Przeciwnik leżał na parkiecie, należało go dobić - komentarze po spotkaniu ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Delecta Bydgoszcz

Wszyscy spodziewali się wyrównanego i ekscytującego meczu w Kędzierzynie-Koźlu i zapewne nikt nie jest zawiedziony. ZAKSA miała szansę wygrać za trzy punkty, jednak czegoś zabrakło i ze zwycięstwa cieszyli się Bydgoszczanie. - Mieliśmy mecz wygrany, ale nie zdobyliśmy tego 25. punktu. Nasz przeciwnik leżał na parkiecie, należało go tylko dobić. Mój zespół nie umiał jednak tego zrobić - powiedział z żalem szkoleniowiec gospodarzy, Krzysztof Stelmach.

Stanisław Pieczonka (pełniący obowiązki kapitana Delecty Bydgoszcz pod nieobecność Piotra Gruszki): Cieszymy się z dwóch punktów zdobytych na bardzo trudnym gruncie w Kędzierzynie. W tym składzie gramy dopiero od dwóch, może trzech tygodni. Na boisku było to widoczne, byliśmy nie zgrani we wszystkich elementach, tym bardziej cieszy rezultat. Zwycięstwo i zdobyte dzisiaj punkty są dla nas bardzo ważne, pomogą nam dobrze rozpocząć tegoroczne rozgrywki. Teraz musimy się skupić na poprawie naszej gry.

Robert Szczerbaniuk (kapitan ZAKSY Kędzierzyn-Koźle): Spodziewaliśmy się twardej i ciężkiej walki. Pierwszy set przebiegał pod nasze dyktando, zagraliśmy koncertowo we wszystkich elementach. Później jednak zespół z Bydgoszczy zaczął grać swoją siatkówkę. Szkoda tej czwartej partii, kiedy wygrywaliśmy i przegraliśmy w końcówce po dobrej grze. Zadecydował fakt, że Delecta nie popełniała błędów w decydujących momentach, a my to robiliśmy. Tie-break to jak wiemy loteria. Nie udało się tym razem. Mamy nadzieję, że w Warszawie nie dopuścimy do piątego seta.

Waldemar Wspaniały (trener Delecty Bydgoszcz): Cieszę się z wyniku, ponieważ mimo trudnych momentów tym meczu, szczególnie po pierwszym secie, kiedy nic nam nie wychodziło i mieliśmy problemy w każdym elemencie, potrafiliśmy się pozbierać w następnych partiach. Wydaje mi się, że dzisiejszy mecz, w tych czterech ostatnich odsłonach, stał na dobrym poziomie jak na początek ligi. Widać, że nasz zespół ma jeszcze problemy ze zgraniem, ale wynikają one z tego, że bardzo krótko ze sobą trenowaliśmy. Martwi nas kontuzja Piotrka Gruszki, który grał dzisiaj bardzo dobrze. Zdaje się, że to naciągnięcie mięśnia. Jaka jest prawda okaże się po powrocie do Bydgoszczy, gdzie Piotrek zostanie poddany badaniom. Miejmy nadzieję, że kontuzja nie okaże się poważniejsza. Gratuluję moim chłopakom, gratuluję Krzysztofowi, który miał mecz wygrany na 3:1. Należy jednak pamiętać, że nasza siatkówka jest na tyle brutalna, że trzeba zdobyć ten 25. punkt i mieć dwa oczka przewagi by wygrać. Ten mecz pokazał, że liga będzie składała się właśnie z takich spotkań - zaciętych, zażartych jak ten dzisiejszy pojedynek.

Krzysztof Stelmach (trener ZAKSY Kędzierzyn-Koźle): Zacznę od słów wypowiedzianych przez mojego poprzednika. Mieliśmy mecz wygrany, ale nie zdobyliśmy tego 25. punktu. Nasz przeciwnik leżał na parkiecie, należało go tylko dobić. Mój zespół nie umiał jednak tego zrobić. W jednym ustawieniu straciliśmy pięć punktów. Z całym szacunkiem dla Piotrka Gruszki, który jest moim kolega i najlepszym zawodnikiem w Europie, ale przy jego zagrywce nie możemy sobie pozwolić na stratę tylu punktów. W tym momencie przegraliśmy to spotkanie. Poza tym nasi atakujący ze skrzydeł muszą w kolejnych meczach mieć lepszą skuteczność, bo jeśli zatrzyma się ona na dzisiejszym poziomie to będziemy mieli kłopoty. Raz się jest na wozie, a raz pod nim, takie jest życie, a to był dopiero pierwszy mecz, więc nie ma co się załamywać. Ponownie zgodzę się z moim poprzednikiem, że tegoroczne rozgrywki ligowe będą takie jak dzisiejszy mecz. Widziałem tytuły w gazetach "ZAKSA na medal". Ja je trochę dziwnie odbieram, bo to jest ferowanie wyników jeszcze przed rozgrywkami. Powinniśmy trochę ochłonąć. Nie tłumaczę dzisiejszego wyniku presją ze strony mediów, bo mecze wygrywa się na boisku, ale jeśli ciągle będę słyszał, że mój zespół ma stanąć na podium to będzie ciężko.

Komentarze (0)