Pięciosetowa rywalizacja w Lubinie. Faworyci nie wykorzystali szansy

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: siatkarze Cuprum Lubin
WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: siatkarze Cuprum Lubin
zdjęcie autora artykułu

To był istny horror. Cuprum Lubin przegrywał już 0:1 i 1:2, by ostatecznie po tie-breaku pokonać Ślepsk Malow Suwałki. Tym samym faworyci tego starcia nie wykorzystali okazji na zbliżenie się do wyżej uplasowanych drużyn w PlusLidze.

Od samego początku tego pojedynku oglądaliśmy wyrównany bój. W momencie, gdy Cuprum prowadził 10:8 cztery punkty z rzędu zdobyli przyjezdni, którzy zaczęli lepiej pracować w bloku. Problemy w ofensywie miał Adam Lorenc, przez co o czas poprosił Paweł Rusek. To jednak nie pomogło, bo rywale zamurowali siatkę i jeszcze bardziej odskoczyli (15:11). Przez to drugą przerwę wykorzystał szkoleniowiec lubinian, ale ta również nie wpłynęła na wydarzenia boiskowe. Po błędzie Lorenca było już niemal pozamiatane, bo było 21:15 dla Ślepska. Goście do końca kontrolowali przebieg premierowej odsłony, którą zamknął Paweł Halaba.

Drugą partię lepiej rozpoczęli miejscowi, którzy po asie serwisowym Floriana Krage prowadzili 6:2. Po tym, jak Miran Kujundzić został zatrzymany przez Pawła Pietraszko, było już 10:3. Na niewiele zdało się wejście na boisko Dominika Depowskiego, gospodarze rozpędzali się coraz bardziej i po skończonej kontrze przez Lorenca mieli już dziewięć "oczek" więcej (18:9). Emocji w tym secie nie uświadczyliśmy, pewnie wygrali go miejscowi, którzy wyrównali stan pojedynku, a dzieła dokończył Wojciech Ferens.

Podrażnieni goście chcieli za wszelką cenę zrehabilitować się za słabą grę, w efekcie czego po bloku Kujundzicia na Lorencie prowadzili 10:7. Rywale złapali jednak kontakt (13:14), ale momentalnie znów odskoczyli rywale (17:13). Po tym, jak Bartosz Filipiak zapewnił swojej ekipie piłkę setową wydawało się, że za chwilę Ślepsk zapewni sobie przynajmniej jeden punkt do ligowej tabeli. Jednak Alexander Berger zadbał o to, by nastraszyć przeciwników. Zdobył on trzy "oczka" z rzędu, po których Cuprum przegrywał tylko 22:24. Jednak mimo to ich atakujący był w stanie postawić kropkę nad "i".

Cuprum kolejnego seta rozpoczął od prowadzenia 4:0, głównie za sprawą błędów. Zrobiło się nawet 8:2 dla miejscowych, którzy za wszelką cenę chcieli doprowadzić do tie-breaka. Swój zespół rozbudził Kujundzić, bowiem jego asy serwisowe, a także same zagrywki spowodowały, że Ślepsk odrobił stratę, a nawet był z przodu za sprawą Filipiaka (12:11). Jednak po słabym fragmencie gry rywali lubinianie odskoczyli na cztery "oczka" (22:18). Ostatecznie gospodarze do końca kontrolowali przebieg gry, a wszystko zakończył Lorenc.

Po raz pierwszy w decydującej partii Cuprum wyszedł na czoło, gdy asa serwisowego posłał Krage (5:4). Skuteczne ataki Lorenca spowodowały, że jego zespół był o krok od końcowego sukcesu (11:7). Kluczowym momentem była wideoweryfikacja zakończona na korzyść gospodarzy. To oznaczało, że przy prowadzeniu 13:9 końcowy triumf jest na wyciągnięcie ręki. Odrobienia strat przez Ślepsk nie było, bo siatkę zamurował Berger. Ten najpierw zatrzymał Filipiaka i dał swojej drużynie piłkę meczową, a następnie ofiarą jego bloku padł Halaba.

Cuprum Lubin - Ślepsk Malow Suwałki 3:2 (18:25, 25:18, 22:25, 25:21, 15:9)

Cuprum: Berger, Pietraszko, Lorenc, Ferens, Krage, Pająk, Szymura (libero) oraz Kapica, Kubicki

Ślepsk: Takvam, Sanchez, Kujundzić, Sapiński, Filipiak, Halaba, Czunkiewicz (libero) oraz Depowski, Magnuszewski, Buchowski, Żakieta, Rudzewicz

MVP: Alexander Berger (Cuprum)

# Drużyna Pkt M Z P Sety
1
78
36
28
8
91:51
2
78
34
25
9
89:38
3
74
33
24
9
83:39
4
69
34
24
10
80:49
5
64
32
22
10
75:46
6
62
35
22
13
75:56
7
59
32
21
11
70:49
8
50
33
16
17
61:58
9
47
32
15
17
60:60
10
43
32
15
17
57:68
11
43
33
12
21
61:73
12
35
32
13
19
44:70
13
35
32
10
22
48:72
14
29
34
10
24
46:87
15
15
32
3
29
30:89
16
8
30
3
27
22:87

Przeczytaj także: Sensacja w PlusLidze. Trzecia siła ligi bezradna w Katowicach!

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo pękał ze śmiechu. Wszystko przez tego chłopczyka

Źródło artykułu: WP SportoweFakty