Przed meczem apetyty na dobre widowisko były ogromne. Ekspresowo wygrane tegoroczne półfinały przez Grupę Azoty ZAKSĘ i Jastrzębski Węgiel sprawiły, że po latach szybkich finałów spodziewano się wyrównanego i długiego meczu. Wszystko to po raz pierwszy w historii w Tauron Arenie Kraków przy niemal 12 tysięcznej publice.
Jednakże w sobotę mówił "To Puchar Polski, kto ma lepszy dzień ten wygrywa" i to nie był dzień jego drużyny. Już w premierowej odsłonie ZAKSA udowodniła, że ma nerwy ze stali, a jastrzębianie, że nie potrafią kończyć setów.
Początek był pod ich dyktando. Dobrze prezentowali się w kontrze, a zabójcze ustawienie mieli z Moustapha M’Baye na zagrywce i Jurijem Gladyrem w pierwszej linii. Wtedy Ślązacy zdobywali punkty seriami i budowali przewagę (12:9, 17:13), a sam Dmytro Paszycki zapłacił za to miejscem na boisku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!
Wydawało się, że kontrolują przebieg seta wchodząc w decydującą jego fazę z czteropunktowym prowadzeniem (22:18), jednak wtedy ZAKSA włączyła kolejny bieg. Duet Łukasz Kaczmarek - Aleksander Śliwka grał bezbłędnie, a do tego David Smith efektownie stopował kontry rywali. Przy tym Jastrzębski Węgiel nie miał nic do powiedzenia, a podwójna zmiana pogorszyła stan. Od stanu 22:18 zdobył zaledwie jeden punkt, bo choć set skończył się wynikiem 24:26, drugi punkt oddała im sama ZAKSA. Kropkę nad "i" postawił Śliwka asem.
Drugą partię otworzyły efektowne bloki na liderach, dwa na Fornalu i jeden na Bednorzu. Pokazało to, że wicemistrzowie Polski nie odnajdują się w twardej grze zaproponowanej przez ZAKSĘ i nie czekali z reakcją. Trener Marcelo Mendez wprowadził do gry Eemi Tervaporttiego, Jana Hadravę i Rafała Szymurę, a mocna zagrywka została zamieniona u niektórych na floata. Pozwoliło im to przodować w secie, jednak końcówkę ponownie przegrali na własne życzenie. Nie wykorzystali dwóch setowych (24:22), a ich katem był Smith. Najpierw wyrównał wynik, a przy kolejnym obejściu asem serwisowym zamknął rywalizację (29:27).
Trzecia partia okazała się ostatnią. Jej początkowy przebieg przypominał poprzednie, jednak nawet na chwilę kędzierzynianie nie stracili w niej kontroli. Punkt przełomowy nastąpił szybko i to ponownie za sprawą Smitha. Jego blok na M'Baye dał dwupunktowe prowadzenie (11:9), które mistrzowie Polski zdołali utrzymać do końca. Łukasz Kaczmarek był tym, który dał punkt na miarę pucharu (25:23), ale to Śliwka zasłużenie został wybrany najlepszym turnieju. W meczu finałowym zdobył 18 "oczek" z ratiem +12 prezentując przy tym 62 proc. skuteczność.
Zwycięstwo Grupy Azoty ZAKSA dało 10 trofeum w historii klubu i specjalne miejsce na kartach pucharowej historii. Jest to pierwsza drużyna, która aż cztery razy z rzędu wygrała to trofeum, a ich rekord nie był jedynym. W Tauron Arenie w Krakowie finałowe starcie oglądało 11815 kibiców co jest rekordem frekwencji tych rozgrywek.
Finał Pucharu Polski:
Jastrzębski Węgiel - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle (24:26, 27:29, 23:25)
Jastrzębski Węgiel: Clevenot, Toniutti, Fronal, Gladyr, M'Baye, Boyer, Popiwczak (libero) oraz Tervaportti, Hadrava, Szymura.
Grupa Azoty ZAKSA: Bednorz, Śliwka, Paszycki, Janusz, Smith, Kaczmarek, Shoji (libero) oraz Huber.
MVP: Aleksander Śliwka (Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn Koźle)
Czytaj także: Przez wojnę przeniósł drużynę z Ukrainy do Polski. "Wierzę, że nasze marzenie się spełni"