Kolejny tie-break na przewagi. Zażarta walka w Nysie

PGE GiEK Skra Bełchatów pokonała na wyjeździe PSG Stal Nysę. O losach spotkania znów zadecydował tie-break na przewagi. To drugi triumf podopiecznych Andrei Gardiniego w tym sezonie PlusLigi.

Mateusz Wasiewski
Mateusz Wasiewski
siatkarze PGE GiEK Skry Bełchatów WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE GiEK Skry Bełchatów
PSG Stal Nysa ma za sobą niezwykłe spotkanie. W drugiej kolejce PlusLigi podopieczni Daniela Plińskiego stworzyli nieprawdopodobnie widowisko w starciu z Grupa Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.

Zawodnicy z Nysy wygrali dwa pierwsze sety. Potem do głosu doszli faworyci, którzy doprowadzili do tie-breaka. Decydująca partia była po prostu niebywała! Kluby grały punkt na punkt i zakończyły spotkanie po twardym boju. Ostatecznie triumf odnieśli kędzierzynianie, wygrywając w piątej odsłonie starcia 24:22. Ten mecz przeszedł do historii ze względu na to, że zakończył się już na drugi dzień, tj. po północy.

W piątek we własnej hali ekipa trenera Plińskiego podjęła PGE GiEK Skrę Bełchatów. Drużyna Andrei Gardiniego przyjechała do Nysy po zwycięskim pięciosetowym meczu z KGHM Cuprum Lubin. Dla obu zespołów to było bardzo ważne spotkanie. Kto wie, czy jego wynik ostatecznie nie wpłynie na awans do fazy play-off.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: na instagramie obserwują ją tysiące. Tak trenuje dziennikarka Polsatu

Pierwsze akcje spotkania przebiegały pod dyktando ekip przyjmujących serwis. Jako pierwsi odskoczyli bełchatowianie (10:7), których gra mogła się podobać. Bardzo solidnie piłki rozgrywał Grzegorz Łomacz. Rozgrywający szybko wykreował lidera swojej drużyny. Wysoką skuteczność prezentował bowiem Dawid Konarski.

Skra kontynuowała grę na naprawdę niezłym poziomie. Niemalże cały czas prowadziła z przewagą 2-3 "oczek". Rywale próbowali nawiązać walkę i maksymalnie zmniejszyć straty. Świetną dyspozycję prezentował Remigiusz Kapica, choć z drugiej strony atakujący nie miał żadnej pomocy ze strony Michała Gierżota.

Siatkarze z Nysy nieco obudzili się pod koniec seta. Wzmocnili zagrywkę oraz atak. Na zwrot akcji w pierwszej partii było już jednak za późno. Skra pewnie wygrała premierową partię spotkania (25:22).

Pierwsza część drugiego seta mogła wskazywać na to, że bełchatowianie ponownie odskoczą rywalom. Podopieczni trenera Gardiniego spokojnie budowali akcje i korzystali z błędów Stali Nysa. Taki stan rzeczy utrzymywał się do wyniku 17:14.

Od tego momentu oglądaliśmy popis gospodarzy. Znakomicie działał ich system blok-obrona. Ponadto poziom swojej gry znacznie podniósł Gierżot, który kończył akcję po akcji z ogromną mocą. W punktowaniu swój udział miał wciąż Kapica. 23-latek dołożył mocną zagrywkę, której mu przez półtora seta wyraźnie brakowało.

Skra nie miała w tym fragmencie tego meczu nic do powiedzenia. Klub z województwa łódzkiego mógł liczyć tylko na Konarskiego. Lewego skrzydła nie było, nie pomagał też Łomacz. Stal zaliczyła cztero- i trzypunktową serię, dzięki czemu wygrała drugą partię 25:21.

W trzecim secie Stal nie odpuszczała. Cały czas siłą tej drużyny był duet Kapica-Gierżot. Do tego dobrze działał nyski środek. Po stronie Skry zaczęło brakować mocy i pomysłu na to, jak sprzeciwić się coraz lepiej dysponowanemu przeciwnikowi. Gospodarze podbijali i bronili wiele piłek.

Po stronie gości fatalnie spisywał się Bartłomiej Lipiński. 27-letniego przyjmującego nie było widać praktycznie od początku piątkowego starcia. Trener Gardini zdecydował się na zmianę na tej pozycji. W miejsce Lipińskiego na boisko wszedł Pierre Derouillon.

Bełchatowianie doprowadzili do remisu przy stanie 14:14. Na nic to się jednak zdało. Cały czas pewniej grali podopieczni trenera Plińskiego. Skra miała duży problem z pierwszą akcją. Konarski znacznie obniżył loty. Ponadto zmieniony przez Wiktora Nowaka został Łamacz. Ruchy włoskiego szkoleniowca na nic się zdały. Nysianie z dużą przewagą odnieśli triumf w trzecim secie.

Czwarta partia była pełna zwrotów akcji. Gdy już się wydawało, że Stal zmierza po zwycięstwo za trzy punkty, Skra odrabiała straty. W drużynie gości na dobre rozkręcił się Adrian Aciobanitei, którego skuteczność mogła się podobać od drugiego seta.

To on wziął na siebie ciężar gry ofensywnej po tym, jak w dołek wpadł Konarski. To także po jego pojedynczym bloku Skra powiększyła przewagę w końcowej fazie seta do czterech punktów (20:16). Z bardzo dobrej strony pokazywał się Rumun, był pewnym punktem drużyny.

Jasną postacią po bełchatowskiej stronie był też na pewno Benjamin Diez. Francuz szczególnie dobrze wyglądał w obronie oraz wystawie piłek sytuacyjnych. Przy stanie 23:18 posłał sposobem dolnym świetną piłkę do atakującego, który, wykorzystując blok, skończył kontrę. Na samym końcu Nysa odrobiła trzy punkty, ale to Bełchatów wyszedł z tej partii górą. W piątkowy wieczór oglądaliśmy tie-breaka.

Walka w decydujących momentach tego spotkania była zacięta. Na mocne ataki Gierżota odpowiadał lider Skry Aciobanitei. Na dobrą obronę Kamila Szymury z kolei szybko reagował jeszcze efektywniejszym zagraniem Diez. I tak oglądaliśmy akcje punkt za punkt.

W drużynie z Bełchatowa dobrze funkcjonował blok oraz atak. Po stronie gości górą raz po raz atakował Michał Gierżot. Do tego swoje punkty dokładał Zouheir El Graoui. Skra zachowała jednak chłodną głowę i pokazała zarówno dojrzałość, jak i pewność siebie w swojej grze.

Skra przegrywała 13:14. Od tego stanu punktowego show zrobił Bartłomiej Lemański. Środkowy najpierw skończył atak, a potem... posłał dwa asy serwisowe, ustrzelając na przyjęciu Szymurę!

Tym samym Stal przegrała drugi z rzędu mecz zakończony tie-breakiem na przewagi. Z kolei Skra wygrała kolejną "pięciosetówkę". MVP spotkania zasłużenie wybrany został Aciobanitei. Rumun jest liderem swojego zespołu. Z tego transferu mogą być (jak na razie) zadowolone władze bełchatowskiego klubu.

PlusLiga, 3. kolejka: 

PSG Stal Nysa - PGE GiEK Skra Bełchatów 2:3 (22:25, 25:21, 25:18, 25:21, 14:16)

Stal: Żukowski, Kapica, Zerba, Abramowicz, El Graoui, Gierżot, Szymura (libero) oraz Dembiec, Kosiba, Szczurek, Włodarczyk;

Skra: Łomacz, Konarski, Lemański, Poręba, Aciobanitei, Lipiński, Diez (libero) oraz Derouillon, W. Nowak, Rybicki, Marek, M. Nowak.

MVP: Adrian Aciobanitei

Czytaj także:
Wrocławianki rozpędzają się. Rywalki wciąż bez zwycięstwa
Nowy sponsor PLS. "To nasz pierwszy taki kontrakt w Polsce" 

Która z ekip zamelduje się w fazie play-off?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×