Wołosz przerwała milczenie. "Nie cofnęłabym swoich słów"

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Joanna Wołosz
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Joanna Wołosz

Joanna Wołosz świętowała niedawno razem z reprezentacją Polski awans na igrzyska olimpijskie. Wówczas przyznała przed kamerami TVP Sport, że spotkała się z dużym hejtem. Teraz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" szerzej odniosła się do tego tematu.

W tym artykule dowiesz się o:

Żeńska reprezentacja Polski ma za sobą bardzo dobry sezon. Najpierw zdobyła brąz Ligi Narodów, następnie dotarła do ćwierćfinału mistrzostw Europy, w którym przegrała z Turczynkami, późniejszymi triumfatorkami. A na deser wywalczyły awans na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Na imprezie sportowej czterolecia Polki zobaczymy pierwszy raz od 2008 roku.

Przed mistrzostwami Europy do kadry po kontuzji nadgarstka powróciła Joanna Wołosz. Kapitan drużyny potrzebowała trochę czasu, by na nowo wkomponować się do maszyny Stefano Lavariniego. Bywały momenty, kiedy była mocno atakowana w sieci przez hejterów. Po ostatnim spotkaniu w kwalifikacjach olimpijskich przyznała to przed kamerami TVP Sport.

- Nad tą wiadomością myślałam może 3-4 dni. Przez ostatni czas spadła na mnie ogromna fala krytyki. Nie zasługuje na to. Jeszcze nie zaczęłam dobrze zgrywać się z resztą zawodniczek, a w internecie zaczął pojawiać się bardzo duży hejt - podkreśliła.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: na Instagramie obserwują ją tysiące. Tak trenuje dziennikarka Polsatu

Teraz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" nieco rozszerzyła swoją wypowiedź. Nie zamierzała się odnosić do nikogo bezpośrednio. Przyznała jednocześnie, że sama stara się nie czytać komentarzy i wiadomości od "kibiców", lecz to co ją spotkało, mocno dotknęło jej rodziców.

- Zaczęło się jeszcze przed mistrzostwami Europy, gdy mimo wygranych sparingów z Turcją, winę za wszystko zrzucano na mnie. A ja po prostu nie chciałam, by osoby, które non stop po mnie "jechały", nagle zaczęły nazywać mnie bohaterką, gdy weszłam z ławki i wygrałyśmy z Włoszkami. Wiem, że po tamtym meczu zapanowała wielka euforia, którą odczuwałyśmy i my, i kibice, i dziennikarze, ale nie cofnęłabym swoich słów - powiedziała w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet".

Potem Wołosz otrzymała sporo pozytywnych opinii od innych. Popierano ją za to, co powiedziała tuż po zakończeniu kwalifikacji olimpijskich.

- Wielu znanych sportowców pisało do mnie, że świetnie zrobiłam, mówiąc o tym głośno, bo niewiele osób tak robi. Odezwało się też wielu psychologów - podkreśliła.

Czytaj także:
Myślały o przedłużeniu serii zwycięstw, a zostały sprowadzone na ziemię. "Dużo szkolnych błędów"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty