Rollercoaster Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w Ankarze. Pozostał niedosyt

WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: siatkarze Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: siatkarze Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle

Siatkarze Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokazali charakter i serce do walki w meczu 2. kolejki Ligi Mistrzów siatkarzy grupy A. To jednak nie wystarczyło na Ziraat Bankasi. Podopieczni Tuomasa Sammelvuo po emocjonującym starciu przegrali 2:3.

W meczu 2. kolejki Ligi Mistrzów grupy A, naprzeciwko siebie stanęli dwaj faworyci. Na inaugurację obie ekipy straciły solidarnie po jednej partii. Triumfatorzy dwóch ostatnich edycji, wicemistrzowie Polski, uporali się z greckim Olympiakosem Pireus. Turcy z kolei potwierdzili wyższość nad Knack Roeselare.

Wicemistrzowie Polski rozpoczęli od dobrej zagrywki Dmytro Paszyckiego, co pozwoliło już na starcie odskoczyć na kilka punktów. Turcy wyglądali na spiętych, jakby przytłoczyła ich jakość rywala, z którym przyszło im się zmierzyć w środowy wieczór. Grupa Azoty ZAKSA to bowiem triumfator dwóch ostatnich edycji Ligi Mistrzów. Co prawda ekipa Tuomasa Sammelvuo w ostatnim czasie zmaga się z plagą kontuzji, wciąż jednak pozostaje groźna dla najlepszych, o czym od początku przekonali się Turcy (8:12).

Przed meczem sympatycy ZAKSY mogli obawiać się, czy na parkiecie pojawi się Bartosz Bednorz. Lewoskrzydłowy w weekend nie zagrał w spotkaniu PlusLigi z powodu problemów z mięśniami brzucha, przeciwko Turkom był jednak w pełni sił i prezentował się znakomicie. W przeciwieństwie do Oreola Camejo, który potrafił zaatakować w aut nawet na pojedynczym bloku. Niestety w kluczowym momencie seta Kubańczyk odzyskał skuteczność. Uaktywnił się również Wouter Ter Maat, zafunkcjonował blok gospodarzy i to Turcy mogli cieszyć się z wygranej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bajeczne wakacje. Tak wypoczywa rywalka Świątek

W drugim secie gra toczyła się punkt za punkt. Po stronie gości skuteczność odzyskał Bartosz Bednorz, któremu zdecydowanie nie wyszła końcówka inauguracyjnej odsłony. Gospodarze nie zamierzali jednak odpuszczać. Niesieni dopingiem fanatycznej publiczności, po zagrywkach Woutera Ter Maata, odzyskali inicjatywę. Holender kilkakrotnie huknął z linii 9. metra i ze stanu 12:12, błyskawicznie zrobiło się 15:12.

Turcy utrzymali bardzo solidny poziom gry do końca seta. Doskonale wyglądała ich urozmaicona zagrywka, która sprawiała przyjmującym wicemistrza Polski ogromne problemy. Radosław Gil, jeśli tylko mógł, uruchamiał w ofensywie Davida Smitha. Niestety większość ataków wyprowadzana była skrzydłami, a na to tylko czekał wysoki i czujny blok rywali. To właśnie ten element defensywy gospodarzy zaważył na ich wygranej w drugiej odsłonie.

W trzecim secie miejscowi zaprezentowali się najgorzej ze wszystkich dotychczasowych partii. Wicemistrzowie Polski bezwzględnie to wykorzystali i pozostali w grze. Tym razem to podopieczni Tuomasa Sammelvuo doszli do głosu już od pierwszych akcji. Skuteczność odzyskali skrzydłowi Aleksander Śliwka i Łukasz Kaczmarek. Dobrze funkcjonowała defensywa, zwłaszcza blok polskiej ekipy. Co ważne, efektywna była zagrywka, którą kędzierzynianie musieli zaryzykować, chcąc odwrócić losy meczu (12:15).

ZAKSA nakręcała się z każdą kolejną akcją, niwelując siłę ofensywną drużyny z Ankary. Udało się wyłączyć z gry Woutera Ter Maata i Oreola Camejo. Osamotniony Mathew Anderson przez długi czas próbował szarpać w pojedynkę. Z czasem jednak i jego zapał udało się ugasić.

Wyraźnie rozpędzona ZAKSA poszła za ciosem w kolejnej odsłonie. Rywale z kolei oddychali coraz ciężej. Dokładności zaczęło brakować Arslanowi Eksiemu. Mylił się Mathew Anderson. Po przeciwnej stronie szaleli natomiast skrzydłowi Grupy Azoty ZAKSA. Łukasz Kaczmarek przypominał siebie z najlepszych meczów ostatniego sezonu, podobnie jak Aleksander Śliwka. Nieźle wyglądał Bartosz Bednorz, który w trakcie meczu miewał lepsze i gorsze momenty (6:11).

Zespół z Ankary kompletnie nie miał pomysłu jak odwrócić przebieg seta. Krótki przestój po stronie gości pozwolił Turkom tylko na chwilę zmniejszyć dystans do dwóch punktów (9:11). Przyjezdni pozbierali się jednak błyskawicznie i po przerwie na żądanie Tuomasa Sammelvuo odzyskali inicjatywę. Po stronie wicemistrza Polski właściwie nie było elementu, który by nie funkcjonował. To zdecydowanie wytrąciło z równowagi gospodarzy. Coraz częściej mylił się Wouter Ter Maat, nie trafiać zaczął Bennie Tuinstra. ZAKSA odskoczyła na pięć punktów i nie dała sobie wyrwać prowadzenia, doprowadzając do tie-breaka.

W tie-breaku Turcy się odrodzili, tocząc walkę punkt za punkt z triumfatorami dwóch ostatnich edycji Ligi Mistrzów. ZAKSA, która po dwóch odsłonach wydawała się być poza meczem, była krok od sprawienia niespodzianki. Niestety w kluczowym momencie wybornie prezentował się Matthew Anderson. Amerykanin, jak przystało na wielką gwiazdę, nie mylił się w najważniejszym momencie. To właśnie jego skutecznoś zaważyła ostatecznie na tym, że dwa punkty pozostały w Ankarze.

Ziraat Bankasi Ankara - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2 (26:24, 25:22, 18:25, 19:25, 15:12)

Ziratt Bankasi: Anderson, Camejo, Ter Maat, Teksi, Gunes, Bulbul, Bayraktar (libero) oraz Tuinstra;

Grupa Azoty ZAKSA: Smith, Paszycki, Bednorz, Śliwka, Kaczmarek, Gil, Shoji (libero)

Czytaj także:
Pięć setów na szczycie grupy Ligi Mistrzów. Sprawili sensację i poszli za ciosem
Czesi nie przestraszyli jastrzębian. "Wiedzieliśmy, że będziemy lepsi"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty