Karol Kłos: Sportowa złość nam uciekła

Pięć setów i walka do ostatniej piłki - tak wyglądało spotkanie pomiędzy Neckermannem AZS Politechniką Warszawską a Domeksem Tytanem AZS Częstochowa. W wypełnionej niemalże do ostatniego miejsca Arenie Ursynów zarówno siatkarze jak i kibice stołecznego zespołu musieli przełknąć gorycz porażki w pięciu setach.

W tym artykule dowiesz się o:

A było już tak blisko do odniesienia upragnionego, pierwszego zwycięstwa w bieżącym sezonie. Inżynierowie prowadzili w setach 2:0, kiedy do głosu doszli częstochowianie oraz pewne siatkarskie przysłowie. - Zabrakło trochę sił i trochę koncentracji. Taka sportowa złość gdzieś nam uciekła w trzecim, czwartym i piątym secie. W tym trzecim secie brakowało nam niewiele, dogoniliśmy rywali... - wyjaśniał po spotkaniu środkowy Politechniki, Karol Kłos. Dodał również, że mimo przegranej spotkanie mogło się podobać kibicom. - Niestety uciekły nam dwa punkty, ale z tego jednego zdobytego też się bardzo cieszymy, bo na pewno w dalszym rozrachunku będzie bardzo cenny. Mam nadzieję, że uda nam się w następnym spotkaniu, jakie rozegramy za tydzień przed własną publicznością. Będziemy robić wszystko, co w naszej mocy. Na pewno to będzie dla nas jeszcze trudniejsze spotkanie niż to z Częstochową - zapowiada nasz rozmówca.

Zanim jednak dało się usłyszeć pierwszy gwizdek, nie sposób było uniknąć pytań o pojedynek byłego i obecnego szkoleniowca AZS-u Częstochowa. I co by nie mówić, takie pytania będą się zawsze pojawiały czy to w przypadku trenerów, czy zawodników. - To już jest inna historia. Trener Panas jest teraz z nami i nam pomaga - krótko podsumowuje Kłos. Podkreśla również, że to znajomość byłej drużyny pomogła stołecznym Akademikom w rozpracowaniu rywala. - Zresztą wielu chłopaków z Częstochowy pozostało w składzie z poprzedniego sezonu, także było nam dużo łatwiej. Po czym dodaje, że z piątkowymi przeciwnikami zawsze dobrze się grało i jak pokazuje obecny sezon, nic się nie zmieniło pod tym względem. - Ale miejmy nadzieję, że uda nam się następnym razem wygrać.

Karol Kłos to zaledwie 20-letni zawodnik, który miał okazję w tym roku zadebiutować w reprezentacji. Jak sam przyznaje przygoda z kadrą wiele wniosła do jego życia, zarówno sportowego, jak i prywatnego. - Miałem bardzo szalone wakacje. Wolnego jakiś tydzień, może dwa. Niestety teraz czułem lekki spadek formy, bo tak naprawdę nie było kiedy odpocząć. Ale mam nadzieję, że już odbiłem się od tego dna i będzie coraz lepiej - zapowiada z optymizmem młody środkowy.

Komentarze (0)