Ze wszystkich spotkań Biało-Czerwonych w Pasay City to właśnie mecz z Brazylią był tym najbardziej wyczekiwanym. Polsko-brazylijskie pojedynki to już od dobrych kilku lat prawdziwe siatkarskie klasyki, które są gwarancją siatkówki na wysokim poziomie i dużych emocji.
- Każdy mecz z Brazylią był, jest i będzie bardzo wymagający. Rywale mają w swoim składzie niezwykle doświadczonych graczy, mistrzów olimpijskich, jako jedyni w tej edycji pokonali bardzo silną ekipę Stanów Zjednoczonych. Wiemy, że czeka nas niezwykle trudne starcie, ale cała nasza czternastka wyjdzie na boisko z jednym celem, a będzie nim zwycięstwo - mówił nam przed hitowym starciem grupy 6 Ligi Narodów 2023 Aleksander Śliwka.
Dla obu zespołów wygrana w tym spotkaniu miała nie tylko znaczenie prestiżowe. Była też starciem o to, która z tych drużyn najprawdopodobniej zakończy fazę zasadniczą VNL na wyższym miejscu, a co za tym idzie, będzie wyżej rozstawiona w ćwierćfinałach. Zarówno Polacy, jak i Brazylijczycy przystępowali do meczu z siedmioma zwycięstwami w dorobku. Nasi siatkarze przegrali dwukrotnie. "Canarinhos" schodzili z boiska pokonani trzy razy.
Trener Nikola Grbić od pierwszego gwizdka posłał na boisko najbardziej ofensywną linię przyjęcia, jaką ma do dyspozycji - Wilfredo Leona i Bartosza Bednorza. Można było mieć obawy o "wrażliwość" tego duetu w przyjęciu, ale w pierwszym secie były one nieuzasadnione, zwłaszcza że rywale psuli dużą liczbę zagrywek.
Leon otworzył spotkanie potężnym atakiem, potem dołożył równie potężny serwis. Bednorz kilka ustawień później zagrał asa serwisowego i w pierwszej fazie otwierającego spotkanie seta Biało-Czerwoni wyszli na trzypunktowe prowadzenie (9:6). W kolejnych minutach nasi siatkarze ze spokojem wygrywali akcje przy zagrywce rywali, z kolei po drugiej stronie dwukrotnie w ataku pomylił się Alan i przewaga Polaków wzrosła do pięciu punktów (16:11).
Taka różnica utrzymywała się aż do piłki setowej (24:19). Wtedy pojawiły się problemy z przyjęciem mocnych zagrywek Honorato, Brazylijczycy odrobili cztery punkty, ale na szczęście przy czwartym setbolu odbiór był już dobry i atak Leona zakończył pierwszą odsłonę (25:23).
Dwie mocne, precyzyjne i przede wszystkim punktowe zagrywki Lucarellego i Lucasa na początku drugiej partii zwiastowały poprawę Brazylijczyków w tym elemencie, a co za tym idzie, większe problemy Polaków. Przy większej presji wywieranej przez rywali serwisem grało się im zdecydowanie trudniej. Do stanu 10:10 jeszcze bronili się swoimi dobrymi pierwszymi akcjami, potem "Canarinhos" szybko odskoczyli na cztery punkty (12:16).
Krótki zryw Biało-Czerwonych pozwolił im zmniejszyć różnicę do jednego "oczka" (15:16), ale w kolejnych akcjach to ich rywale pokazywali trochę więcej jakości w swojej grze, a imponowali zwłaszcza skutecznością w ataku. W naszej ekipie tej skuteczności brakowało. Po autowym ataku Jakuba Kochanowskiego ze środka było 19:23, a przestrzelony serwis polskiego środkowego zamknął seta wynikiem 22:25.
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką - Co za comeback Polaków! Pokonaliśmy Słowenię! Zobacz kulisy meczu
Na początku trzeciej partii inicjatywa wciąż była po stronie Brazylijczyków, którzy do trudnych serwisów dołożyli jeszcze kilka skutecznych bloków i wyszli na prowadzenie 8:5. Jednak na kolejne kilka minut tę inicjatywę oddali - Polacy wyprowadzali skuteczne kontry i odrobili straty, a po prostym błędzie w ataku Lucarellego to oni nieznacznie prowadzili (11:10). I jak się okazało, tego prowadzenia nie oddali już do końca tej części gry.
Zanim set wszedł w decydującą fazę, dwa ważne punkty dał Biało-Czerwonym Łukasz Kaczmarek - najpierw kończąc kontratak (17:15), potem blokując Alana w akcji, która dałaby rywalom remis (19:17). W końcówce w ataku pomylił się Honorato, w kontrze zapunktował Bednorz, dając swojej drużynie piłkę setową, a chwilę później, gdy Lucas pomylił się w polu zagrywki (25:21) w całym meczu było już 2:1 dla drużyny Nikoli Grbicia.
Partia numer cztery, to mocne otwarcie Wilfredo Leona, który w końcu zdobył swój pierwszy w tym meczu punkt zagrywką, po chwili dołożył jeszcze jeden trudny do odbioru serwis i bardzo przyczynił się do tego, że Polacy wyszli na prowadzenie 6:3. Gdy Brazylijczycy zbliżyli się na jeden punkt, odpór ich pościgowi dali Bednorz, zagrywając asa, oraz Huber, blokując na lewym skrzydle Adriano (12:8).
W kolejnym fragmencie spotkania Biało-Czerwoni spokojnie utrzymywali cztero-pięciopunktową przewagę, z każdym zdobytym punktem zbliżając się do ważnego zwycięstwa. W końcówce, zresztą tak jak na przestrzeni całego meczu, świetnie w ataku prezentował się Leon. Przy pierwszym meczbolu naszym blokującym niewiele zabrakło, by zatrzymać Felipe Roque, ale już w kolejnej akcji skutecznie ze środka uderzył Norbert Huber, set zakończył się wynikiem 25:21, a cały mecz wygraną Polaków 3:1.
Dzięki pokonaniu "Canarinhos" Polacy wyprzedzili ich w tabeli fazy zasadniczej Ligi Narodów 2023 i awansowali w niej na trzecie miejsce. W Manili zagrają jeszcze dwa spotkania. W sobotę zmierzą się z reprezentacją Kanady (początek o godzinie 9 polskiego czasu), a w niedzielę zagrają z doskonale spisującą się w tegorocznych rozgrywkach Japonią, aktualnym liderem tabeli (początek o 13).
Liga Narodów, Pasay City
Polska - Brazylia 3:1 (25:23, 22:25, 25:21, 25:21)
Polska: Marcin Janusz, Bartosz Kurek, Bartosz Bednorz, Wilfredo Leon, Karol Kłos, Jakub Kochanowski, Paweł Zatorski (libero) oraz Łukasz Kaczmarek, Grzegorz Łomacz, Aleksander Śliwka, Kamil Semeniuk, Norbert Huber, Jakub Popiwczak (libero).
Brazylia: Bruno Rezende, Alan Souza, Henrique Honorato, Ricardo Lucarelli, Judson Nunes, Lucas Saatkamp, Maique Reis (libero) oraz Fernando Kreling, Felipe Roque, Gabriel Vaccari, Otavio Pinto, Flavio Gualberto, Adriano Cavalcante.
Czytaj także:
Niemcy wrócili do szarej rzeczywistości. Trudna przeprawa faworyzowanej Serbii
Niespodziewane problemy mistrzów świata. Słoweńcy odbili sobie porażkę z Polską
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)