[b]
Grzegorz Wojnarowski: Jakie to uczucie mieć swoją reprezentację w półfinale mundialu?[/b]
Zouheir el Graoui, siatkarz reprezentacji Maroka i PSG Stali Nysa: Fantastyczne! Nie potrafię go nawet opisać. Jestem niezwykle szczęśliwy i dumny. Dla mnie osobiście piłka nożna to ważny sport. Mój ojciec był piłkarzem, grał w klubie z mojej rodzinnej Casablanki i występował w marokańskiej drugiej lidze. Jako dziecko, jeszcze zanim zacząłem grać w siatkówkę, chciałem być jak on, więc jako młody chłopak, chodziłem z tatą i jego kolegami na plażę, żeby tam z nimi pograć.
Jak ważne dla Marokańczyków jest to, że ich piłkarze zagrają o medale mistrzostw świata?
Bardzo, bardzo ważne. Nasi piłkarze tworzą historię. Teraz wszyscy w Maroku, a także Marokańczycy mieszkający w innych krajach, mówią o drużynie Walida Regraguiego i cieszą się z jej kolejnych zwycięstw tak, jakby już zdobyła mistrzostwo. W innych krajach afrykańskich też są dumni, bo po raz pierwszy w historii mundiali zespół z naszego kontynentu zagra o medale. Wspierają nas również w krajach arabskich. Wszyscy uważają, że w jakimś stopniu reprezentujemy również ich i ściskają za nas kciuki.
ZOBACZ WIDEO: Miss Euro ma specjalną wiadomość do polskich piłkarzy. Dołączyła takie nagranie
Kto jest dla was największym bohaterem tego zespołu?
Dla mnie Regragui. Mamy bardzo dobrych graczy, świetnych indywidualnie, ale to obecny selekcjoner stworzył z nich świetnie grającą drużynę. I dzięki temu nasi piłkarze wygrywają i dokonują wielkich rzeczy. Marokańskie media podkreślają rolę trenera, jego zasługę w dotarciu do półfinału, choć oczywiście o zawodnikach też pisze się i mówi same dobre rzeczy.
Od kolegów z PSG Stali Nysa pewnie też słyszysz ciepłe słowa o piłkarzach z twojego kraju?
Jasne, że tak. Ze względu na mnie oni też się cieszą wynikami Maroka. Ostatnio nie mogłem oglądać drugiej połowy ćwierćfinału z Portugalią, bo akurat mieliśmy trening i chłopaki zobaczyli, jak po zakończeniu zajęć pędzę do szatni, żeby sprawdzić wynik. Trochę ich to rozbawiło, ale też ucieszyli się, że Maroko awansowało do półfinału.
Nie próbowałeś prosić trenera Daniela Plińskiego, żeby pozwolił ci obejrzeć spotkanie?
Nie, nie chciałem tego robić. Trening to moja praca. Nie mogę jej odpuszczać ze względu na mecz piłkarski. Nawet, jeśli jest tak ważny dla mojego kraju. Półfinału też raczej nie obejrzę, bo znowu będziemy w tym czasie trenować. Będzie mi z tego powodu trochę smutno, ale najważniejsze, żebyśmy wygrali.
Wcześniej oglądaliście drużynowo jakieś mecze mundialu?
Oglądaliśmy na przykład Maroko - Chorwacja i Maroko - Belgia w fazie grupowej. Dużo rozmawiamy w zespole o turnieju. W końcu aż trzech z czterech półfinalistów ma w Nysie swojego reprezentanta. Jestem ja, Argentyńczyk Nicolas Zerba i Chorwat Tsimafei Zhukouski.
Myślisz, że twoim rodakom uda się pokonać Francję?
Sądzę, że wygramy. Spodziewam się kolejnego historycznego zwycięstwa. Moim zdaniem będzie 2:1 dla nas, w regulaminowym czasie, bez dogrywki. A gole dla nas zdobędą Youssef En-Nesyri i Hakim Ziyech albo Azzedine Ounahi. Temu ostatniemu kibicuję szczególnie mocno, bo tak jak ja pochodzi z Casablanki.
Mecze z Francuzami są dla was szczególne?
Tak. Choćby dlatego, że we Francji mieszka wielu Marokańczyków. Pewnie widziałeś, że po pokonaniu Portugalii wyszli na francuskie ulice i świętowali. Mam nadzieję, że jeśli po tym spotkaniu będą mieli powody do radości, będą celebrować spokojnie.
Jest ponoć duża szansa, że w ostatnim spotkaniu Maroka w Katarze, w finale lub o trzecie miejsce, sędzią będzie Szymon Marciniak. Jeśli tak się stanie, również w Polsce ten mecz będzie wielkim wydarzeniem.
Od ciebie pierwszego słyszę, że jest taka możliwość. Przykro mi, że polska reprezentacja nie zaszła dalej. W swoim ostatnim meczu, przeciwko Francji, Polacy grali naprawdę dobrze.
My występ Biało-Czerwonych oceniamy raczej krytycznie. Nie podobało nam się, że grali bardzo defensywnie. Są tacy, którzy w kontrze do Polski stawiają Maroko jako przykład gry defensywnej, ale nie zabijającej futbolu i do tego skutecznej.
Nasz zespół skupia się na obronie, ale dla niego nie jest ona celem, a środkiem do celu, którym jest zwycięstwo. Nie dopuszczają przeciwników do dogodnych sytuacji i wykorzystują okazje do kontrataków. Jak do tej pory taki styl gry przynosi świetne efekty.
Czytaj także:
Giroud i Regragui są skazani na siebie. Ich drogi znowu się przecinają
Optymizm w obozie Marokańczyków. Dobre wieści przed półfinałem