Niespodziewany horror z udziałem mistrza Polski

ŁKS Commercecon Łódź w pierwszym meczu z SC Prometey Dnipro pewnie zwyciężył 3:0. Jednak na własnym obiekcie tak łatwo nie było. W starciu tym doszło do horroru, który w tie-breaku zakończył się po myśli mistrza Polski.

Jakub Fordon
Jakub Fordon
siatkarki ŁKS Commercecon Łódź PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: siatkarki ŁKS Commercecon Łódź
Trwający sezon Ligi Mistrzyń nie układa się po myśli ŁKS-u Commercecon. Po trzech spotkaniach mistrz Polski miał bilans 1-2 i zajmował dopiero trzecie miejsce w tabeli. Przed czwartym meczem można było spodziewać się łatwego starcia, bo rywalem było ukraińskie SC Prometey Dnipro, który klub z Łodzi ograł już 3:0.

Początek premierowej odsłony pokazał, że przyjezdne wyciągnęły wnioski z ostatniej porażki. Szybko odskoczyły (7:4), ale momentalnie ich przewaga stopniała. Gdy błyszczeć zaczęła Valentina Diouf zrobiło się 14:11 dla ŁKS-u.

Wydawało się, że gospodynie kontrolują seta i nic nie jest w stanie im przeszkodzić, jednak od stanu 19:15 cztery punkty z rzędu zdobyły rywalki. Po bloku na Diouf zrobił się remis, ale Włoszka szybko się zrehabilitowała. ŁKS znów odskoczył (22:19), by ostatecznie w końcówce remisować 23:23. Dwie kolejne akcje udanie zakończyły łodzianki, które triumfowały po bloku Aleksandry Gryki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zrobił to na siedząco. Po prostu magia

Po wyrównanej walce w połowie drugie partii odskoczył Prometey (11:8). Co najważniejsze, u ełkaesianek przestało funkcjonować przyjęcie. Mimo że dwukrotnie złapały kontakt z rywalkami, to te w końcu zanotowały serię (20:14). W końcówce nic więcej już się nie wydarzyło. Zepsuta zagrywka Pauliny Zaborowskiej oznaczała, że tym razem mecz nie zakończy się w trzech setach.

W kolejnej odsłonie tej rywalizacji znów żadna z drużyn nie była w stanie zdominować początku. As serwisowy Aleksandry Dudek dał prowadzenie miejscowym 12:9, a te chwilę później dołożyły kolejne "oczko" do swojego dorobku. Tyle tylko, że po serii znów mieliśmy remis (13:13).

Obie ekipy miały lepsze i gorsze momenty. Znana w polskiej lidze Bojana Milenković udanie spisała się w końcówce, dzięki czemu to jej zespół miał dwie piłki setowe. Od tego momentu w ŁKS-ie zaczął funkcjonować blok. Ten najpierw sprawił, że doszło do gry na przewagi (24:24), a następnie dał zwycięstwo 28:26.

Początek kolejnej odsłony tej rywalizacji należał do miejscowych (5:2). Jedna minęła chwila i już standardowo mieliśmy remis (5:5). Jednak Dudek zadbała o to, by jej zespół wrócił do wcześniejszej przewagi (15:12). Ukraińska ekipa zdołała wyrównać, a nawet wyjść na prowadzenie 18:17.

W końcówce oglądaliśmy wyrównaną grę, ale to Prometey zapewnił sobie setbola (24:23). Wówczas na wysokości zadania stanęła Marta Drpa, która doprowadziła do tie-breaka w Łodzi.

Przyjezdne poszły za ciosem i lepiej rozpoczęły decydującą partię (5:2). Szybko reagował szkoleniowiec ełkaesianek, a to zadziałało. Podczas zmiany stron z przodu był ŁKS (8:7), ale nie mógł być niczego pewny.

W końcówce bohaterką miejscowego klubu została Julita Piasecka, bo jej asy serwisowe mocno przybliżyły gospodynie do końcowego triumfu (11:7). Po tych ciosach rywalki już się nie podniosły, a spotkanie zakończyła Diouf (15:10).

ŁKS po czterech spotkaniach zajmuje trzecie miejsce, bo CS Volei Alba Blaj ograł Rocheville Le Cannet. Tym samym w grupie tej wszyscy są jeszcze w grze i może ziścić się praktycznie każdy scenariusz.

Liga Mistrzyń, 4. kolejka:

ŁKS Commercecon Łódź - SC Prometey Dnipro 3:2 (25:23, 22:25, 28:26, 23:25, 15:10)

ŁKS Commercecon Łódź: Ratzke, Diouf, Witkowska, Gryka, Dudek, Campos, Maj-Erwardt (libero);

SC Prometey Dnipro: Bukmen, Dorsman, Milenkovic, Sharhorodska, Drpa, Meliushkyna oraz Nemtseva (libero).

MVP: Aleksandra Gryka (ŁKS)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×