Siatkarze próbowali pomóc zarządowi w rozwiązaniu patowej sytuacji w klubie i na własną rękę szukali pomocy - najpierw we włoskiej federacji, potem u władz miasta Mediolan. Skończyło się na szumnych obietnicach. Od wizyty w Radzie Miasta minął tydzień, a kasa klubu nadal jest pusta. – Może kiedy w końcu nie wyjdziemy na boisko i problem zacznie dotyczyć nie tylko nas, coś ruszy do przodu – mówią rozgoryczeni siatkarze. – Sytuacja jest trudna i nie chcemy składać obietnic bez pokrycia, jedyne o co możemy prosić, to cierpliwość. Jesteśmy w stałym kontakcie z władzami Mediolanu i próbujemy znaleźć jakieś rozsądne wyjście – odpowiadają z kolei członkowie włoskiej federacji, którzy w osobach Diego Mosny i Massimo Righiego zajmują się „przypadkiem Milanu”.
Wczoraj po południu zawodnicy i sztab szkoleniowy Sparklingu spotkali się z patronem klubu, Claudio Giovanardim. - Złożyłem zawodnikom konkretną propozycję, a oni ją zaakceptowali. Dzięki temu mam możliwość kontynuowania rozmów z nowym sponsorem, które być może sfinalizują się już w nadchodzącym tygodniu. Cieszę się, że zwyciężył rozsądek i mam nadzieję, że siatkarze dadzą z siebie maksimum, bo awans do play off jest w naszym zasięgu. To będzie niezwykłą satysfakcją dla nas wszystkich, jeśli po tak wielkich perypetiach znajdziemy się w ósemce najlepszych.
Po rozegraniu 21. kolejek spotkań Sparkling Mediolan zajmuje ósmą lokatę, z dorobkiem 27 punktów. Kolejny zespół w klasyfikacji, Acqua Paradiso Gabeca Montichiari ma o jedno oczko mniej. W niedzielę Sparkling zagra z ostatnią w tabeli Latiną, a Montichiari zmierzy się z Modeną.