Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zapomniała już chyba o perturbacjach zdrowotnych w zespole. Od kilkunastu dni wicemistrzowie Polski prezentują się tak, jak do tego przyzwyczaili swoich kibiców, czyli efektownie i skutecznie.
Podopieczni Tuomas Sammelvuo w konfrontacji z Cuprum Lubin mieli zainkasować komplet punktów, nie tracąc zbyt wielu sił i plan ten zrealizowali.
Podopieczni Pawła Ruska byli dla gospodarzy równorzędnym rywalem w pierwszym secie tylko do stanu 7:7. Do tego momentu funkcjonowało jako tako przyjęcie Miedziowych. Chwilę później, po serii zagrywek Davida Smitha miejscowi odskoczyli na cztery punkty, rozpoczynając budowanie przewagi (11:7).
Fatalnie w odbiorze radził sobie Kamil Kwasowski, zdecydowanie lepiej Wojciech Ferens, choć w jego przypadku brakowało z kolei skuteczności w ataku. Kiepska ofensywa była bolączką całego zespołu i to właśnie ten element pogrążył ekipę z Dolnego Śląska.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zrobił to na siedząco. Po prostu magia
Po przeciwnej stronie wyglądało to bowiem zdecydowanie lepiej. Przyczepić można się było jedynie do Łukasza Kaczmarka, prezentującego się poniżej możliwości. Przewaga miejscowych w pierwszym secie była jednak niepodważalna.
Początkowo wydawało się, że przyjezdni odpowiedzą w drugiej partii. Podobnie jak kilkanaście minut wcześniej, od stanu 10:10 kontrolę przejęła ZAKSA. Goście starali się odpowiadać, nieźle prezentowali się Jake Hanes i Kamil Kwasowski, jednak sił wystarczyło tylko na pół seta. Po atakach Aleksandra Śliwki i Dmytro Paszyckiego zawodnicy Tuomas Sammelvuo na dobre przejęli kontrolę (15:13).
Po serii udanych zagrywek Krzysztofa Zapłackiego było praktycznie po secie. Gospodarze odskoczyli bowiem na pięć punktów (19:15). W końcówce poddenerwowani goście zaczęli popełniać kolejne błędy, niemal podwajając stratę. Ostatecznie partię zakończył nieudanym atakiem Wojciech Ferens, dla którego zdecydowanie nie były to udane zawody.
Przed trzecim setem Paweł Rusek zaskoczył, rezygnując z desygnowania do gry w szóstce najlepszego zawodnika swojej ekipy - Jake'a Hanesa. To nie była dobra decyzja, choć lubinianie przez długi czas utrzymywali kontakt z rywalami. Po asie serwisowym Danilo Gelińskiego było już 9:12. Grupa Azoty ZAKSA błyskawicznie jednak zniwelowała dystans, bezlitośnie wykorzystując błędy rywali.
Chwilę później miejscowi odzyskali kontrolę nad meczem, doprowadzając zadanie do końca. Dobry blok oraz nieskuteczność Miedziowych w ataku pozwoliła kędzierzynianom odskoczyć w końcówce seta na trzy punkty (21:18).
Przerwa na żądanie Pawła Ruska tym razem na niewiele się zdała. Goście nie byli w stanie się podnieść i ostatecznie przegrali 25:18, a całe spotkanie 3:0. Z wygranej zapewne najbardziej ucieszył się Krzysztof Zapłacki, który po mecz zainkasował statuetkę MVP.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - KGHM Cuprum Lubin 3:0 (25:15, 25:17, 25:18)
Grupa Azoty ZAKSA: Kaczmarek, Zapłacki, Śliwka, Smith, Gil, Paszycki, Shoji (libero) oraz Kluth, Takvam;
Cuprum: Geliński, Lipiński, Ferens, Hanes, Kwasowski, Pietraszko, Granieczny (libero) oraz Lorenc, Kubicki, Strulak.
MVP: Krzysztof Zapłacki (Grupa Azoty ZAKSA)
Czytaj także:
Dwa oblicza meczu na górze tabeli PlusLigi
Rywale nie mają prawa obawiać się meczów w Radomiu. "Śmialiśmy się trochę z tego. Nie było super trudno"