W czwartkowym meczu Ligi Narodów Kobiet Biało-Czerwone niespodziewanie przegrały z Holenderkami (0:3). Tym samym zakończyła się seria sześciu zwycięstw z rzędu reprezentacji Polski.
Szerokim skandalem odbiła się sytuacja z drugiego seta. Sędzia zakończył go przedwcześnie. Na tablicy wyników wprawdzie widniał wynik 25:22, ale tak naprawdę było dopiero 24:21 dla Pomarańczowych. I stało się to mimo faktu, że Stefano Lavarini rozmawiał na ten temat z arbitrem niemal od razu po zobaczeniu błędu.
- Już drugi raz w siedmiu meczach mamy problem techniczny. W 2023 roku mamy takie technologie, że nawet nie musimy brać challenge'u przy sprawdzaniu linii - zauważył trener w rozmowie z TVP Sport. - I mimo to nie jesteśmy wstanie kontrolować wyniku i wrócić z punktacją, jeśli jest nieprawidłowa. Dla mnie to absurdalne - dodał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wzruszające chwile po sukcesie Djokovicia w Paryżu
Sprawę skomentował także kierownik reprezentacji Polski siatkarek. "Po długich rozmowach z sędziami i Delegatami Technicznymi FIVB odmówiliśmy zatwierdzenia protokołu meczowego podpisem kapitana" - skomentował dla Sary Kalisz.
Zaznacza on także, że Polacy zgłaszali wątpliwości od razu po zobaczeniu błędu przy stanie 9:12. Jednakże komisja sędziowska nie wzięła tego pod uwagę. Strona polska zdecydowała się nie podpisywać protokołu meczowego.
"W pełni akceptujemy wyższość Holenderek w tym meczu, jednak przy takiej technologii która towarzyszy rozgrywkom międzynarodowym nie możemy zgodzić się z tak rażącym błędem komisji sędziowskiej."
Rozwój sprawy będziemy monitorować na bieżąco na łamach WP SportoweFakty.
Czytaj więcej:
"Polska maszyna nie była w stanie się wznieść". Tak Holendrzy komentują sensację w Lidze Narodów
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)