Ireneusz Mazur: Jaki skład, taka gra

Celem AZS-u UWM Olsztyn jest w tym sezonie utrzymanie w PlusLidze. Po inauguracyjnych meczach sytuacja drużyny wygląda co najmniej kiepsko. Ireneusz Mazur, były trener Akademików, uważa jednak, że po dwóch spotkaniach nie można skreślać tej drużyny. - AZS jeszcze nie pokazał na co go stać - ocenił krótko w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Nie da się ukryć, że AZS UWM Olsztyn u progu nowego sezonu prezentuje się mizernie. Portal SportoweFakty.pl zapytał Ireneusza Mazura, dlaczego tak się dzieje. Były szkoleniowiec Akademików zaczął od porównania do drużyny z poprzednich sezonów, w której grało wiele postaci z najwyższej półki. - Jeśli odpowiedzielibyśmy sobie na to pytanie od razu, to powiedzielibyśmy, że gra wygląda tak dlatego, że to już nie jest ten sam zespół. W tym sezonie jest zupełnie inny skład. W związku z tym można powiedzieć: jaki jest skład, to taka często jest gra - stwierdził, podkreślając zarazem zupełną przebudowę zespołu z Warmii. - Nie ma już takich podstawowych zawodników jak Paweł Zagumny, Wojciech Grzyb, Grzegorz Szymański czy Olli Kunnari w ubiegłym sezonie - wymienił, a jednocześnie zaznaczył, że jest to zespół budowany od podstaw i dlatego potrzebuje czasu. Po dwóch spotkaniach nie można wyciągać pochopnych wniosków i skreślać drużyny. - AZS jeszcze nie pokazał na co go stać - uważa Mazur. Jego zdaniem pozostaje dalej spokojnie pracować i nie wykonywać żadnych nerwowych ruchów, które mogłyby tylko zaszkodzić, a które już sugerowane są na łamach mediów.

Siatkarski ekspert dodał także, że za obecnym składem AZS-u stoi polityka nowego zarządu: najpierw dopięcie finansów, a potem budowanie zespołu. Kiedy jednak znalazły się pieniądze, rynek transferowy był już ograniczony. Mimo to klub pozyskał najlepszych zawodników, na jakich go było stać. I dlatego z oceną gry Brazylijczyków należałoby się na razie wstrzymać. - Nie pokazali wszystkiego i potrzebują jeszcze czasu na zgranie się z drużyną - po raz kolejny czynnik czasu podkreślił Mazur. Zaraz też dodał, że w ich przypadku ważny mógł być również aspekt pozasportowy. - Trzeba zauważyć, że oba mecze rozgrywane były na wyjazdach. Pierwszy raz zetknęli się z polską publicznością i jej pozytywnymi reakcjami, a z tym też muszą się jeszcze oswoić.

Sporą słabość Olsztyna jest też według Ireneusza Mazura brak lidera, który wpłynąłby na spokój w zespole, umiał pociągnąć grę w najtrudniejszych momentach. - I wcale nie musi to być zawodnik, który zdobywa najwięcej punktów - podkreślił. Takiego jednak na razie wśród Akademików nie widzi, dlatego przed meczem z Delectą Bydgoszcz ważne będzie odbudowanie psychiczne. - Gdyby nie dwa przegrane mecze, powiedziałbym, że AZS przy nieobecności Piotra Gruszki, który raczej nie wystąpi w Olsztynie, może powalczyć o wygraną - rozważał Mazur. Ale że siatkarze z Warmii oba dotychczasowe spotkania przegrali i to po 0:3, to pozostaje spróbować wykorzystać nieobecność MVP ostatnich mistrzostw Europy, którego brak widoczny był w ostatnim meczu bydgoszczan, i walczyć o punkty, bo w sporcie wszystko może się zdarzyć. Choć i tak najrealniejsza jest gra o zwycięstwo z Politechniką Warszawską czy Jadarem Radom. - I to na wygranej z tymi rywalami, również walczącymi o utrzymanie, powinien skupić się zespół. Jego celem nie jest w tym sezonie czwórka - mówił były szkoleniowiec olsztynian.

By jednak walczyć o punkty, nie można grać jak dotychczas - czyli tak, jak umożliwia to przeciwnik. A zarówno rywal z Częstochowy, jak i ten Wielunia na dobre rozegranie i skuteczny atak Olsztynowi nie pozwolili, wiele szkody czyniąc przede wszystkim zagrywką. I dlatego tak ważna jest rola przyjmujących. - Brakuje porozumienia między zawodnikami, zgrania - najkrócej jak można scharakteryzował braki w tym elemencie Irenusz Mazur. - Także największe rezerwy pozostają w przyjęciu i tu jest najwięcej do poprawienia - zakończył.

Źródło artykułu: