Przed nimi piekielnie trudne zadanie. Co muszą zrobić, żeby "odczarować" halę?

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Enea Czarni Radom
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Enea Czarni Radom

Enea Czarni Radom wciąż czekają na zwycięstwo we własnej hali. W meczu z niepokonanym Projektem Warszawa będzie o to piekielnie trudno, zwłaszcza jeśli nie poprawią zagrywki. W ostatnim spotkaniu zepsuli bowiem aż 24 serwisy!

Po dwóch meczach bieżącego sezonu PlusLigi Enea Czarni nie mają na koncie żadnego punktu. W drugiej kolejce przegrali u siebie z Treflem Gdańsk 1:3. Mnóstwo emocji dostarczyła premierowa odsłona, która zakończyła się wynikiem 37:39. - Myślę, że zdecydowanie taki set wpływa na mentalność drużyny w kolejnej partii, to było widać. Odbudowaliśmy się w trzecim secie i udało nam się go wygrać, ale Trefl pokazał, że był lepszy - nie ukrywał Wojciech Kraj.

- Mieliśmy w górze piłki setowe - żałował Paweł Woicki, trener radomskiej drużyny. - Jak dla mnie, trochę za dużo ryzyka na zagrywce w nieodpowiednich momentach. Rozmawialiśmy przed meczem, żeby w pewnych momentach nie ryzykować, a zrobiliśmy to właśnie wtedy, kiedy nie powinniśmy. Podawaliśmy rękę rywalom tymi zepsutymi zagrywkami po 23., 24. punkcie - przyznał.

Przeciwko zespołowi z Trójmiasta Czarni popełnili aż 24 błędy serwisowe! Z taką dyspozycją w tym elemencie nie mają co liczyć na "odczarowanie" hali Radomskiego Centrum Sportu, w której nie wygrali już od blisko 700 dni! - Ta zagrywka, jak już przechodziła, to lepiej radził sobie z nią Trefl. Gdy przyjmowali, to częściej to było pozytywne przyjęcie, mogli grać wszystkimi opcjami w ataku, a to z kolei sprawiało nam duże problemy w bloku. Nasza zagrywka często była po prostu przebiciem i liczeniem na to, że jakoś sobie poradzimy. Na pewno musimy zmniejszyć liczbę błędów i serwować agresywniej - podkreślił Kraj.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: na Instagramie obserwują ją tysiące. Tak trenuje dziennikarka Polsatu

- Wydawało się, że czasami wystarczało tę piłkę przebić na drugą stronę, bo graliśmy dobrze w bloku i w obronie. Nie potrafiliśmy tego wykorzystać. W dzisiejszych kanonach nie mieści się, żeby zwalniać tę rękę. Zawodnicy muszą ryzykować, zagrywka jest bardzo ważnym elementem. Dużym problemem jest to, że nasze zagrywki wpadają w siatkę. Nad tym elementem musimy najwięcej popracować - stwierdził Woicki.

W kolejnym meczu, z Projektem Warszawa, do którego dojdzie już w sobotnie popołudnie (początek zawodów o godz. 17:30), Enea Czarni muszą zdecydowanie lepiej spisywać się w polu serwisowym. Bez tego nie mają co liczyć na pierwsze ligowe zwycięstwo w hali RCS. Drużyna ze stolicy przyjmuje bowiem dokładnie, a Jan Firlej ma szanse uruchamiać wszystkie opcje w ataku.

Przed startem obecnego sezonu zawodnicy radomskiego zespołu mieli bardzo mało czasu na trenowanie w pełnym składzie. Dość powiedzieć, że w ostatniej chwili dołączyli Vuk Todorović i Brodie Hofer. A z poprzednich rozgrywek pozostało zaledwie dwóch siatkarzy. - Możemy robić sobie wymówki, że jesteśmy nowym zespołem, ale prawda jest taka, że miesiąc-dwa to wystarczająco dużo czasu, żeby wiedzieć, jak się gra. Na pewno tej "chemii" brakuje między członkami drużyny, ale wydaje mi się, że jesteśmy w stanie powygrywać parę meczów w lidze. Nie powinniśmy jako argumentu używać tego, że mieliśmy mało czasu na zgranie - powiedział Kraj, który także jest nowym graczem w składzie Wojskowych.

Czytaj także:
>> Krótsze i dalsze wyjazdy mocarzy. Oto plan na sobotę w PlusLidze
>> Kolejny tie-break na przewagi. Zażarta walka w Nysie

Komentarze (0)