[b]
Korespondencja z Gdańska - Arkadiusz Dudziak[/b]
Trzeci finał Ligi Narodów w ostatnich czterech latach - trzeci przegrany przez Stany Zjednoczone. Zawodnicy z USA musieli uznać wyższość Polski, której ulegli 1:3 w Ergo Arenie. Biało-Czerwoni zwyciężyli w pierwszym secie, ale drugiego po grze na przewagi wygrali Amerykanie.
- W tym pierwszym secie nie graliśmy najlepiej, a i tak był on wyrównany. Chciałbym, żebyśmy zrobili w nim inaczej kilka rzeczy - ocenia selekcjoner reprezentacji Stanów Zjednoczonych John Speraw.
Druga partia padła łupem zespołu USA. W późniejszych dwóch setach Biało-Czerwoni już mieli kontrolę nad meczem. Co zadecydowało o tym, że Polakom poszło tak łatwo?
ZOBACZ WIDEO: Kamera w szatni. Zobacz, co stało się po meczu Polaków - Pod Siatką
- Każdy mecz jest inny. Z Polską nigdy nie wie się, przeciwko którym zawodnikom się zagra. Mają możliwość rotacji. Kaczmarek miał niesamowity dzień. Mieliśmy problemy, jak go zatrzymać. Polska również zagrywała bardzo dobrze. Postawili nam naprawdę trudne warunki - twierdzi szkoleniowiec.
Podkreśla także rolę polskich kibiców. - Nasi przeciwnicy bardzo dobrze się czuli. Kiedy grasz przeciwko Polakom w Polsce, to musi się dobrze rozpocząć. Jeśli czują się komfortowo w domu, to naprawdę jest trudno. Byli rozpędzeni i trudno było nam wrócić - dodaje.
Dla Amerykanów to trzeci srebrny medal Ligi Narodów w ostatnich czterech latach. Czy Speraw wynik osiągnięty na turnieju w Gdańsku traktuje jako sukces?
- W ubiegłym roku byliśmy blisko (Stany Zjednoczone przegrały w finale z Francją 2:3 - przyp. red.), więc to trochę bolesne, że znowu byliśmy tak blisko. Myślę trochę o tym. Nie wiem, czy mam wiele żalu. Trochę było go w zeszłym roku - kończy.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Kulisy odebrania pucharu przez Polaków. Wzruszające. "Ogromne wyróżnienie"
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)