Maria Stenzel: Nasza drużyna zasługuje na wielkie osiągnięcie

- Jeśli wyjdziemy na mecz z taką samą pewnością siebie i determinacją, z jaką wyszłyśmy na spotkanie w Hongkongu, nie będę się martwić o wynik - mówi Maria Stenzel przed sobotnim meczem Polek z Chinkami w półfinale Ligi Narodów.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Maria Stenzel, libero reprezentacji Polski siatkarek Materiały prasowe / Volleyball World / Maria Stenzel, libero reprezentacji Polski siatkarek
Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Jesteście o jedno zwycięstwo od finału Ligi Narodów, jedna wygrana dzieli was też od podium całych rozgrywek. Jak to dla ciebie brzmi?

Maria Stenzel, siatkarka reprezentacji Polski kobiet: Jak bardzo fajny wynik, już w tym momencie. Jednak mimo że bardzo fajny, to wciąż nie na miarę naszego potencjału i ambicji, jakie mamy w tym sezonie. Widzimy, że zmierzamy jako zespół w bardzo dobrym kierunku, że praca, którą wykonujemy na treningach, daje efekty. Półfinał, miejsce w najlepszej czwórce Ligi Narodów, to dużo, ale my chcemy więcej.

Chcecie, żeby wasz występ oceniano nie jako bardzo fajny, ale znakomity czy doskonały.

Nie chodzi nawet o to, co o nas napiszą czy co będą o nas mówić. Chcemy tego sukcesu dla siebie. Wszystkie wiemy, że nasza drużyna zasługuje na wielkie osiągnięcie.

Takim osiągnięciem byłby finał turnieju, a żeby do niego wejść, musicie w sobotę pokonać Chinki. Jak podejdziecie do tego meczu?

Jesteśmy do niego nastawione bardzo pozytywnie. W fazie zasadniczej grałyśmy z reprezentacją Chin i wygrałyśmy. Nie da się ukryć, że w Arlington dziewczyny grają trochę lepiej niż wtedy, ale ich postawa nie zmienia naszego podejścia. Chcemy wygrać.

Oglądałyście z trybun ćwierćfinał, w którym Chinki pokonały Brazylijki 3:1. Trochę was postraszyły swoją formą?

Uważam, że w sporcie odczuwanie strachu przed rywalem nie ma sensu, a jeżeli ktoś się boi, nie jest to dobry objaw. Na każdy mecz trzeba wychodzić bez strachu. My wychodzimy na boisko po to, żeby walczyć, z kimkolwiek byśmy się nie mierzyły. Niech to nasze przeciwniczki się boją.

Kiedy po meczu z Niemcami rozmawiałem z Joanną Pacak, powiedziała, że czujecie się zespołem groźnym dla każdego i jest to dla was uskrzydlające. Masz podobne zdanie?

Tak. To poczucie sprawia również, że jesteśmy pewniejsze siebie. Wierzymy, że możemy wygrać z każdym.

Czy przed starciem z Chinkami tej pewności siebie dodaje wam również świadomość, że miesiąc temu, we wspomnianym przez ciebie spotkaniu, pokonałyście je 3:0 na ich terenie?

Myślę, że tak. Reprezentacja Chin jest potęgą i pokonanie jej było dla nas budujące. Wiemy, że postawią nam bardzo trudne warunki, ale też że wszystko zależy od nas. Kiedy skupiamy się na tym, co dzieje się po naszej stronie siatki, wychodzimy na tym zdecydowanie lepiej niż wtedy, kiedy myślimy o jakichś pobocznych sprawach.

Swój ćwierćfinał zagrałyście dzień wcześniej, niż wasze półfinałowe rywalki. To może zadziałać na waszą korzyść?

Na logikę powinno. Miałyśmy więcej czasu na regenerację, na pracę z fizjoterapeutami. Uważam jednak, że to są szczegóły, które nie będą kluczowe. Moim zdaniem wszystko będzie zależeć od nastawienia. Czy miałyśmy tego czasu na odpoczynek o dzień więcej czy mniej, trzeba zaakceptować okoliczności i wyjść na boisko jak po swoje.

ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką - Polki w półfinale Ligi Narodów! Zobacz kulisy meczu z Niemkami

Co powinnyście zrobić, żeby pokonać drużynę Chin?

Możemy wykorzystać naszą bardzo dobrą zagrywkę, żeby odrzucić Chinki od siatki, zmusić je do gry na wysokiej piłce i starać się blokować lub bronić ich ataki. Nie chcę jednak zbyt mocno wchodzić w techniczno-taktyczne szczegóły. My będziemy miały swoje atuty, rywalki też, natomiast tak jak mówiłam wcześniej - najważniejsze będzie nastawienie, podejście mentalne. Jeśli wyjdziemy na mecz z taką samą pewnością siebie i determinacją, z jaką wyszłyśmy na spotkanie w Hongkongu, nie będę się martwić o wynik.

W przerwie między ćwierćfinałem a półfinałem poświęciłyście trochę czasu na podtrzymanie dobrej atmosfery w zespole?

Wszyscy dbamy o nią każdego dnia. Zarówno my zawodniczki, jak i sztab szkoleniowy, który odgrywa tutaj dużą rolę. Ta dbałość jest dla nas wszystkich rzeczą naturalną, z czego bardzo się cieszę. Gdybyśmy starali się tworzyć dobrą atmosferę na siłę, byłoby to widać. Na szczęście nie widać. I to również jest bardzo uskrzydlające.

Po meczu z Niemkami świetny klimat w zespole obrazowały zdjęcia, na których Magdalena Stysiak nosi cię na plecach z szerokim uśmiechem na ustach. I nie była to pierwsza taka scenka. To wasza mała tradycja po zwycięskich spotkaniach?

Można tak powiedzieć, choć dla mnie i dla Magdy to też jest czymś całkowicie naturalnym. Dużo razem przeszłyśmy w reprezentacji, mamy dużo wspólnych wspomnień, wspólnych historii. Każdy mecz, wygrany czy przegrany, przeżywamy wspólnie. Jakoś tak wychodzi, że zawsze kiedy zwyciężamy, okazujemy spontaniczną radość właśnie w ten sposób, że Magda bierze mnie na barana.

Czytaj także:
Zburzyć chiński mur i przejść do historii. Polki przed wielką szansą w Lidze Narodów
Niedawno było 3:0. Liderka kadry zabrała głos przed meczem z Chinami

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×