Nieważny styl, lecz zwycięstwo - komentarze po spotkaniu Jadar Radom - Asseco Resovia Rzeszów

Na spotkanie Jadaru Radom z Asseco Resovią Rzeszów kibice w obydwu miastach czekali z duszą na ramieniu. Wszak miało ono zaprezentować rzeczywiste oblicze obu drużyn. Okazało się, że przedsezonowe gry w dużym stopniu zamazały cele, o które w praktyce walczą radomianie i rzeszowianie.

Krzysztof Gierczyński (Asseco Resovia): Na to spotkanie kibice czekali długo. Dobrze, że pierwsze emocje są już za nami, bo u progu sezonu drużyny nie znają swojej rzeczywistej dyspozycji. Nam udało się zaprezentować z dobrej strony, popełniliśmy mało błędów własnych, a przede wszystkim graliśmy spokojniej od rywala. Wydaje mi się, że to był klucz do naszego sukcesu.

Robert Prygiel (kapitan Jadaru): Nie pozostaje mi nic innego, jak pogratulować Resovii zwycięstwa. Jesteśmy rozczarowani przebiegiem spotkania. Co prawda zdawaliśmy sobie sprawę, że na parkiecie spotkają się drużyny o zupełnie innych celach, możliwościach oraz potencjałach, ale na początku sezonu zawsze mogą być niespodzianki i liczyliśmy, że jedną z nich sprawimy. Umiejętności indywidualne poszczególnych zawodników Resovii są jednak zdecydowanie większe niż nasze. Rywal sprowadził nas na ziemię i pokazał, że to on gra o tytuł mistrzowski, a my o utrzymanie. Wielka szkoda tej porażki, bowiem w hali panowała rewelacyjna atmosfera. Spotkaniu towarzyszyło duże zainteresowanie ze strony kibiców. Cóż, takie są jednak początki sezonu. Pozostaje mieć nadzieję, że za tydzień w meczu z Jastrzębiem nie popełnimy tak wielu błędów i zagramy skuteczniej.

Ljubomir Travica (trener Asseco Resovii): To chyba normalne, że pierwszy mecz w sezonie jest nerwowy. Zdawaliśmy sobie sprawę, że pojedynek w Radomiu może być dla nas bardzo trudny. Dlatego też wszyscy byliśmy bardzo skoncentrowani. Przed spotkaniem mieliśmy nieco problemów. Co więcej, w naszym zespole w przerwie letniej doszło do kilku zmian, więc brakowało nam zgrania. Dlatego w tej chwili najważniejsze są dla nas zwycięstwa. Styl pozostaje kwestią drugorzędną.

Jan Such (trener Jadaru): Rywal zagrał naprawdę dobry mecz. Przyznam, że nie poznawałem swojego zespołu. I to we wszystkich elementach. W nasze szeregi wkradła się straszna nerwowość. Resovia tymczasem wierzyła we własną siłę, grała dokładniej i spokojniej. Myślę, że w Jadarze było zbyt wiele szarpanych piłek w obronie, które były do podbicia. Najgorsze, że w momentach, gdy dochodziliśmy rywali, popełnialiśmy serię błędów. Ten mecz przegraliśmy w dwóch elementach - zagrywce i przyjęciu. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że zanotowaliśmy jednego asa serwisowego, a rywal aż osiem. Co więcej, naszą bronią miał był środek. Zdobyliśmy nim tylko trzy punkty, więc mamy do czynienia z niewypałem.

Komentarze (0)