Polacy rozpoczęli sezon reprezentacyjny tam, gdzie na zakończenie wspólnego grania w 2022 roku odebrali srebrne medale mistrzostw świata. W katowickim Spodku stawili się po zgrupowaniu w Spale, jeszcze bez siatkarzy Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle oraz Jastrzębskiego Węgla, którzy odpoczywają po wyniszczającym i długim sezonie klubowym. Poza kadrą byli również Bartosz Kurek czy Wilfredo Leon.
W podstawowym składzie Nikoli Grbicia znaleźli się doświadczeni Grzegorz Łomacz, Karol Kłos i Mateusz Bieniek. Na skrzydłach mieli ich wspierać Bartłomiej Bołądź, Mikołaj Sawicki oraz powracający do kadry po trzech latach nieobecności Artur Szalpuk. Zestawienie uzupełnił Kamil Szymura, rówieśnik Sawickiego. Już w pierwszym secie selekcjoner skorzystał z czterech rezerwowych.
To dlatego, że sytuacja była niewesoła. Co prawda kibice w Katowicach jako pierwsi w meczu cieszyli się z akcji Łomacza z Bieńkiem, ale energicznie serwujący i zmobilizowani podopieczni Michała Winiarskiego zaczęli stopniowo odjeżdżać. Przy wyniku 8:12 była pierwsza w sezonie przerwa na żądanie Nikoli Grbicia. Po niej Polska próbowała gonić, ale bezskutecznie. Niemcy zwyciężyli 25:21 i dali do zrozumienia, że poprzeczka będzie zawieszona wysoko.
ZOBACZ WIDEO: Nieprawdopodobne sceny. Cieszył się z gola ze środka boiska, a po chwili...
Atmosfera na wypełnionych trybunach Spodka robiła się mdła, ponieważ Niemcy studzili entuzjazm nie tylko jakościowymi serwisami, ale również niszczycielskimi blokami. Z kolei po stronie Polski brakowało jakości, co powodowało przeplatanie widowiskowych akcji z banalnymi pomyłkami. Wrzawa podniosła się przy zmniejszeniu strat z 18:22 na 21:22, a następnie odwróceniu wyniku 21:24 na 26:24. Biało-Czerwoni wrócili w drugim secie z dalekiej podróży i doprowadzili do remisu 1:1.
W szóstce Polski pojawili się Marcin Komenda i Mateusz Poręba, więc rotacji nie brakowało. Biało-Czerwoni nabrali rozpędu po świetnym finiszu w drugim secie i prowadzili od początku trzeciego. Runda bez zwrotów akcji przebiegała na warunkach podopiecznych Grbicia, którzy zwyciężyli 25:19. Dobre wrażenie sprawiał w ważnych momentach 21-letni Dawid Dulski.
W czwartym secie Niemcy odświeżyli w swojej grze element, który pozwolił na przeważanie na początku meczu. Mocnymi serwisami nie dali spokoju Mikołajowi Sawickiemu. Kiedy zrobiło się 18:12 dla gości przy zagrywkach Lukasa Maase, nieodzowne wydawało się rozegranie tie-breaka. Ekipa Winiarskiego nie wypuściła gospodarzy ze swojego uścisku i efektownie wygrała rundę 25:17.
Trzecia i czwarta partia były jednostronne. W tie-breaku drużyny stoczyły bardziej zaciętą walkę. Akcje znanego z polskich hal Linusa Webera dały Niemcom zaliczkę 7:5. Od tego momentu pozostawali przynajmniej o kroczek przed przeciwnikiem. Po efektownym kontrataku i bloku podopieczni Winiarskiego mieli zaliczkę 13:9. Set zakończył się wygraną Niemców 15:13.
Rewanż rozpocznie się w piątek o godzinie 17:30 w Sosnowcu.
Polska - Niemcy 2:3 (21:25, 26:24, 25:19, 17:25, 13:15)
Polska: Łomacz, Szalpuk, Sawicki, Bieniek, Kłos, Bołądź, Szymura (libero) oraz Komenda, Semeniuk, Poręba, Urbanowicz, Butryn, Dulski, Hawryluk (libero)
Niemcy: Kampa, Roehrs, Reihert, Brehme, Krick, Weber, Schott (libero) oraz Maase, Guenthor
Czytaj także: Puchar CEV kobiet został wzięty szturmem. Godzina gry w meczu finałowym
Czytaj także: Brazylia wystawiła rezerwy, żeby specjalnie przegrać. Efekt?
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)