PGE Skra Bełchatów musiała gasić pożar. Pachniało niespodzianką

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów

PGE Skra Bełchatów wróciła z dalekiej podróży w meczu PlusLigi z PSG Stalą Nysa. Faworyt przegrał pierwszego oraz drugiego seta, ale ostatecznie zmobilizował się i odwrócił wynik starcia na 3:2.

Stal biła się długo o utrzymanie w poprzednim sezonie. Wywalczone z trudem pozostanie w PlusLidze nie zostanie zmarnowane, jeżeli drużyna zaprezentuje się lepiej w tym rozgrywkach. Początki są obiecujące, ponieważ Stal zdążyła wygrać ze Ślepskiem Malowem Suwałki i Cuprum Lubin. Było to świetne przetarcie przed pojedynkiem z bełchatowianami, w którym poprzeczka miała być zawieszona wyżej.

Skra miała już za sobą porażkę, którą poniosła w rewanżu za mały finał mistrzostw Polski z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. W drugim meczu drużyna z województwa łódzkiego już poradziła sobie bez straty seta z BBTS-em Bielsko-Biała. W Nysie wcześnie było jasne, że łatwo bełchatowianom nie będzie.

Stal rozpoczęła mecz nakręcona i w pierwszym secie zdobyła przewagę od 16:16 na 21:16. Kapitalne przyspieszenie zostało rozpoczęte przez Wassima Ben Tarę, który wykorzystywał piłki w kontratakach. Po pobudce Skra nie miała już dużych szans na pościg. Co prawda obroniła trzy z rzędu piłki setowe, ale za moment jeden z jej siatkarzy dotknął siatki i skończyło się wynikiem 25:20 dla nysian.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "będę tęsknić". Kto tak powiedział do Federera?

Gospodarze nabrali jeszcze więcej pewności siebie i czuli się dobrze również na początku drugiego seta. Tym razem nysianie, napędzani atakami Ben Tary oraz Kamila Kwasowskiego, wcześnie zdobyli prowadzenie i znów wygrali 25:20. Skuteczna gra blokiem oraz wyblokiem pozwalała zdobyć przewagę również pod względem skuteczności w ataku.

Skra w przeszłości poniosła porażkę 0:3 w Nysie. Wydarzyło się to w grudniu 2020 roku. Z kolei w poprzednim sezonie zwyciężała ze Stalą, ale przegrała w dwóch meczach w sumie trzy partie. Także w niedzielę bełchatowianom nie szło gładko z niewygodnym przeciwnikiem. Dopiero w trzecim secie rządzili na boisku i zwyciężyli 25:19.

Tym samym konfrontacja trwała, a wraz z nią pościg bełchatowian. W czwartym, wyrównanym secie odrobiła ona stratę po falstarcie. Skra grała już staranniej i odebrała animusz przeciwnikom. Już bez zmienionego Filippo Lanzy była również skuteczniejsza w ofensywie. Po punkcie na 25:21 konieczne było wyłonienie lepszego zespołu w tie-breaku.

W nim już bez pasjonującego scenariusza. Skra Bełchatów potwierdziła przewagę nad przeciwnikiem i wypunktowała go 15:8. Tym samym to ona odniosła zwycięstwo, choć w pewnym momencie była bardzo daleko od sukcesu.

PSG Stal Nysa - PGE Skra Bełchatów 2:3 (25:20, 25:20, 19:25, 21:25, 8:15)

Stal: Zerba, Ben Tara, Gierżot, Abramowicz, Żukowski, Kwasowski, Dembiec (libero) oraz El Graoui, Buszek, Kramczyński, Miyaura, Szczurek

Skra: Bieniek, Atanasijević, Kooy, Kłos, Łomacz, Lanza, Piechocki (libero) oraz Vasina, Rybicki

MVP: Mateusz Bieniek (Skra)

Czytaj także: Malwina Smarzek nie pomaga reprezentacji w mistrzostwach świata. Dlaczego?
Czytaj także: Brazylia wystawiła rezerwy, żeby specjalnie przegrać. Efekt?

Źródło artykułu: