Ostatnie mecze sparingowe Pamapolu nie napawają optymizmem. Wszystko zaczęło się od meczu z Jadarem Radom na własnej hali, który Siatkarz zremisował 2:2, 30 września. Potem przydarzyły się dwie kolejne porażki. Podopieczni Damiana Dacewicza przegrali bowiem oba mecze podczas Turnieju o Puchar Prezesa Jadaru, po 3:1, z gospodarzami oraz AZS Politechniką Warszawską.
Marcin Lubiejewski, w rozmowie z nami, słabszą postawę w meczu z Jadarem tłumaczy roszadami w składzie: - W sparingach nasza gra była dość nierówna, a to dlatego, że trener testował różne ustawienia i graliśmy w różnych składach personalnych. Mecz z Jadarem w wieluńskiej hali nie porywał, obie strony popełniały błędy, podobnie sędziowie. Radomianie może nie byli zbyt wymagającymi przeciwnikami, ale w sparingach przed nadchodzącym sezonem radzili sobie nieźle. Myślę, że remis w tamtym meczu to wynik sprawiedliwy. Mogliśmy, co prawda, wygrać trzeciego seta i w całym meczu zwyciężyć 3:1, ale niestety, pomimo naszej przewagi na początku, to Jadar zwyciężył partię trzecią. W związku z takim, a nie innym wynikiem, nic strasznego się nie stało, bo nasza gra nie wyglądała źle. Do ligi pozostało jeszcze kilka dni i myślę, że do tego czasu wróci świeżość i będzie to wyglądać lepiej.
Siatkarz beniaminka PlusLigi nie chce jednak składać żadnych przedsezonowych deklaracji. - Staram się nie wybiegać do przodu i nie chcę prognozować jak poradzimy sobie w PlusLidze. Nie chcę również nic obiecywać. Najważniejsze żeby grać swoje, nie poddawać się i walczyć do końca. W poprzednim sezonie nie przegrywaliśmy wielu spotkań, dlatego gdyby na przykład, teraz zdarzyło się nam kilka porażek z rzędu w PlusLidze, to nie wiem jak zareagowaliby na to zawodnicy. Nie wszyscy są bowiem ograni w ekstraklasie. Jestem jednak pewien, że jeśli nasza gra w lidze będzie wyglądała tak, jak na niektórych sparingach, to wszystko będzie dobrze. Ważne, żeby dać nam trochę wiary, nadziei i cierpliwości, a my na pewno pokażemy na co nas stać.
Beniaminek siatkarskiej ekstraklasy swoją wartość będzie mógł udowodnić już w piątek, w meczu ze Skrą. Na trudniejszego przeciwnika wielunianie w pierwszej kolejce trafić nie mogli, ale to ich nie zraża i zapowiadają ambitną walkę. - Drużyna Skry składa się z kilku medalistów niedawnych Mistrzostw Europy. Bełchatów ma długą ławkę i jeśli komuś w danym dniu nie idzie, to na jego miejsce jest kilku innych zawodników, którzy go godnie zastąpią. Przykładem jest Bąkiewicz, który był rezerwowym w tej drużynie w poprzednim sezonie, a wszyscy widzieliśmy jak grał w reprezentacji. My jednak patrzymy na siebie i na pewno nie będzie tak, że przed Skrą się położymy, albo już w szatni stwierdzimy, że nie mamy po co wychodzić na parkiet. Choć drużyna z Bełchatowa może nas rozklepać, to wcale tak nie musi być. Liczymy, że pierwszy mecz nas nie sparaliżuje i powalczymy z tą drużyną, jak równy z równym. - zakończył rozmowę Marcin Lubiejewski.
Mecz Siatkarza Wieluń ze Skrą Bełchatów, który zostanie rozegrany w wieluńskiej hali WOSiR, przy ul. Częstochowskiej, już w piątek, o godzinie 18.00.