Skra wyeliminowana z Pucharu Polski

Wielką niespodzianką zakończył się pierwszy półfinał Pucharu Polski. Obrońca tytułu, Skra Bełchatów została wyeliminowana przez Jastrzębski Węgiel, przegrywając 2:3.Mecz nie stał na najwyższym poziomie, a obydwa zespoły falowały z formą. MVP został uznany, rozgrywający fantastyczne zawody kapitan jastrzębian, Dawid Murek.

Skra Bełchatów – Jastrzębski Węgiel 2:3 (19:25, 15:25, 25:17, 25:20, 12:15)

Składy:

Bełchatów: Dobrowolski, Wlazły, Gruszka, Antiga, Heikkinen, Pliński, Lewis (L) oraz Neroj, Bąkiewicz, Maciejewicz, Wnuk

Jastrzębie: Jurkiewicz, Yudin, Murek, E. Iwanow, Prygiel, N.Iwanow, Rusek (L) oraz Łomacz, Gorzewski, Czarnowski, Rafa

Półfinał Pucharu Polski pomiędzy Skrą a Jastrzębiem nie stał na najwyższym siatkarskim poziomie i miał bardzo dziwny przebieg. Pierwsze dwa sety odbywały się pod dyktando jastrzębian, którzy narzucili rywalom własny styl gry i nie pozwolili rozwinąć im skrzydeł. Wicemistrzom Polski wychodziło dosłownie wszystko – razili zagrywką, świetnie bronili i byli niezwykle skuteczni na kontrach. Bułgarski rozgrywający, Nikołaj Iwanow rozgrywał bodaj najlepszy mecz odkąd pojawił się w zespole – nie tylko gubił blok rywali, ale również popisywał się spektakularnymi obronami i punktowymi akcjami w bloku. Przede wszystkim jednak, Jastrzębski Węgiel pokazał po raz kolejny, że stanowi solidny monolit, w którym niebagatelną rolę odgrywa kapitan i niekwestionowany lider, Dawid Murek. Obrońcy Pucharu Polski nie rozpoczęli meczu dobrze i przez dwa sety nie zdołali zmobilizować szeregów na tyle, by dotrzymać kroku rozpędzonym przeciwnikom. W końcówce drugiej odsłony trener Castellani wprowadził na boisko rezerwowych - Neroja, Maciejewicza, Wnuka i Bąkiewicza, chcąc dać odpocząć swoim szóstkowym graczom przed trzecią, decydującą partią.

Po dwóch łatwo wygranych setach, trzeci jest zwykle najtrudniejszy. Tak było i tym razem. W kolejnej odsłonie role się odwróciły i to obrońcy tytuły przejęli stery, a jastrzębianie złapali wyraźną zadyszkę. Skra postawiła na mocną zagrywkę, w której brylował Mariusz Wlazły. To właśnie ten zawodnik rozstrzygnął o losach trzeciej partii. Przy stanie 16:12 pojawił się w polu serwisowym i zszedł dopiero, gdy na tablicy widniał wynik 20:12, zdobywając trzy asy serwisowe. Należy jednak obiektywnie dodać, że pierwszy serwis atakującego Skry wylądował wyraźnie w aucie, sędzia liniowy był jednak innego zdania. W tym momencie doszło do niepotrzebnej nerwówki po stronie jastrzębian, zakończonej żółta kartką dla N. Iwanowa. Trener Santilli próbował jeszcze ratować wynik, wprowadzając na boisko Rafę i Grzegorza Łomacza (za N. Iwanowa i Murka), ale bełchatowianie nie dali wydrzeć sobie zwycięstwa, wygrywając do 17.

Czwarta odsłona miała podobny przebieg, jak trzecia – siatkarze Skry górowali na boisku, a rywale z Jastrzębia kompletnie stracili swoją moc z pierwszych dwóch partii. Obrońca Pucharu Polski złapał właściwy rytm gry, Mariusz Wlazły kończył większość kierowanych do niego piłek, świetnie na bloku pracowali środkowi, zwłaszcza Janne Heikkinen. W Jastrzębiu siadło przyjęcie i skuteczność w akcjach z pierwszej piłki. Siatkarze Roberto Santilliego wyraźnie opadli też z sił. Po drugiej przerwie technicznej (16:9) włoski szkoleniowiec uznał, że również ten set należy spisać już na straty i ponownie wprowadził rezerwy. Młodszych kolegów wspierał Ewgeni Iwanow, po którego skutecznej zagrywce Jastrzębie zdobyło cztery kolejne punkty (20:15). Ostatecznie jednak to bełchatowianie schodzili z boiska jako zwycięzcy, doprowadzając do pierwszego w tym turnieju tie breaka.

„Set prawdy” rozpoczął się dobrze dla podopiecznych Daniela Castellaniego, którzy szybko wyszli na prowadzenie 3:1. Początek partii to wymiana ciosów pomiędzy środkowymi obydwu drużyn, z której obronną ręką, po ataku E. Iwanowa wyszli jastrzębianie, prowadząc na czasie technicznym 8:7. W kolejnych akcjach zawodnicy ze Śląska sukcesywnie powiększali przewagę, Przy wyniku 8:10 nieprawdopodobną wręcz obroną lewą ręką popisał się Paweł Rusek, który „wyłowił” piłkę lecąca daleko w aut, a Dawid Murek przez całą szerokość siatki posłał ją do Prygla, który zdobył najważniejszy chyba punk w tie breaku (8:11). W końcówce seta kolejnego asa zaliczył Mariusz Wlazły, ale jego zespół nie zdołał już odwrócić losów pojedynku. Jastrzębski Węgiel wygrał piątą partię do 12 i wyeliminował obrońców trofeum z dalszej gry.

Źródło artykułu: