W roku 2022 wszystkie możliwe trofea - zarówno w kraju, jak i w Europie zgarnęła Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Mistrzostwo Polski, Puchar Polski, a także Ligę Mistrzów. Jastrzębianie zadowolili się tylko finałami - zarówno w finale PlusLigi, jak i krajowego trofeum, ale to oni przed rokiem cieszyli się z Superpucharu Polski, właśnie po wygranej z kędzierzynianami.
Przed meczem, który rozgrywany był w lubelskiej Hali Globus, noszącej od 17 września 2022 roku imię Tomasza Wójtowicza, upamiętniono zmarłego w poniedziałek mistrza olimpijskiego i mistrza świata minutą ciszy, a także hasłem "Do zobaczenia Mistrzu!" widocznym na koszulkach, w których zawodnicy obu ekip wyszli na prezentację oraz na specjalnie przygotowanej sektorówce.
Ligowy sezon ekipa z Jastrzębia-Zdroju rozpoczęła od kompletu zwycięstw w pierwszych pięciu kolejkach i to ona wydawała się minimalnym faworytem środowego starcia z ekipą, która doznała już w tym czasie dwóch porażek. Tymczasem to właśnie drużyna Tuomasa Sammelvuo lepiej weszła w spotkanie. Klasą dla siebie był Łukasz Kaczmarek, który na prawym ataku w samej pierwszej partii skończył osiem piłek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siatkarz romantyk. Taką niespodziankę sprawił partnerce
Im bliżej było końca seta, tym bardziej przewaga kędzierzynian się powiększała. Przy pierwszej piłce setowej wyniosła nawet pięć punktów (24:19), ale właśnie wtedy załączył się szalony blok jastrzębian. Dwa razy z rzędu Benjamin Toniutti i raz Jurij Gladyr. A w międzyczasie kontratak skończył Stephen Boyer. W ten sposób, dość niespodziewanie zrobił się remis po 24, ale wielkich emocji już nie było, bo całą zabawę zakończył asem serwisowym Dmytro Paszycki.
Druga partia początkowo toczyła się podobnie jak pierwsza, głównie pod dyktando mistrzów kraju i znów dopiero w decydujących jej fragmentach zespół trenera Marcelo Mendeza wrzucił wyższy bieg i ponownie odrobił straty. Tyle, że wcześniej niż w poprzednim secie, dzięki czemu otworzyła się szansa na wyrównanie meczu. I tak się stało, choć - tu trzeba otwarcie przyznać - głównie dzięki błędom rywali - autowemu atakowi Kaczmarka czy podwójnemu odbiciu Żalińskiego. Jastrzębski wygrał 25:23 i doprowadził do remisu.
Trzeci set to już pełna dominacja Grupy Azoty ZAKSY. Na właściwe tory wrócił w ataku Kaczmarek, a jego zespół opanował już błędy własne, czego nie można powiedzieć o przeciwnikach. Ponadto mistrzowie kraju cały czas trzymali poziom w bloku. Jastrzębianie dotąd również, ale w tej części gry opadli z sił. Zdołali ugrać zaledwie 18 punktów.
Aby dopełnić dramaturgii, w czwartej odsłonie po raz kolejny mieliśmy zwrot akcji i tym razem triumfatorzy Superpucharu Polski sprzed roku uciekli na kilka punktów. U kędzierzynian kompletnie stanęło przyjęcie, na które wcześniej raczej narzekać nie można było. Benjamin Toniutti nie bał się uruchamiać środkowych, co podkreślało, że z odbiorem zagrywki w ekipie JW większych kłopotów nie było. Zespół z Jastrzębia-Zdroju wygrał 25:20 i w Hali Globus mieliśmy tie-breaka.
Na tej fali jastrzębianie rozpoczęła także piątą partię. Trzypunktową przewagę zyskali tuż po zmianie stron, gdy punktowym blokiem popisał się Jan Hadrava, a w aut uderzyli Kaczmarek i Smith. Grupa Azoty ZAKSA przegrywała 6:9, a ponadto kilka minut później musiała radzić sobie bez rozgrywającego Marcina Janusza, który przy stanie 9:11 po wyskoku do bloku podkręcił staw skokowy i do końca meczu zastępował go już Przemysław Stępień.
Kluczowa dla losów spotkania okazała się akcja na 14:12 dla Jastrzębskiego Węgla, którą Jurij Gladyr skończył atakiem ze środka po bloku, choć pierwotnie sędziowie pokazali aut. Z pomocą przyszła jednak wideoweryfikacja. Pierwszą piłkę meczową wykorzystał Stephen Boyer i po chwili wraz z kolegami z drużyny mógł cieszyć się z drugiego z rzędu dla klubu Superpucharu Polski.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel 2:3 (26:24 23:25, 25:18, 20:25, 13:15)
Grupa Azoty ZAKSA: Janusz, Żaliński, Smith, Kaczmarek, Śliwka, Paszycki, Shoji (libero) oraz Staszewski, Stępień, Kluth.
Jastrzębski: Toniutti, Clevenot, Gladyr, Boyer, Fornal, Wiśniewski, Popiwczak (libero) oraz Tervaportti, Hadrava, Szymura.
Z Lublina - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty
Czytaj też: Wilfredo Leon na ławce? Anastasi wyjaśnia, skąd taka decyzja