Puchar CEV: Polacy byli blisko, by pogrążyć PGE Skrę Bełchatów w ćwierćfinale. Zapowiada się pasjonujący rewanż

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów

Ćwierćfinałowe starcie Pucharu CEV z udziałem PGE Skry Bełchatów przysporzyło polskim kibicom sporo emocji. Podopieczni Andrei Gardiniego ostatecznie ulegli VK CEZ Karlovarsko 2:3. W rewanżu emocji nie powinno więc zabraknąć.

W konfrontacji o półfinał Pucharu CEV siatkarze PGE Skry byli faworytem. Nieznacznym, bowiem rywalizacja w PlusLidze nie toczy się po myśli Andrei Gardiniego. Żółto-czarni w Suwałkach mocno skomplikowali sobie sprawę awansu do play-off. Na europejskich arenach próbują więc ratować honor. Walka o Puchar CEV wciąż pozostaje w ich zasięgu.

Gospodarze z Kewinem Sasakiem i Łukasz Wiese w składzie rozpoczęli bardzo odważnie. Bełchatowianie mieli spore problemy, aby dotrzymać kroku rywalom. Miejscowi już na starcie wypracowali niewielką przewagę, którą konsekwentnie pielęgnowali (15:12). Doskonała postawa środkowych, Karola Kłosa i Mateusza Bieńka, niewiele pomogła w odrabianiu strat. W końcówce do remisu 21:21 doprowadził Aleksandar Atanasijević, jednak ostatnie słowo należało do Czechów.

Kilkunastoosobowa grupa fanów nie poniosła bełchatowian do wygranej również w kolejnym secie. Co prawda po serii doskonałych zagrywek Aleksandara Atanasijevicia to goście wypracowali zaliczkę, jednak miejscowi odpowiedzieli błyskawicznie. Kewin Sasak i Łukasz Wiese dali sygnał do odrabiania strat, a znany polskich parkietów Lukas Vasina przechylił szalę prowadzenia na stronę Czechów. Przyjezdni starali się ratować wynik, ale atomowe zagrywki i ataki Mateusza Bieńka na niewiele się zdały.

Dla gości, taki wynik był klasyczną obrazą. Dziewięciokrotnym mistrzom Polski nie przystoi bowiem przegrywać 0:3 z niżej notowanym rywalem. W kolejnej odsłonie odpowiedzieli więc bardzo dobitnie. Doskonałą zagrywką partię otworzył Karol Kłos. Lukas Vasina i Łukasz Wiese starali się odpowiedzieć, jednak goście powiększali dystans. Po asie serwisowym Mateusza Bieńka było 7:15. W drugiej części partii miejscowi popełniali kolejne błędy, skrupulatnie wykorzystywane przez bełchatowian. Przyjezdni po raz pierwszy triumfowali bardzo pewnie.

ZOBACZ WIDEO: Ten kibic oszalał. Zobacz, co zrobił w trakcie meczu

W czwartej odsłonie ekipa Andrei Gardiniego poszła za ciosem. Skoro w Polsce nie wychodzi, honor trzeba ratować w Europie. Przez długi czas Czesi jednak się opierali. Ciężar zdobywania punktów wziął na swoje barki Aleksandar Atanasijević, odpowiadać próbował Łukasz Wiese. Polakowi sił wystarczyło do połowy partii. W drugiej części czwartego seta goście powiększali przewagę, doprowadzając do tie-breaka. Dla bełchatowian był to wynik korzystny w kontekście rewanżu, choć losy awansu do półfinału Pucharu CEV wciąż pozostawały otwarte.

Tie-break zakończył się po myśli miejscowych, jednak losy awansu do półfinału Pucharu CEV wciąż pozostają otwarte. Znakomite otwarcie zanotował Kewin Sasak, budując przewagę Czechów (5:1). Po doskonałym bloku Wessela Keemnika na Dicku Kooy'u różnica wzrosła do pięciu oczek. Po zmianie stron, przyjezdni doprowadzili do remisu (8:8). Druga połowa tie-breaka należała jednak do Czechów, którzy bez skrupułów wykorzystywali błędy rywali, triumfując ostatecznie 15:11. Przed meczem rewanżowym, losy awansu pozostają otwarte.

Mecz I, 1/4 finału Pucharu CEV:

VK CEZ Karlovarsko - PGE Skra Bełchatów 3:2 (25:23, 27:25, 13:25, 21:25, 15:12)

VK CEZ: Keemnik, Juhkami, Weir, Sasak, Wiese, Zajícek, Pfeffer (libero);

PGE Skra: Kłos, Kooy, Atanasijević, Łomacz, Bieniek, Lanza, Gruszczyński (libero).

MVP: Kewin Sasak (CEZ Karlovarsko)

Czytaj także:
Wielki problem PGE Skry Bełchatów w PlusLidze. "To byłby koniec epoki"
Zaskakująca zmiana w polskim klubie. Polityk PiS rezygnuje

Źródło artykułu: WP SportoweFakty