Aluron CMC Warta Zawiercie wygrała seta 25:10. Później zaczął się kłopot

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Tomasz Meissner / BBTS Bielsko-Biała - Aluron CMC Warta Zawiercie
PAP / Tomasz Meissner / BBTS Bielsko-Biała - Aluron CMC Warta Zawiercie
zdjęcie autora artykułu

Po zdemolowaniu BBTS-u Bielsko-Biała 25:10 w drugim secie, Aluron CMC Warta Zawiercie miała za zadanie spokojnie zamknąć mecz. Nie potrafiła tego zrobić i z trudem zwyciężyła 3:2. Topowa drużyna PlusLigi zgubiła punkt do tabeli.

BBTS jest na ostatnim miejscu w lidze. Z tygodnia na tydzień gasła nadzieja na to, że beniaminek odegra w tym sezonie inną rolę niż dostarczyciela punktów. Pojedyncze pozytywne zaskoczenia to było zdecydowanie za mało, żeby urealnić pozostanie w elicie na następny sezon. Pięć punktów po 22 kolejkach to był opłakany dorobek zespołu spod Klimczoka.

W krótki wyjazd do Bielska-Białej wybrali się siatkarze Aluronu CMC Warty Zawiercie. Nierówna forma postawiła pod znakiem zapytania awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, a także zakończenie sezonu zasadniczego w PlusLidze w najlepszej trójce. W rywalizacji z beniaminkiem zawiercianie byli jednak faworytami i zgubienie przez nich punktu jest zaskoczeniem.

Warta wcześnie odwróciła niekorzystny wynik pierwszego seta z 1:2 na 6:2, w czym pomogły skuteczne kontrataki Dawida Konarskiego, a także błąd Jake'a Hanesa. Przy wyniku 15:7 dla faworyta, trudno było oczekiwać jakiegokolwiek zwrotu akcji w późniejszej fazie partii. BBTS poderwał się do walki na tyle, żeby zmniejszyć stratę z ośmiu do trzech punktów, ale zawiercianie potraktowali ostrzeżenie poważnie i zwyciężyli 25:19

Druga partia nie była bardziej wyrównana. Wręcz przeciwnie, Warta zdemolowała bezradnego przeciwnika. Ledwo rozpoczęła się runda, a zawiercianie z Bartoszem Kwolkiem oraz Dawidem Konarskim w polu serwisowym wyszli na prowadzenie 7:2. Na nic zdały się pojedyncze udane akcje gospodarzy, ponieważ podopieczni Michała Winiarskiego odjeżdżali bez oglądania się za siebie. 25:10 to bardzo imponujący wynik na zakończenie seta.

ZOBACZ WIDEO: Ten kibic oszalał. Zobacz, co zrobił w trakcie meczu

Bielszczanie przebudzili się godzinę po rozpoczęciu meczu i pokazali pazurki w trzecim secie. Prowadzenie 8:5 było po blokach na Patryku Łabie oraz Krzysztofie Rejnie. Teoretycznie Warta miała jeszcze dużo czasu na odwrócenie wyniku, ale grała ospale po wcześniejszych gładkich przeprawach i nic nie zdziałała. Na zakończenie seta były ponownie trzy punkty przewagi gospodarzy, a ostatni atak na 25:22 wykonał Jake Hanes.

Mecz zmienił swoje oblicze, gospodarze pokazali lepszą twarz, a goście gorszą. Warta nie miała już marginesu błędu i w czwartym secie niby poważniej potraktowała zadanie, ale nawet prowadzenie 20:18 nie pozwoliło jej na zamknięcie meczu. BBTS popisał się bardzo dobrym finiszem. Jake Hanes wszedł na wysokie obroty w ataku, a ponadto gospodarze zablokowali Michała Szalachę. Wygrana 25:23 Górali oznaczała konieczność rozegrania tie-breaka.

Wpadka faworyta była gotowa, a jeszcze większe niepowodzenie wisiało w powietrzu. Przez większą część tie-breaka zawiercianie byli na prowadzeniu i rozdrażnieni postawili na swoim. Wygrana 3:2 miała dla nich jednak gorzki posmak, ponieważ po dwóch setach nic nie zapowiadało siatkarskiego maratonu.

BBTS Bielsko-Biała - Aluron CMC Warta Zawiercie 2:3 (19:25, 10:25, 25:22, 25:23, 10:15)

BBTS: Siek, Formela, Darlaczi, Woch, Dosanjh, Hanes, Fijałek (libero) oraz Sinoski, Puczkowski

Warta: Tavares, Kwolek, Łaba, Rejno, Szalacha, Konarski, Danani (libero) oraz Waliński, Kalembka, Kozłowski, Dulski

MVP: Patryk Łaba (Warta)

# Drużyna Pkt M Z P Sety
1
78
36
28
8
91:51
2
78
34
25
9
89:38
3
74
33
24
9
83:39
4
69
34
24
10
80:49
5
64
32
22
10
75:46
6
62
35
22
13
75:56
7
59
32
21
11
70:49
8
50
33
16
17
61:58
9
47
32
15
17
60:60
10
43
32
15
17
57:68
11
43
33
12
21
61:73
12
35
32
13
19
44:70
13
35
32
10
22
48:72
14
29
34
10
24
46:87
15
15
32
3
29
30:89
16
8
30
3
27
22:87

Czytaj także: Gigant w ćwierćfinale. Twarde starcie klubu Polaka Czytaj także: Brazylia wystawiła rezerwy, żeby specjalnie przegrać. Efekt?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty