"To bolało". Wielki talent gotowy na powrót do kadry. Cel jest jeden

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Martyna Czyrniańska
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Martyna Czyrniańska

- To bolało. Turniej przed własnymi kibicami to byłoby coś wspaniałego - mówi w WP SportoweFakty Martyna Czyrniańska. Młodą przyjmującą z mistrzostw świata siatkarek wyeliminowała kontuzja, ale teraz jest gotowa na powrót do kadry. I cel ma jeden.

Przed rokiem wtedy zaledwie 18-letnia Martyna Czyrniańska była jednym z objawień reprezentacji Polski siatkarek. Na tyle ogromnym, że niektórzy widzieli ją nawet w podstawowym składzie kadry na odbywające się w Polsce i Holandii mistrzostwa świata siatkarek.

W ubiegłym roku miała jednak ogromnego pecha. Najpierw nie pojechała na młodzieżowe mistrzostwa Europy przez uraz kolana. Z kolei z seniorskich MŚ wyeliminowała ją kontuzja mięśni brzucha.

- To bolało. Turniej przed własnymi kibicami to byłoby coś wspaniałego, zwłaszcza w takim wieku, w którym ja jestem. Na pewno miałabym wspaniałe wspomnienia - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty młoda przyjmująca.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bus utknął w błocie, a wtedy piłkarze... Zobacz to sam!

Droga do Paryża wiedzie przez Polskę

W poprzednim sezonie siatkarki prowadzone przez Stefano Lavariniego zachwyciły. I to mimo kilku kontuzji. Na mistrzostwach świata osiągnęły najlepszy wynik od ponad pół wieku i znalazły się w ćwierćfinale. W nim omal nie wyeliminowały późniejszych triumfatorek rozgrywek - Serbek.

Apetyty kibiców z pewnością urosły. Polki - obecnie 10. siła w światowym rankingu - mają niepowtarzalną szansę. Mogą zakwalifikować się na igrzyska olimpijskie. Dopiero po raz drugi w XXI wieku.

Okazja jest tym większa, że turniej kwalifikacyjny Biało-Czerwone rozegrają przed własną publicznością. Jednak losowanie dla nich nie było łaskawe. Zmierzą się one z Włoszkami, Amerykankami, Niemkami, Tajkami, Koreankami, Kolumbijkami i Słowenkami. A awans uzyskają tylko dwie najlepsze drużyny.

- Losowanie nie było dla nas super korzystne. Gramy jednak u siebie. Dziewczyny podczas mistrzostw świata pokazały kawał dobrej siatkówki, ogromną siłę, wygrywając chociażby też z USA. Dużo będzie zależało od nas - przekonuje Martyna Czyrniańska.

Druga szansa dla Biało-Czerwonych

Jednak nie tylko wrześniowy turniej kwalifikacyjny w Polsce będzie okazją dla naszych reprezentantek na kwalifikację na igrzyska. Do Paryża pojedzie bowiem jeszcze pięć najlepszych drużyn z rankingu, które nie uzyskały kwalifikacji. Pierwszeństwo będą miały jednak reprezentacje z kontynentów, z których żadna ekipa jeszcze wcześniej nie wywalczyła awansu.

To oznacza, że najpewniej jeden bilet na IO przypadnie którejś z drużyn z Afryki, których próżno szukać w czołówce rankingu. O pozostałe cztery przepustki toczyć się będzie zażarta walka. A że ostatecznie o wszystkim zadecyduje ranking, to każdy mecz, nawet w Lidze Narodów i mistrzostwach Europy, będzie na wagę złota.

- Wszystkie mecze się liczą w tych rozgrywkach, więc na pewno będzie to długi sezon. Mamy dużo pracy przed sobą i mam nadzieję, że będzie to skutkować odpowiednimi wynikami - ocenia Czyrniańska.

19-latka zapewnia, że chciałaby być ważną część reprezentacji w kluczowym dla niej roku. - Oczywiście. Każda z reprezentantek chciałaby być ważną częścią tej kadry. Trener Lavarini potrafi dawać szansę gry każdej. Czas pokaże, kto będzie w najlepszej formie w reprezentacji. Selekcjoner jeszcze się ze mną nie kontaktował - wyjaśnia sytuację Czyrniańska.

Zanim na dobre ruszy sezon kadrowy, jeszcze przez ponad miesiąc wielkie emocje czekają nas w siatkówce klubowej. Grupa Azoty Chemik Police, którego barw broni Czyrniańska, zdobył przed tygodniem Puchar Polski. W Tauron Lidze jest jednak o krok od sensacyjnej porażki w ćwierćfinale. Policzanki uległy bowiem Grot Budowlanym Łódź w pierwszym spotkaniu.

- Nie było łatwo także dla mnie, bo pojawiały się problemy zdrowotne. Tak naprawdę wychodzę na prostą przed najważniejszą fazą sezonu. Staram się już nie myśleć o tym, co było, zapomnieć i dbać o siebie - kończy Czyrniańska.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Kolejny pokaz siły Asseco Resovii Rzeszów. Rywale ponownie byli bezradni

Komentarze (0)