W minionej kolejce Asseco Resovia Rzeszów w trzech setach uporała się z trapioną kontuzjami Grupą Azoty ZAKSA. Po zakończonym spotkaniu statuetka MVP trafiła do rąk Karola Kłosa. Trzeba przyznać, że wszędzie było go pełno i wszędzie gdzie tylko się pojawiał, wnosił dużo dobrego do gry swojego zespołu.
- To zasługa całej drużyny. Na pewno Fabiana Drzyzgi, bo grał mi wszystko, co mógł, tak naprawdę, a pod koniec to już grał wszystko, co mógł. Śmialiśmy się też pod siatką. Ja byłem na to gotowy. Bardzo się cieszę. Bardzo potrzebowałem czegoś takiego. Bardzo dobrze mi się zaczyna tutaj grać, w tej hali z tą publicznością. Ta publiczność żyje, ja to uwielbiam. Nakręcam się, staram się nakręcać też ich. Czyli wszystko się zgadza - mówił po sobotnim spotkaniu Karol Kłos.
Środkowy w starciu z ZAKSĄ odznaczył się przede wszystkim dobrym wyczuciem na siatce i aż sześć razy zatrzymał ataki rywali. Bardzo pewnie grał także w ataku, kończąc jedenaście z trzynastu piłek.
Sobotni rywale Asseco Resovii znajdują się obecnie w bardzo trudnym momencie. Trener Tuomas Sammelvuo miał w Rzeszowie do dyspozycji zaledwie dziesięciu siatkarzy, w tym nowego rozgrywającego, Radosława Gila. - Jak przeprowadzili ze sobą dwa treningi, to jest to trudne wyzwanie dla rozgrywającego, żeby wejść do nowej drużyny, ale także trudne dla chłopaków, żeby znaleźć jakąś piłkę. Na pewno gra im się trudniej, ale tak naprawdę rozgrywający to nie jest ich jedyny problem, bo brakuje też innych chłopaków, albo inni grają na różnych pozycjach, nie swoich. Naprawdę niezły mają miszmasz. Nie zazdroszczę im takiej sytuacji - skomentował sytuację rywali Kłos w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.
Zawodników Asseco Resovii czeka teraz prawdziwy maraton siatkarski. Już w środę, 15 listopada zmierzą się na wyjeździe z PSG Stalą Nysa. Następnie powrócą do własnej hali, by w ramach siódmej kolejki rywalizować z Indykpolem AZS Olsztyn. Po tym spotkaniu nie będą mieli zbyt wiele czasu na wytchnienie. Kilka dni później czeka ich bowiem starcie w europejskich pucharach z Tours VB.
- Teraz mieliśmy taki moment, że trochę dłużej można było potrenować i pograć. Jak zaczęliśmy w sobotę, to pewnie zatrzymamy się dopiero przed świętami. Co trzy dni mecze, mało czasu na trenowanie, dużo przejazdów, dużo meczów wyjazdowych, dużo u siebie. Ale to może dobrze, bo złapiemy rytm mam nadzieję i będziemy trochę płynniej grać - zaznaczył środkowy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siłownia stała się jej pasją. Tak trenuje Rozenek-Majdan
Czytaj także:
-> Starcie na szczycie PlusLigi nie zawiodło. Pięciosetowa batalia wyłoniła zwycięzcę
-> Wicemistrz Polski nie miał litości. Jednostronny mecz w Opolu