Za reprezentantami kraju bardzo trudny okres. Przez kilka miesięcy byli na zgrupowaniach i walczyli w kolejnych turniejach: Lidze Narodów, mistrzostwach Europy i kwalifikacjach olimpijskich. Wszystkie te imprezy kończyły się sukcesami Biało-Czerwonych. Miały jednak duży wpływ na ich zdrowie.
Zaraz po powrocie do klubów ruszyła PlusLiga. W niej rywalizuje szesnaście drużyn, co oznacza bardzo napięty terminarz. Siatkarze nie mają czasu na odpoczynek i regenerację, co ma wpływ na kolejne kontuzje.
Przykładem jest Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która z powodu urazów czołowych zawodników grała mocno osłabiona. Dla przykładu, nominalny atakujący Łukasz Kaczmarek musiał zagrać na pozycji przyjmującego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bajeczne wakacje. Tak wypoczywa rywalka Świątek
O potrzebie odchudzenia siatkarskiego kalendarza dyskutuje się od lat, ale efekty są mizerne. Sposób na rozwiązanie problemów zawodników zdradził Krzysztof Ignaczak. Jego zdaniem pomóc może związek zawodowy.
- Powinien natychmiast powstać związek zawodowy graczy, który broniłby ich spraw. Zawodnicy dzisiaj są bezbronni. Dobrze, że jest jakaś rozmowa i że chłopaki jasno i głośno zaczynają mówić, że im się to nie podoba - powiedział Ignaczak.
Były reprezentacyjny libero uważa, że nawet jeśli zawodnicy teraz zorganizowaliby strajk, to nikt nie ma obowiązku z nimi rozmawiać. W przypadku związku zawodowego byłoby inaczej.
- To on byłby narzędziem do rozmowy i polemiki z szefami ligi. Dzisiaj każdy ich olewa. A jeśli będzie związek, to siadamy do stołu i rozmawiamy. Jeśli będzie trzeba, sam mogę służyć radą czy pomocą przy organizowaniu związku - dodał Ignaczak.
Czytaj także:
Bezbarwna Radomka znów zawiodła. Pewne zwycięstwo Grot Budowlanych
Znamy lokalizację pierwszych turniejów Ligi Narodów