[b]
Korespondencja z Bari - Arkadiusz Dudziak [/b]
To był prawdziwy dreszczowiec. Polacy zameldowali się w półfinale mistrzostw Europy siatkarzy po wygranej z Serbami (3:1). Ten mecz pokazał, jakie są najmocniejsze strony naszej drużyny.
Po pierwsze - blok. Biało-Czerwoni świetnie rozczytali grę rywali i zdobywali sporo punktów tym elementem. Przy tym włączył się Paweł Zatorski. Nasz libero znakomicie bronił ataki rywali, rozgrywając jeden z najlepszych meczów w ostatnich latach. I za to należy się spore wyróżnienie.
Charakter zwycięzców
Ale najważniejsze jest jeszcze coś innego - charakter. Ostatnio Robert Lewandowski narzekał na brak osobowości w kadrze piłkarskiej i niedostatek zawodników, którzy boją się brać ciężar odpowiedzialności w trudnych momentach. W siatkówce coś takiego nie występuje. W grze na przewagi w trzecim secie ekipa Nikoli Grbicia to udowodniła.
ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy dzień trenera polskiej reprezentacji. Siatkarze nie zapomnieli - Pod Siatką
Aleksander Śliwka najpierw popełnił błąd w przyjęciu, ale kilka minut później skończył arcyważną akcję. Łukasz Kaczmarek w końcówce aż prosił się, by kolejne piłki były wystawiane do niego. W kluczowych momentach asy posyłali Jakub Kochanowski i Norbert Huber. A Marcin Janusz kapitalnie rozgrywał i świadczy o tym fakt, że umiejętnie wykorzystywał lepsze okresy i zarządzał kryzysami u swoich kolegów.
I oczywiście, zgadzam się z tym, że ten mecz był w naszym wykonaniu daleki od ideału. Zwłaszcza w pierwszym secie może martwić słaba skuteczność skrzydłowych. Do tego brakowało czasem ataków po negatywnym przyjęciu, momentami także odbioru zagrywki.
Niepokoić może również spora liczba błędów własnych. Kiedy oddawaliśmy rywalom punkty za darmo, wtedy oni toczyli z nami wyrównaną walkę. Taka sytuacja miała miejsce w pierwszej i trzeciej partii. Gdy błędy własne ograniczaliśmy, wtedy nasza dominacja była widoczna gołym okiem.
Niektórzy eksperci oparli się na tych mankamentach i pojawiły się głosy, że strata seta i nerwowa końcówka trzeciej partii nie za dobrze wróżą. Ale przecież przegrana w partii z Serbią to żadna ujma. I to zwłaszcza z tak grającą. Młodzi przyjmujący: Miran Kujundzić oraz Pavle Perić zaprezentowali się lepiej niż tego od nich oczekiwano. A potężne zagrywki posyłał Drazen Luburić.
Trzeba pamiętać, że Słoweńcy w ćwierćfinale również stracili partię z Ukrainą. W 1/8 finału przegrywali natomiast z Turcją już 0:2. O awansie w meczu Włochy - Holandia decydował tie-break. Tylko Francuzi w fazie pucharowej oba mecze wygrali 3:0. Ale grali oni z teoretycznie dużo słabszymi Bułgarami i Rumunami. Choć ci drudzy sensacyjnie ograli ich w fazie grupowej 3:1.
Przełamać klątwę
W czwartek Polacy będą mogli w końcu złamać słoweńską klątwę. To właśnie reprezentacja tego kraju na czterech ostatnich mistrzostwach Europy pozbawiała nas marzenia o złocie.
I od razu trzeba powiedzieć, że będzie to trudniejszy przeciwnik niż Serbowie. To bardzo siłowo grająca ekipa, która dobrze radzi sobie w bloku i potrafi wywierać presję w polu serwisowym. Trzeba się będzie zaprezentować lepiej niż w starciu z Serbią.
Jednak jestem przekonany, że ekipę Nikoli Grbicia na to stać. Biało-Czerwoni mają przede wszystkim wyrównaną czternastkę. A w ekipie Słowenii zmiennicy są zdecydowanie mniej klasowi. I to właśnie dobre zmiany, takie jak ta Semeniuka, mogą nam pozwolić przełamać klątwę. Mamy w kadrze siatkarskiej osobowości, które są w stanie to zrobić.
Czytaj więcej:
"Jesteśmy już gotowi". Jasna deklaracja Polaka po meczu z Serbią
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)