Asseco Resovia przegrywa, ale nie składa broni "Wynik jest sprawą otwartą"

WP SportoweFakty / Monika Pliś / siatkarze Asseco Resovii Rzeszów
WP SportoweFakty / Monika Pliś / siatkarze Asseco Resovii Rzeszów

Ten weekend nie należał do Asseco Resovii. W półfinałowej rywalizacji z Grupą Azoty ZAKSA przegrywają 0:2. Walczą, ale górę biorą indywidualności rywali - Jestem dalej optymistą, choć przed nami cholernie trudne zadanie - mówił Fabian Drzyzga.

- Trzeba walczyć i tyle. Na ten moment staraliśmy się zrobić wszystko co mogliśmy, zostawiliśmy kawał zdrowia i serducha - mówił chwile po ostatnim gwizdku drugiego  półfinałowego meczu Fabian Drzyzga.

W niedzielę, podobnie jak w sobotę Asseco Resovia Rzeszów musiała uznać wyższość Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i w walce o finał do trzech zwycięstw przegrywa już 0:2. Pierwszy mecz w tie-breaku trochę na własne życzenie, najpierw deklasując rywali, a później oddając im inicjatywę swoimi błędami. W drugim starciu rywalizacja była bardziej zacięta, Resovia mecz zaczęłą źle, ale wróciła do gry i ostrej rywalizacji. Jedynie w ostatnim secie wpadła w impas przy zagrywkach Bartosza Bednorza z którego już nie wyszła. Przyjmujący zaliczył imponującą serię czterech asów serwisowych z rzędu i zakończył efektownie mecz (19:18, 25:18).

- Były lepsze i gorsze momenty z naszej strony, ale i ze strony ZAKSY. My mieliśmy swoje problemy w przyjęciu, bo bardzo dobrze zagrywali. Na gorąco to była różnica, ale jako członek tej ekipy nie mam nic do zarzucenia nikomu, że nie wierzył i się poddał. W końcu kapitalna seria w ostatnim secie Bartosza Bednorza w końcówce zadecydowała. Odjechali nam i wynik tak wygląda. Tam było chyba 18:19 więc wszystko mogło się wydarzyć i to my mogliśmy się cieszyć z tego meczu. To jest gdybanie, jedziemy teraz do Kędzierzyna, mam nadzieję w pełni zdrowi i chcę abyśmy zaprezentowali się tak jak w Rzeszowie. Wynik moim zdaniem jest sprawą otwartą - mówił rozgrywający i kapitan Asseco Resovii.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!

W Rzeszowie pokładają duże nadzieje w obecnym kolektywie co widać było na trybunach. Dawno w hali Podpromie nie było tak gorąco. Jednak mimo tego, że podopieczni Giampaolo Medei skończyli fazę zasadniczą na pozycji lidera, nie mają dobrych statystyk w ważnych meczach i to też sprawia, że nie są faworytem tej rywalizacji, a każde potknięcie gdy jest możliwość ogrania ZAKSY boli bardziej.

- Rozczarowany nie jestem, byłbym jakbyśmy się poddali dwa razy po trzy zero. Jestem zły, bo w pierwszym meczu mieliśmy szansę we własnych rękach. Może nie to, że oddaliśmy mecz kędzierzynianom, ale zaprosiliśmy ich do gry. W niedzielę to wyglądało inaczej, to my musieliśmy wrócić i to zrobiliśmy. Przegraliśmy, ale jestem w pewien sposób zadowolony, że nie poddaliśmy się po tym pierwszym secie.

Na kolejny półfinał obie drużyny przeniosą się do Kędzierzyna-Koźle. Zostanie on rozegrany w środę o 17:30. Jeżeli ZAKSA wygra, awansuje do finału, jeżeli zwycięstwo padnie łupem Asseco Resovii, obie drużyny zmierzą się w czwartym półfinale dzień później. Awans dają tylko trzy zwycięstwa.

- Jestem dalej optymistą, przed nami cholernie trudne zadanie i trzeba o tym pamiętać, ale myślę teraz o jednym meczu. Wydaje mi się, że to jest klucz do tej rywalizacji, aby skupić się na jednym meczu, a nie na tym, że musimy wygrać aż trzy razy z kędzierzynianami. Musimy wygrać raz, a później się zobaczy - zakończył Drzyzga.

Czytaj takżeWalka jak na półfinał przystało. Kędzierzynianie zrobili kolejny krok w stronę awansu

Komentarze (0)