Nokaut, który nie wystarczył na Grupę Azoty ZAKSA. Pierwszy półfinał skończony tie-breakiem

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

Potężne otwarcie półfinałów z Grupą Azoty ZAKSĄ przez Asseco Resovię nie wystarczyło. Choć zgotowali kędzierzynianom piekło w pierwszych dwóch setach, w trzech kolejnych musieli uznać ich wyższość 2:3. Mistrzowie Polski bliżej tegorocznego finału!

Obie drużyny miały różne drogi do półfinałów. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn Koźle wyboistą - cztery mecze, trzy tie- breaki i upragniona wygrana z mocnym Projektem Warszawa. Z kolei Asseco Resovia, która na kolejny występ w półfinałach czekała aż sześć lat, ćwierćfinały rozegrała ekspresowo i pewnie. W trzymeczowej rywalizacji z PSG Stal Nysa straciła zaledwie jednego seta.

W związku z powyższym wiele wskazuje na to, że fizyczność może być ważnym czynnikiem grającym na korzyść Resovii na przestrzeni całej rywalizacji (do trzech wygranych meczów), ale faworytem do finału jest Grupa Azoty ZAKSA.

To właśnie ona lepiej zaczęła premierową odsłonę pierwszego półfinału, ale skończyła ją zdominowana. Asseco Resovia z początkowego 1:4 dzięki blokowi i niezawodności skrzydeł zbudowała aż ośmiopunktową przewagę. Przełamała ZAKSĘ jeszcze przed 10 punktem (10:8), górowała na skrzydłach, w obronie i zagrywce (15:10, 22:14). Fabian Drzyzga oszukiwał blok, Klemen Cebulj i Maciej Muzaj kończyli wysokie piłki, a Jan Kozamernik był wszędzie tam gdzie rozegrania Marcina Janusza.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: podnosiła sztangę i nagle upadła. Przerażające wideo

Kędzierzynianie próbowali spowolnić tempo i wybić Resovię z gry, lecz dopiero osamotniony David Smith postawił się gospodarzom. Gdy Amerykanin zameldował się na linii 9. metra przy wyniku 14:22, zszedł dopiero przy 20:22. Rzeszowianom udało się wygrać seta (25:22), ale Smith pokazał, że ZAKSA jest gotowa na zryw niezależnie od strat.

Stąd w przerwie międzysetowej trener Resovii Giampaolo Medei grzmiał "nie pozwolić ZAKSIE złapać swojego rytmu gry" i tak też jego podopieczni zrobili. Kolejnego seta zaczęli równie twardą grą, czym całkowicie znokautowali finalistów Ligi Mistrzów. Rzeszowianie nie mieli słabych momentów i pierwsze prowadzenie 4:1 zdołali "dowieść" do końca partii regularnie je zwiększając (12:8, 17:11). W końcówce popis na zagrywce dał Cebulj z powodzeniem testując Wojciecha Żalińskiego (25:13). Mistrzowie Polski partię kończyli z fatalnym ratiem -7 i odmienionym składem.

Po dwóch takich setach w wykonaniu Asseco Resovii, kędzierzynianie sprawiali wrażenie zaskoczonych boiskowymi wydarzeniami, lecz podziałały one jak zimny prysznic. Poprawa w przyjęciu i ofensywie, a zmiana na środku na Dmytro Paszyckiego okazała się trafiona na tyle, że pierwsze prowadzenie ZAKSA objęła właśnie po jego bloku (6:2) i długo je utrzymywała. Co więcej gdy Łukasz Kaczmarek zaczął w końcu kończyć swoje ataki, wydawało się, że to przyjezdni przejęli inicjatywę i to oni dominują na boisku (16:8).

Wtedy trener Resovii popisał się równie dobrymi zmianami. Wprowadził na boisko Mauricio Borgesa Almeida da Silvę, Jakuba Buckiego oraz Michała Kędzierskiego i choć to zagrywki Cebulja dały sygnał do odrabiania strat, to oni mieli spory udział w doprowadzeniu do 18:20 i złapaniu kontaktu z rywalem. Ostatecznie ZAKSA wygrała i przedłużyła mecz, ale Resovia na kolejnego seta wyszła z podniesioną głową.

Czwarta odsłona przynajmniej do połowy była najbardziej wyrównaną, bo żadna z drużyn nie mogła zbudować znaczącej przewagi. Wynik oscylował w okolicach remisu, a na uwagę zasługiwała postawa Bartosza Bednorza, który wcześniej spisujący się fatalnie, w czwartym secie wziął ciężar gry na swoje barki. To właśnie za jego sprawą i serwisu Aleksandra Śliwki, ZAKSIE udało się przełamać gospodarzy.

Tracąc trzy punkty w serii (16:13) Resovia wpadła w impas i postanowiła z niego nie wychodzić. Gdy widać było, że ZAKSA się rozpędza, Resovia wymieniła skład na drugą szóstkę, oszczędzając pierwszą na tie-breaka. Wszystko to nim czwarty set wszedł w decydującą fazę a ZAKSA zdobyła znaczące prowadzenie (20:13).

W tie-breaku gotujące się emocje wybuchły i set zaczął się od dyskusji spowodowanych nieczytelnym challengem. Atmosfera negatywnie rzutowała na gospodarzy, którzy w decydującym secie pogrążyli się błędami własnymi. Choć ZAKSA była już na łopatkach po dwóch świetnie rozegranych setach przez Resovię, podniosła się i wyszła na prowadzenie 1:0 w walce o finał. Kropkę nad "i" w pierwszym półfinale postawił Bednorz, później wybrany MVP.

Kolejny półfinałowy mecz zostanie rozegrany kolejnego dnia, w niedzielę o 14:45 w hali Podpromie. Następnie rywalizacja przeniesie się do Kędzierzyna Koźla.

1. półfinał PlusLigi:

Asseco Resovia Rzeszów - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (25:22, 25:13, 21:25, 16:25, 12:15)

Asseco Resovia: Drzyzga, Defalco, Kochanowski, Kozamernik, Muzaj, Cebulj, Zatorski (libero) oraz Borges, Bucki, Kędzierski, Mordyl, Piotrowski.

Grupa Azoty ZAKSA: Janusz, Kaczmarek, Śliwka, Bednorz, Huber, Smith, Shoji (libero) oraz Paszycki, Żaliński, Stępień.

MVP: Bartosz Bednorz

Stan rywalizacji: 0:1 Grupy Azoty ZAKSA (do trzech zwycięstw)

Czytaj także: PSG Stal Nysa wykorzystała wyjazdowe problemy rywala

Źródło artykułu: WP SportoweFakty