Zmienił klub i otrzymał powołanie do kadry. "Nie mam żalu do Skry Bełchatów"

WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Mikołaj Sawicki
WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Mikołaj Sawicki

- Nie nastawiam się na daną liczbę spotkań. Jeśli zagram w jakimkolwiek meczu, to będę bardzo zadowolony, bo marzyłem od najmłodszych lat o grze z orzełkiem na piersi - mówi nam Mikołaj Sawicki po powołaniu do reprezentacji Polski.

Mikołaj Sawicki to jedno z objawień kończącego się sezonu PlusLigi. Na początku rozgrywek przyjmujący przeniósł się z PGE Skry Bełchatów do Trefla Gdańsk. Otrzymał sporo szans gry od Igora Juricicia, co wykorzystał. Zgarnął trzy statuetki MVP dla najlepszego zawodnika meczu, zdobył 478 punktów, co plasuje go obecnie na 11. pozycji w rankingu i zapisał przy swoim nazwisku 69 asów serwisowych. To z kolei daje mu 3. lokatę wśród najlepiej zagrywających.

To wszystko zaowocowało powołaniem do reprezentacji Polski. Sawicki w rozmowie z WP SportoweFakty, przeprowadzonej tuż przed pierwszym zgrupowaniem kadry, opowiada o swoich odczuciach związanych z kadrą, okresie spędzonym w Treflu Gdańsk. Zapytaliśmy również, czy czuje żal do Skry Bełchatów.

Dawid Franek, WP SportoweFakty: Przejście do Trefla Gdańsk to największy przełom w pana karierze?

Mikołaj Sawicki, siatkarz Trefla Gdańsk: Zdecydowanie. To była bardzo dobra decyzja z mojej strony. Sezon ułożył się dla mnie świetnie, choć wszystko poprzedziło przykre zdarzenie, bo na początku rozgrywek Piotr Orczyk doznał kontuzji. Myślę, że gdyby mu się to nie przytrafiło, to wszystko mogłoby wyglądać zupełnie inaczej.

ZOBACZ WIDEO: Zrobiła to! Jechała rowerem nad przerażającymi przepaściami

Czy ma pan jakiś żal do Skry Bełchatów za to, że tych szans do gry nie było za wiele?

Nie mam żadnego żalu. Myślę, że w Skrze była większa presja wyniku i po prostu nikt nie chciał w żaden sposób eksperymentować.

Gdy przechodził pan do Trefla Gdańsk, to były na stole jeszcze inne oferty?

Tych propozycji nie było bardzo dużo, bo oprócz Trefla miałem oferty z dwóch klubów pierwszoligowych. Zdecydowałem się jednak na kontynuowanie kariery w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Klimat w Gdańsku wokół siatkówki wydaje się bardzo dobry, co daje możliwości do sportowego rozwoju.

Gdańsk to świetne miasto, a atmosfera w klubie jest naprawdę wspaniała. Nie wiem, czy mógłbym sobie wyobrazić lepszą. Do tego mamy zbilansowany zespół z młodymi zawodnikami, ale także tymi doświadczonymi. Naprawdę dobrze się tutaj czuję.

Trefl zajął szóstą lokatę w PlusLidze. Czuje pan, że dało się wyciągnąć z tego sezonu jeszcze więcej?

Myślę, że tak. Przez większość rozgrywek nie dysponowaliśmy pełnym składem. To miało na nas ogromny wpływ. Kontuzja Piotra sprawiła, że mieliśmy problem ze zmianami głównie ze względu na limit obcokrajowców, ale i tak był u nas potencjał na lepszy wynik.

Czego jeszcze w takim razie zabrakło oprócz szczęścia?

Być może większego skupienia na boisku. Pojawiła się pewna presja z tyłu głowy, że trzeba na tym boisku przebywać, nawet gdy niewiele wychodzi i to ma właśnie związek z urazami w zespole. Na końcu dopadło nas już też zmęczenie, które dawało się już we znaki.

Często pierwsze skojarzenie z Mikołajem Sawickim to doskonała zagrywka. W piłce nożnej mamy przykłady, gdzie zawodnicy zostają po treningach, by trenować rzuty wolne bądź karne, a jak jest w pana przypadku? Czy czerpie pan od kogoś wzorce?

Gdybym miał się zastanowić, to nie czerpię wzorców od kogoś innego. Już od czasów juniorskich zostawałem po treningach, by ćwiczyć zagrywkę i wszystkie elementy, które się na nią składają, w tym podrzut i najście. Raczej nie wzoruję się na innych siatkarzach, ponieważ chcę tworzyć własną specyfikę zagrywki.

Da się w tej specyfice jeszcze coś ulepszyć?

Na pewno pole do poprawy jest i do tego byłbym szczęśliwy, gdybym popełniał mniej błędów na zagrywce.

Jaka była pana reakcja po ogłoszeniu szerokiego składu reprezentacji Polski? Niesamowity sezon klubowy to jedno, ale konkurencja na przyjęciu w kadrze jest spora.

Bardzo się ucieszyłem, ale to prawda - rywalizacja na naszej pozycji w Polsce jest ogromna. Trener ma spory wachlarz możliwości na przyjęciu. Ja natomiast jestem bardzo zadowolony, że po sezonie klubowym zostałem doceniony.

Czy była już rozmowa z selekcjonerem na temat pana roli w kadrze?

Jeszcze do takiej rozmowy nie doszło.

Trener Grbić zapewne będzie chciał wykorzystać jak najwięcej zawodników. Nastawia się pan na jakąś konkretną liczbę meczów?

Nie nastawiam się na daną liczbę spotkań. Mam takie zdanie, że trzeba po prostu pokazać się z jak najlepszej strony. Jeśli zagram w jakimkolwiek meczu, to będę bardzo zadowolony, bo marzyłem od najmłodszych lat o grze z orzełkiem na piersi.

Gdyby Mikołaj Sawicki miał wybrać jeden element w swojej grze, który trzeba poprawić jako pierwszy, to co by to było?

Niewątpliwie przyjęcie. Myślę, że sporo kibiców widzi, że nie jestem asem w tym elemencie (śmiech), ale cały czas pracuję nad tym, żeby było lepiej.

Rozmawiał Dawid Franek, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Faworyt nie zawiódł. Zagra o awans do PlusLigi

Komentarze (0)