Po tym, jak turecki zespół wygrał w Łodzi 3:0 był on faworytem do awansu. W końcu na własnym terenie potrzebował wygrać jedynie dwa sety, aby zapewnić sobie miejsce w ćwierćfinale Ligi Mistrzyń.
Mimo to od samego początku oglądaliśmy wyrównaną rywalizację. Dopiero w połowie seta VakifBank wyszedł na pierwsze w tym meczu prowadzenie za sprawą bloku dobrze znanej w Polsce Kary Bajemy (11:10). Przez krótki fragment minimalnie z przodu były miejscowe, a następnie ich rywalki. Ostatecznie żadna z drużyn nie była w stanie zbudować większej przewagi.
Przy wyniku 23:23 Paola Egonu skończyła atak, po którym to gospodynie miały piłkę setową. Jednak ełkaesianki stanęły przed szansą na doprowadzenie do remisu, a także gry na przewagi. Jednak w najważniejszym momencie pomyliła się Valentina Diouf. Mimo że ŁKS grał z wyżej notowanym rywalem jak równy z równym, to premierową odsłonę przegrał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!
Drugą partię udanie rozpoczęła turecka drużyna, która po asie serwisowym Chiaki Ogbogu prowadziła 7:4. Czas dla ŁKS-u nic nie wniósł, bo ten po punktowym bloku Bajemy przegrywał już 7:13. A za sprawą Egonu VakifBank miał aż dziewięć "oczek" więcej (17:8).
Łodzianki nie powiedziały jednak ostatniego słowa. Seria punktowa sprawiła, że po asie serwisowym Roberty Silvy Ratzke jej zespół tracił cztery punkty (14:18). Po ataku Egonu miejscowe prowadziły 24:20 i miały cztery szanse na to, by zapewnić sobie awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzyń. Wtedy jednak ŁKS pokazał co potrafi. Blok Diouf sprawił, że doszło do remisu i tym samym gry na przewagi.
Atakująca przyjezdnych zapewniła swojej drużynie także piłkę setową, po której polski zespół pozostałby w grze o awans. Rywalki jednak zdołał się obronić, a następnie to one przejęły inicjatywę. VakifBank nie wykorzystał piątej okazji do zamknięcia partii, ale przy szóstej asa serwisowego posłała Buket Gulubay. Tym samym emocje w tym spotkaniu zakończyły się z uwagi na awans tureckiej ekipy.
To spowodowało, że Giovanni Guidetti na trzecią odsłonę tego pojedynku wymienił prawie cały skład z wyjątkiem Bajemy i Ogbogu. Na parkiecie, podobnie jak w premierowej partii oglądaliśmy wyrównany bój.
Dopiero w końcówce do głosu doszedł VakifBank, który po bloku Ogbogu prowadził 23:20. Chwilę później w ataku nie pomyliła się Bajema i zapewniła swojej ekipie piłkę meczową (24:21). Dwie obroniły ełkaesianki, ale przy trzeciej poległy. Wszystko zakończyła atakiem z drugiej linii Aleksia Karutasu.
VakifBank Stambuł - ŁKS Commercecon Łódź 3:0 (25:23, 28:26, 25:23)
VakifBank: Gulubay, Gabi, Gunes, Egonu, Bajema, Ogbogu, Aykac (libero) oraz Cebecioglu, Ozbay, Karutasu, Akman, Akbay, Acar (libero)
ŁKS: Witkowska, Diouf, Górecka, Gryka, Ratzke, Scuka, Maj-Erwardt (libero) oraz Hryszczuk, Gajer, Piasecka, Drabek (libero)