Przed spotkaniem trener Wojciech Lalek przestrzegał, aby jego zespół potraktował pojedynek z Muszyną jak zwyczajne ligowe spotkanie. - Byłoby bardzo źle, gdybyśmy podeszli do tego meczu w ten sposób, że gramy w niedzielę z mistrzem Polski. Jeżeli tak będziemy myśleli, to przegramy spotkanie nawet jeśli będzie szansa na zwycięstwo - mówił trener PTPS-u Wojciech Lalek.
Słowa pilskiego trenera okazały się prorocze, bowiem jego drużyna zaczęła mecz, krótko mówiąc fatalnie. W boisko pilanek wpadały przypadkowe piłki, przyjęcie było bardzo przeciętne. Taka gra nie mogła wyrządzić krzywdy ekipie Bogdana Serwińskiego, która bezlitośnie wykorzystywała każde potknięcie przeciwniczek. Po asie serwisowym Aleksandry Jagieło MKS prowadził 20:9, a większość pilanek miała olbrzymie problemy ze skończeniem ataku. Dość powiedzieć, że po pierwszym secie na swoim koncie punkty z ataku zapisały wyłącznie dwie zawodniczki. Katarzyna Konieczna grając na bardzo wysokiej skuteczności zdobyła sześć punktów, a Gabriela Wojtowicz dołożyła jeden punkt w tym elemencie. Pozostała część zespołu ogarnęła niemoc, czego efektem była zerowa skuteczność w ataku.
- Szkoda, że tak źle zaczęłyśmy od tego pierwszego seta. To on był ewidentnie przyczyną nerwów z naszej strony - mówiła po zakończeniu meczu kapitan pilskiego zespołu Agnieszka Kosmatka. Nerwowość w pilskim zespole wyraźnie zmalała w drugim secie, w którym to PTPS prowadził nawet 9:5. Niestety nerwy powróciły równie szybko jak zniknęły. Blok MKS-u robił swoje. Nawet wtedy, gdy akurat skutecznie nie blokowały środkowe, Sylwia Pycia wraz z Agnieszką Bednarek-Kaszą, pilanki wyraźnie wstrzymywały rękę lub myliły się w ataku. Przy zagrywkach Izabeli Żebrowskiej przyjezdne odskoczyły na 22:16 i było już 2:0 setach.
Dopiero w trzeciej odsłonie PTPS pokazał jaki drzemie w nim potencjał. Szybko uzyskana przewaga, pozwoliła przy mniejszej lub większej nerwowości kontrolować wynik. Nadal w ataku skuteczna była Katarzyna Konieczna, a i blok gospodyń pokazał, że jeśli jest równo ustawiony, stanowi przeszkodę nie do przejścia. O dziwo najlepiej w tym elemencie radziła sobie rozgrywająca Ewa Kasprów, która zapisała na swoim koncie najwięcej bloków wśród zawodniczek PTPS-u. - Zespół z Piły pokazał dzisiaj w trzecim secie, że może zrobić sporo krzywdy - komplementowała rywalki kapitan gości Aleksandra Jagieło.
Niestety dla licznie zgromadzonych kibiców, ich ulubienice nie zdołały doprowadzić do piątego seta. Od początku czwartej odsłony meczu MKS wziął się ostro do pracy. W ataku, bloku i zagrywce szalała Agnieszka Bednarek-Kasza, którą wybrano MVP spotkania. - Zabrakło nam trochę koncentracji, dyscypliny - to był taki powód tych naszych słabszych momentów - tłumaczył gorszą grę muszynianek w poprzedniej partii Bogdan Serwiński. Koncentracji nie zabrakło jednak w czwartym secie, który stylem gry i wynikiem przypominał początek spotkania. - Dzisiaj zostały obnażone nasze słabości - brak tego przyjęcia sprawił, że rozgrywająca biegała po boisku z dyszlem - tak oceniała przyczyny porażki Agnieszka Kosmatka. Co prawda od stanu 20:7 dla MKS-u, miejscowe zdołały jeszcze poprawić wynik, ale ostatecznie nie zdołały ugrać nawet punktu w konfrontacji z mistrzem Polski.
PTPS Piła - Bank BPS Muszynianka Fakro Muszyna 1:3 (13:25, 20:25, 25:21, 17:25)
PTPS: Kosmatka 7 pkt, Kasprów 6, Tokarska 3, Wojtowicz 8, Kaczorowska 4, Konieczna 19, Maj (libero), oraz Matyjaszek, Kucharska 1, Szczygielska 1, Martałek
MKS: Bełcik 5, Bednarek-Kasza 16, Mirek 8, Pycia 14, Żebrowska 11, Jagieło 12 , Zenik (libero), oraz Witczak 2, Solipiwko, Śrutowska, Skowrońska 1
MVP: Agnieszka Bednarek-Kasza
Widzów: 1500