Stefano Lavarini: Chciałbym, żeby kiedyś tak mówiono o reprezentacji Polski

Instagram / Photo by Mateusz Slodkowski/DeFodi Images via Getty Images / Na zdjęciu: Stefano Lavarini
Instagram / Photo by Mateusz Slodkowski/DeFodi Images via Getty Images / Na zdjęciu: Stefano Lavarini

- O jednym zespole mówią: Co za moc w ataku. O innym: Z nimi nie da się grać, tak serwują. Ja chciałbym, żeby kiedyś mówiono, że Polska jest zespołem ze świetnym balansem i takim, który radzi sobie w każdej sytuacji - mówi nam Stefano Lavarini.

Cztery mecze, cztery zwycięstwa, pierwsze miejsce w tabeli ogólnej i prawie 40 punktów zysku w rankingu FIVB - to dorobek reprezentacji Polski kobiet w jej pierwszym turnieju Siatkarskiej Ligi Narodów 2023. Po znakomitym występie Biało-Czerwonych w tureckiej Antalyi z selekcjonerem naszej drużyny narodowej rozmawiamy o tym, co powoduje, że na początku sezonu reprezentacyjnego Polki są w tak dobrej formie, o kolejnym turnieju VNL w Hongkongu i o tożsamości, której Lavarini chce dla swojego zespołu. 
Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Mówi coś panu liczba 39,13?

Stefano Lavarini, trener reprezentacji Polski siatkarek: To pewnie dokładna liczba punktów, które reprezentacja Polski zyskała w rankingu FIVB dzięki czterem zwycięstwom w turnieju Ligi Narodów w Antalyi.

Zgadza się. Czy te punkty mogą okazać się bezcenne w kontekście walki o awans na igrzyska olimpijskie w Paryżu?

Jeszcze zobaczymy. Przed nami jeszcze tyle meczów, że wszystko może się zmienić. W jednym turnieju zdobędziesz dużo punktów, ale w kolejnym musisz potwierdzić, że jesteś mocny, bo inaczej je stracisz. Tak czy inaczej cieszę się z tego, co zyskaliśmy pokonując Włochy czy Serbię, a jeszcze bardziej ze stylu w jakim pokonaliśmy te zespoły. Historia pokazuje, że 3:1 i 3:0 to rezultaty, które Polsce bardzo trudno jest uzyskać w starciach z Włoszkami i Serbkami. Nam się udało i to powoduje, że zdobyte punkty radują jeszcze bardziej. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że przeciwne drużyny nie grały w optymalnych składach.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przepiękny gol Polaka na Islandii. Bramkarz był bez szans

Ta zdobycz jest przede wszystkim potwierdzeniem naszych możliwości. Nie nastawialiśmy się na to, że wygramy w Turcji wszystkie cztery mecze, więc mogę tylko powiedzieć mojemu zespołowi: dobra robota. Ale teraz musimy zapomnieć o tym co już za nami i skupić się na kolejnym turnieju. Ten w Hongkongu będzie zapewne trudniejszy, wzrosną też oczekiwania wobec nas. Będziemy twardo stąpać po ziemi i robić to co konieczne, żeby grać coraz lepiej.

W Hongkongu zagracie z Dominikaną, Turcją, Holandią i Chinami. Najistotniejsze wydaje się to pierwsze starcie, bo Dominikanki jeszcze do niedawna były przed, a teraz są w rankingu FIVB tuż za Polkami.

Też tak uważam. W każdym turnieju Ligi Narodów gramy mecz z zespołem na poziomie zbliżonym do naszego. W Antalyi to było spotkanie z Tajlandią, teraz to będzie Dominikana, a w kolejnym tygodniu Niemcy. Chcemy tego czy nie, znaczenie tych meczów będzie podwójne i bez wątpienia musimy wziąć to pod uwagę. Ale teraz jeszcze się na tym nie skupiam, nie myślę, czy wygramy w Chinach dwa, trzy czy cztery mecze. Widzę dla nas tylko jedno podejście: koncentrować się tylko na dziś, niezależnie czy mowa o dniu meczowym, czy nie. O znaczeniu spotkania z Dominikaną będę myślał w dniu spotkania z Dominikaną. Teraz myślę o naszym najbliższym treningu.

Jak porównałby pan start tego sezonu reprezentacyjnego ze startem poprzedniego, gdy zaczynał pan pracę z Biało-Czerwonymi?

Od pierwszego dnia, pierwszego treningu, mam całkowicie inne odczucia. Wtedy było mi zdecydowanie trudniej, bo musieliśmy się z zawodniczkami poznać. Teraz znamy się dużo lepiej, więc jest łatwiej. Dobrze jest pracować bez poczucia, że nie wiadomo, co się wydarzy. Teraz wiadomo. Dziewczyny wiedzą, czego od nich oczekuję, mamy wyznaczony kierunek, w którym będziemy zmierzać z dużą konsekwencją i uwagą, żeby osiągnąć nasz ambitny cel. Nie musimy już skupiać się na poznawaniu siebie, nie ma na to czasu. Skupiamy się na pracy.

W porównaniu do pierwszych meczów w ubiegłym roku, teraz pana siatkarki grają ze zdecydowanie większą pewnością siebie.

To konsekwencja właśnie poprzedniego roku. Wtedy zbudowanie tej pewności zajęło nam dużo czasu. Po pierwszym turnieju Ligi Narodów, w którym wygraliśmy trzy mecze z czterech, zawodniczki sprawiały bardziej wrażenie zaskoczonych, niż zadowolonych. Potem już do końca VNL mieliśmy problemy. Cały tamten sezon był trudną podróżą, jednak zakończoną z bardzo pozytywnymi odczuciami, związanymi z naszym występem w mistrzostwach świata. Dziewczyny zabrały ze sobą te odczucia do klubów. Po niektórych z nich widziałem w ciągu sezonu ligowego, że wciąż mają zbudowaną w kadrze pewność siebie. A teraz? Musimy "karmić" ją każdego dnia. Oczywiście będą jeszcze jej wzloty i upadki, natomiast celem jest, żeby utrzymywać ją na względnie stałym poziomie. Chcemy wygrać jak najwięcej meczów, ale też mieć równą formę właśnie w zakresie pewności siebie oraz jakości naszej gry. Wiem, że wahania formy, tak mentalnej jak i sportowej, leżą w naturze sportu, ale mimo to chcę, żeby tych dużych wahnięć było jak najmniej.

Powiedział pan o "dokarmianiu" pewności siebie. W tym przypadku chyba nie ma lepszego pożywienia niż zwycięstwa?

Całkowita zgoda. Jeśli zawodniczki podchodzą do meczów odpowiednio skupione, z właściwymi emocjami, wygrane mecze będą doskonale wpływać na ich mental. W tym momencie widzę, że dziewczyny mają to właściwe nastawienie.

Chciałem jeszcze zapytać o jedną decyzję personalną. W pierwszych meczach sezonu zawodniczką podstawowego składu jest Magdalena Jurczyk, co można uznać za pewną niespodziankę. Co spowodowało, że postawił pan właśnie na nią?

Po pierwsze, w tym momencie mam do dyspozycji niewiele środkowych bloku. Jednak w chwili, kiedy Magda była potrzebna, zdołała pokazać, że może sporo dać tej drużynie. Dla nas to bardzo ważne. Jestem pewien, że kiedy swoją szansę dostanie "Paci" (Joanna Pacak, również środkowa bloku - przyp. WP SportoweFakty), też pokaże świetną siatkówkę.

Mówi pan o brakach wśród środkowych, tymczasem to właśnie blok był w Antalyi jedną z najgroźniejszych broni polskiej drużyny.

Blok to nie tylko środkowe, a nasz zespół ma wysoką średnią wzrostu oraz bardzo dobrze blokujące skrzydłowe. Mieliśmy dużą liczbę punktowych bloków, co znaczy tyle, że zawodniczki działały zgodnie z planem, który mieliśmy na konkretne mecze i były w stanie "czytać" taktykę rywalek. Bardzo dobry blok może być elementem charakterystyki tej reprezentacji.

Jak pan widzi tę charakterystykę w obecnej chwili?

Jesteśmy na etapie szukania naszej tożsamości. Chciałbym, żebyśmy byli drużyną, której znakami charakterystycznymi będą równowaga pomiędzy ofensywą i defensywą oraz umiejętność znajdywania rozwiązań dla każdej możliwej sytuacji. O jednym zespole mówią: Ależ świetnie gra w obronie. O innym: Co za moc w ataku. O jeszcze innym: Z nimi nie da się grać, tak serwują. A ja chciałbym, żeby kiedyś mówiono, że z Polską nie da się grać, bo jest zespołem ze świetnym balansem i takim, który radzi sobie w każdej sytuacji. Tego chcę. Zespołu, który umie szukać rozwiązań.

Rozmawiał Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Niesamowity awans! Spójrzcie na miejsce Polek w rankingu FIVB
Polki podbudowane kompletem zwycięstw w Lidze Narodów. "Dla nas to taki kopniak"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty