Koszmar PGE Skry Bełchatów trwa. I tym razem przełamania nie było

PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: siatkarze GKS-u Katowice
PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: siatkarze GKS-u Katowice

Osiem porażek w PlusLidze z rzędu i końca serii nie widać. PGE Skra Bełchatów przegrała tym razem 2:3 z GKS-em Katowice w maratońskim pojedynku.

Skra spisuje się bardzo źle od początku 2023 roku. Seria ośmiu porażek trwa ponad półtora miesiąca i w jej przerwaniu nie pomaga zmiana trenera na Andreę Gardiniego. Rozczarowanie PlusLigi poprawia sobie samopoczucie tylko wynikami w Pucharze CEV, w którym bełchatowianie dostali się do półfinału. W poniedziałek zmierzyli się z jedną z zaledwie pięciu drużyn, które są za nimi w tabeli, a i tak nie przełamali się.

GKS nie zamierzał niczego ułatwiać gospodarzom i w pierwszym secie zwyciężył 27:25. Końcówka partii była nietypowa. GKS odjechał od wyniku 21:21 na 24:21 dzięki kontratakom Jakuba Szymańskiego i Marcina Kanii, a także błędowi Mateusza Bieńka. Nagle Skra obroniła trzy piłki setowe z rzędu, ale nie poradziła sobie z piątą. Damian Domagała zdobył ostatni punkt dla katowiczan.

Również drugi set został rozstrzygnięty w walce na przewagi i tym razem zwyciężyła 26:24 Skra. GKS nie wykorzystał prowadzenia 20:17, a nawet 22:19, po czym o jego niepowodzeniu zdecydował błąd w ataku Jakuba Szymańskiego, a także akcja Filippo Lanzy. Zanosiło się na bardzo długi pojedynek, skoro obu partii nie udało się zamknąć 25. punktem.

ZOBACZ WIDEO: Tak wygląda w wieku 35 lat. Zdradziła receptę na niesamowitą figurę

Szala przechylała się raz w jedną, a po chwili w drugą stronę. GKS punktował bełchatowian głównie dzięki akcjom Jakuba Szymańskiego i Damiana Domagały. Dużym wsparciem dla nich był Gonzalo Quiroga, który w trzecim secie wszedł w pole serwisowe przy wyniku 20:20, a opuścił je dopiero przy wyniku 25:20. Goście zapewnili sobie minimum punkt do tabeli i mogli zdobyć komplet "oczek".

Czwarty set to trzeci, który zakończył się grą na przewagi. Siatkarze nie oszczędzali siebie i publiczności, a o wyższości jednej z drużyn decydowały detale. Skra zwyciężyła 29:27 po obronieniu piłki meczowej. Na zakończenie partii rozstrzygające okazały się blok bełchatowian oraz kontratak zmiennika Lukasa Vasiny. Tym samym niezbędne było rozegranie tie-breaka.

W nim zwrotów akcji było mniej niż we wcześniejszych setach. GKS nie rozpamiętywał niepowodzenia z poprzedniej partii, wcześnie odjechał gospodarzom i kontrolował wynik. Na 15:11 w tie-breaku zaatakował Damian Domagała - MVP meczu.

PGE Skra Bełchatów - GKS Katowice 2:3 (25:27, 26:24, 20:25, 29:27, 11:15)

Skra: Łomacz, Lanza, Kooy, Bieniek, Kłos, Atanasijević, Gruszczyński (libero) praz Musiał, Janus, Vasina

GKS: Quiroga, Seganow, Szymański, Kania, Domagała, Adamczyk, Mariański (libero) oraz Mielczarek, Nowosielski

MVP: Damian Domagała (GKS)

Czytaj także: Gigant w ćwierćfinale. Twarde starcie klubu Polaka
Czytaj także: Brazylia wystawiła rezerwy, żeby specjalnie przegrać. Efekt?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty