Najwięcej szans na zwycięstwo daje się Brazylijczykom. Ich zespół prawie w całości składa się aktualnych reprezentantów tego kraju. Siatkarze z Florianópolis, aby dojść do finału, musieli wygrać mistrzostwa południowo-amerykańskie, a w finale pokonać ekipę Brasil Vôlei Clube São Bernardo. Barw tego zespołu bronią takie gwiazdy jak Dante Amaral czy Marlon Yared. Wtedy okazali się lepsi od rywali, lecz nie przyszło im to łatwo, bo aby zwyciężyć, musieli zagrać aż pięć setów. Teraz jednak ich sprzymierzeńcem nie będą nowe zasady, które w trakcie tego czempionatu zamierza przetestować światowa federacja. Złota zasada - bo o niej mowa - stanowi, że każdy pierwszy atak po przyjęciu zagrywki musi być wykonany trzy metry od siatki, czyli z drugiej linii. - Wydaje mi się, że przez to mecze staną się dużo wolniejsze. Bez ataków ze środka niektóre zespoły mogą stracić cenny atut - uważa pierwszy rozgrywający reprezentacji Brazylii oraz Cimed - Bruno Rezende.
23-letni "mózg" Cimedu wie co mówi, bo mimo młodego wieku wystawiał piłkę jednym z najlepszych środkowych na świecie: Gustavo i André Heller'owi. - Gra stanie się o wiele bardziej czytelna, a to umożliwi rywalom szybsze przesuwanie się na skrzydła. Teraz to z nich będzie groziło największe niebezpieczeństwo, a w cenie będą zawodnicy, którzy potrafią obić blok. Jednak nie oczekiwałbym tego, że te zasady zostaną wprowadzone na stałe - uważa Rezende. Jego partner z zespołu, Renato Russomanno Dos Santos zauważa na łamach portalu SportoweFakty.pl plusy takiego rozwiązania. - Na pewno to znacznie utrudni zdobywanie punktów, lecz gra stanie się bardziej interesująca. Dzięki tym rozwiązaniom szansę pokazania pełni swoich możliwości dostaną zawodnicy grający w defensywie, a to powinno okazać się ciekawe dla kibiców.
- Takie zasady zabijają kreatywność rozgrywających. Ich rola, podobnie jak środkowych, ogranicza się w pierwszej akcji do minimum. Trenujemy według tych zasad od około dwóch tygodni, lecz trudno jest się przestawić- twierdzi Bruno Rezende.
Brazylijczycy będą grupowym rywalem mistrza Polski - PGE Skry Bełchatów. Pozostałe dwa zespoły z tej grupy to Al Arabi Doha i Payakan. Obie ekipy nie powinny być zbyt wymagającymi przeciwnikami dla Polaków i Brazylijczyków. Dlatego pojedynek kończący grupowe zmagania, w którym spotkają się te dwie drużyny, powinien być wisienką na torcie dla polskich kibiców. - Z wyjściem z grupy nie powinniśmy mieć żadnych problemów. My Brazylijczycy zawsze gramy o zwycięstwo i ten turniej też chcemy wygrać, lecz musimy uważać na teamy z Kazania, Trydentu oraz Bełchatowa - zakończył rozgrywający.