Daniele Santarelli: Joanna Wołosz to nie tylko moja zawodniczka. To ktoś więcej

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: trener Daniele Santarelli
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: trener Daniele Santarelli

Rok temu wprowadzał reprezentację Chorwacji na światowe salony. Teraz zagra o mistrzostwo świata jako trener reprezentacji Serbii. Trener Daniele Santarelli opowiedział nam o trudach meczu z Polską w ćwierćfinale mistrzostw świata siatkarek.

Broniąca złotego medalu ekipa Serbii nie przegrała na tegorocznym mundialu żadnego spotkania. W ćwierćfinale blisko wyeliminowania tej drużyny była reprezentacja Polski, która w tie-breaku przegrała 14:16, choć miała wcześniej dwa punkty przewagi.

- To spotkanie kosztowało mnie bardzo dużo energii, naprawdę wiele. Byłem wycieńczony meczem z Polską. Nie mogłem zagrać z moim zespołem, a bardzo chciałem wejść na boisko i pomóc. Trudno było powstrzymać emocje. Półfinał z USA zagraliśmy z większym spokojem, bo największa presja towarzyszyła starciu z Polską. Bo jeśli odpadlibyśmy w ćwierćfinale, w naszym przypadku to byłaby porażka. A gdy wchodzisz do czwórki, wciąż masz szansę na medal, nawet jeśli w półfinale przegrasz - mówił selekcjoner Serbek.

Po meczu o awans do półfinału Daniele Santarelli uciął sobie krótką pogawędkę z Joanną Wołosz. Rozgrywająca reprezentacji Polski na co dzień współpracuje ze szkoleniowcem w Imoco Volley Conegliano. Polka zdradziła w rozmowach z dziennikarzami, że życzyła Włochowi złota. A co powiedział trener?

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze

- Ja tylko powtarzałem, że dla mnie zawsze jest najlepsza. Powiedzmy sobie szczerze, że ćwierćfinał nie stał na jakimś wysokim poziomie. Tylko dwie atakujące go trzymały. To nie mój typ siatkówki, ale rozumiem, że rozgrywające są uzależnione trochę od innych. Słowa uznania dla Magdaleny Stysiak, ale dla Asi Wołosz także. Dla mnie to nie tyko moja zawodniczka, to ktoś więcej - podkreślił.

W meczu o awans do finału reprezentacja Serbii pokonała USA 3:1. Siatkarkom z Bałkanów nie wyszedł jedynie trzeci set przegrany do 17. W pozostałych Amerykanki nie miały za wiele do powiedzenia.

- Rozmawiałem z dziewczynami i mówiłem im, że jestem tu, bo chcę wygrywać. To odpowiednie miejsce, by spełniać kolejne marzenia. Następny krok może być dokładnie taki jak zakładałem. Na początku lata moim marzeniem było wejście do finału i gra przeciwko Włoszkom. Tam jest dużo moich byłych zawodniczek i przyjaciół ze sztabu. Trochę szkoda, że to się nie udało. Brazylijki to wspaniały zespół - podkreślił Santarelli.

Pojawiają się głosy, że Serbki trafiły do teoretycznie łatwiejszej połówki turnieju. Chodzi o to, że drużyny z holenderskiej części turnieju mogły zetrzeć się z tymi z polskiej dopiero w finale. Nie doszło do krzyżowania zespołów na przykład w ćwierćfinale, przez drużyny Serbii, USA, Turcji czy Polski nie mogły trafić na Brazylijki, Japonki, Chinki czy Włoszki.

- Nie uważam, że mieliśmy łatwiej. Ale obie połówki tego mundialu miały silne drużyny. Fakt, Turczynki nie trafiły z formą na mistrzostwa, ale były Polki, a z gospodarzem zawsze jest trudno. A z drugiej strony... Japonki czasem grają kosmicznie, ale miewają wahania formy. Podobnie zresztą Chinki. Dla mnie Włoszki i Brazylijki mają coś więcej niż inne zespoły i dlatego weszły do półfinału - uważa trener reprezentacji Serbii.

41-letni selekcjoner stanie w sobotę przed szansą na zdobycie pierwszego medalu imprezy mistrzowskiej w karierze. Na koncie na razie ma brąz Ligi Narodów zdobyty latem z Serbią i srebro Ligi Europejskiej wywalczone jako trener Chorwatek.

- To było 12 miesięcy ogromnego poświęcenia, ale pracowałem bardzo długo, by się znaleźć w tym miejscu. Jestem szczęściarzem, bo mogę prowadzić jeden z najlepszych klubów we Włoszech i jedną z najlepszych reprezentacji na świecie. Muszę używać tych bodźców jako motywację do pracy i utrzymania się na tym poziomie, by nie zawieść siatkarek i federacji - zakończył Santarelli.

Mecz Brazylia - Serbia o złoto mistrzostw świata w sobotę 15 października o 20:00.

Z Gliwic - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Czytaj też: Tak wysokich not dawno nie było. Oceniamy polskie siatkarki za mistrzostwa świata

Komentarze (0)