Bartosz Bednorz: Dam tej drużynie wszystko, co mam najlepszego. W każdej roli

Materiały prasowe / FIVB / Bartosz Bednorz
Materiały prasowe / FIVB / Bartosz Bednorz

- W tej Lidze Narodów przede wszystkim mam zdrowie, którego w poprzedniej edycji mi brakowało - mówi Bartosz Bednorz przed finałami VNL 2023. Przed rokiem był czas, że właśnie z uwagi na zdrowie miał zakaz trenowania.

Reprezentacja Polski jest na finiszu przygotowań do turnieju finałowego Ligi Narodów 2023, który zostanie rozegrany w trójmiejskiej Ergo Arenie i rozpocznie się w środę. Biało-Czerwoni swój ćwierćfinał zagrają w czwartek, a ich rywalami będą Brazylijczycy.

Niespełna dwa tygodnie temu, w spotkaniu fazy zasadniczej, zawodnicy trenera Nikoli Grbicia zmierzyli się z tym przeciwnikiem i pokonali go 3:1. Bednorz ma nadzieję, że w ponownym starciu, przy wsparciu kilkunastu tysięcy swoich kibiców, Polacy znów odniosą zwycięstwo.

- Trafiliśmy na trudnego niewygodnego rywala. Brazylia gra bardzo dobrą siatkówkę, jednak trzeba powiedzieć otwarcie, że my również. Spodziewam się zaciętego meczu, natomiast liczę, że ze wspaniałym wsparciem, jakie będziemy mieli w czwartek, a wiem, że Ergo Arena wypełni się do ostatniego miejsca, to my będziemy się cieszyć po ostatniej piłce - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty przyjmujący Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.

Zwycięzca ostatniej edycji Ligi Mistrzów jasno przedstawia cel polskiej reprezentacji na tegoroczne finały VNL - poprawić wynik z ubiegłego roku, gdy nasza drużyna narodowa zakończyła imprezę na trzecim miejscu, a najlepiej zdobyć złoto.

- Zawieszamy sobie poprzeczkę najwyżej, jak to możliwe - mówi. - Moim zdaniem mamy najlepszych zawodników na świecie na każdej pozycji. Ok, w fazie zasadniczej przegraliśmy dwa spotkania, natomiast tak naprawdę każdy z trzech turniejów tej części Ligi Narodów był po to, żeby trener mógł sprawdzić różnych graczy i różne warianty. Dlatego na fazę zasadniczą nie patrzyłbym przez pryzmat liczby naszych zwycięstw i przegranych. Najważniejsze jest to, że tu i teraz jesteśmy w dobrej, nawet bardzo dobrej formie i jesteśmy świetnie przygotowani do ćwierćfinału.

Jeśli o medalach Ligi Narodów mowa, Bednorz podkreśla, że bardzo cieszy go sukces kobiecej reprezentacji Polski, która w ostatnią niedzielę po raz pierwszy w historii zdobyła medal tych rozgrywek.

- Ogromne gratulacje dla dziewczyn. Wielki szacunek za to, że w meczu o brąz pokonały mistrzynie olimpijskie Amerykanki. Ich radość była niesamowita, a my cieszymy się razem z nimi. W całej Lidze Narodów wykonały taką pracę, że po prostu zasłużyły na miejsce na podium.

ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką - Polki z brązowym medalem Ligi Narodów! Zobacz euforię po meczu

Porównując swój udział w Lidze Narodów w tym roku do poprzedniego sezonu, przyjmujący naszej drużyny narodowej widzi jedną, niezwykle ważną różnicę. - Przede wszystkim mam zdrowie, którego w tamtej edycji nie miałem - podkreśla.

Przed rokiem z powodu urazu (przepuklina szyjna) Bednorz opuścił dwa pierwsze turnieje fazy zasadniczej. Wrócił do gry na trzeci, który odbywał się w Gdańsku, gdzie wystąpił w dwóch z czterech meczów Biało-Czerwonych. Potem pojechał z drużyną na finały do włoskiej Bolonii. W przegranym 0:3 półfinale ze Stanami Zjednoczonymi dał krótką zmianę w ostatnim secie, w meczu o 3. miejsce z Włochami nie wszedł na boisko.

- Miałem wtedy ogromne chęci i ambicje, ale moja kontuzja była na tyle poważna, że przez pewien czas nie byłem w stanie nawet uczestniczyć w treningu, miałem zakaz trenowania - wspomina. - Było bardzo duże ryzyko, że w ogóle przestanę grać w siatkówkę, bo z przepukliną szyjną nigdy nie ma żartów. Przy jakimś nieszczęśliwym wygięciu szyi czy rzuceniu się za piłką mogłoby dojść do bardzo poważnego urazu.

- Jak już dostałem zgodę na powrót do treningów, chciałem jak najszybciej odbudować formę, bo czasu do finałów Ligi Narodów nie było dużo. Ostatecznie w tych finałach zagrałem, ale to też była walka ze zdrowiem. Przed Bolonią, w turnieju w Gdańsku, miałem tak ogromny problem z plecami, że w nocy szedłem do toalety na czworaka, bo nie byłem w stanie się wyprostować. Byłem na mocnych lekach przeciwbólowych, żeby tylko móc grać - opowiada reprezentant Polski.

W tym sezonie reprezentacyjnym problemy zdrowotne na całe szczęście omijają Bednorza. - Czuję się bardzo dobrze - mówi zawodnik. Wziął udział w drugim i trzecim turnieju fazy zasadniczej z udziałem Biało-Czerwonych - w Rotterdamie i w Manili. Znalazł się również w kadrze na turniej finałowy w Gdańsku. Zapewnia, że niezależnie od roli, jaka przypadnie mu w tym turnieju w zespole trenera Nikoli Grbicia, będzie robił co w jego mocy, żeby pomóc drużynie w odnoszeniu zwycięstw.

- W każdej roli, która zostanie mi przydzielona w zespole, będę chciał dać tej reprezentacji to, co mam najlepszego. W każdej się odnajduję, w każdej czuję się dobrze, również jako zmiennik, ponieważ zdaję sobie sprawę jaki jest potencjał naszej kadry. Mamy topowych graczy na każdej pozycji, co powoduje, że decyzje, które podejmuje trener, nie są łatwe. On wybiera taki zespół, który uważa za najmocniejszy i jego wybory trzeba uszanować. Najważniejsze jest dobro reprezentacji, jej zwycięstwa i sukcesy, bez względu na to, kogo trener wybierze do grania.

Kluczem do tych sukcesów jest według Bednorza atmosfera wewnątrz zespołu. I przekonuje, że jeżeli chodzi o polski zespół, o ten aspekt możemy być spokojni. - Naszą grupę tworzą kapitalni siatkarze, a zarazem świetni ludzie i przez to atmosfera jest świetna.

Czytaj także:
"Ten trener nam nie umniejsza". Mocne słowa Magdaleny Stysiak
Polskie siatkarki wróciły do kraju. Tak zostały powitane przez kibiców (wideo)

Źródło artykułu: WP SportoweFakty