Kamil Semeniuk o relacji z trenerem. "Wtedy nie patrzę w jego stronę"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Kamil Semeniuk
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Kamil Semeniuk

Zarówno siatkarz Kamil Semeniuk, jak i trener Andrea Anastasi są dobrze znani z polskich hal. Aktualnie współpracują we włoskim Sir Safety Perugia. W pewnych momentach przyjmujący woli unikać wzroku szkoleniowca.

Kamil Semeniuk rozpoczął w tym sezonie zagraniczny etap w karierze. Urodzony w Kędzierzynie-Koźlu siatkarz występował w Grupa Azoty ZAKSIE i w Aluron CMC Warcie Zawiercie. W klubie z rodzinnego miasta zapracował na transfer do włoskiego Sir Safety Susa Perugia.

W niej występuje wspólnie z między innymi Wilfredo Leonem, a ich szkoleniowcem jest Andrea Anastasi. Włoch pracował w przeszłości w zespołach z PlusLigi.

- Jest wymagający, szczególnie w trakcie spotkań trudno go zadowolić i zobaczyć uśmiech na jego twarzy. Bardziej można zauważyć zdenerwowanie po nieudanej akcji niż chęć motywacji w stylu "okej, nic się nie stało, następna piłka, jedziemy z tym" - opowiada Kamil Semeniuk w rozmowie z twórcami podcastu "Misja Siatka".

ZOBACZ WIDEO: Tak wygląda w wieku 35 lat. Zdradziła receptę na niesamowitą figurę

Andrea Anastasi zastąpił w roli trenera zespołu z Perugii - Nikolę Grbicia, który pracował z Semeniukiem w ZAKSIE, a aktualnie w reprezentacji Polski. Przyjmujący i Anastasi nie mieli wcześniej wspólnych doświadczeń.

- Zmiana trenera przed rozpoczęciem sezonu na pewno delikatnie zaburzyła moją pewność. Miałem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: grać w klubie i w reprezentacji z tym samym trenerem - mówi Kamil Semeniuk.

- Chłopaki na zgrupowaniu mówili mi, jakim trenerem jest Anastasi. Sam byłem ciekawy, jakim jest trenerem i człowiekiem. Jeżeli zrobię jakiegoś "babola", staram się nie patrzeć w jego stronę, bo wiem, że on zakrywa usta i może tam lecieć włoska wiązanka - dodaje przyjmujący reprezentacji Polski.

Czytaj także: Gigant w ćwierćfinale. Twarde starcie klubu Polaka
Czytaj także: Brazylia wystawiła rezerwy, żeby specjalnie przegrać. Efekt?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty