Na ten mecz działacze Exact Systems Hemarpolu Częstochowa przygotowali dla kibiców specjalny prezent. Wstęp na mecz rozgrywany w czwartek o godzinie 15:45 był darmowy. Wszystko po to, by zachęcić fanów do przyjścia na spotkanie rozgrywane w środku tygodnia o porze, gdy wielu kibiców jest jeszcze w pracy.
Do tego rywalem Norwida byli Enea Czarni Radom, czyli zespół, który w tym sezonie nie odniósł jeszcze zwycięstwa i nie zdobył punktu. Nie ma co ukrywać, że taki przeciwnik nie zachęcał do przyjścia na mecz. Exact Systems Hemarpol był zdecydowanym faworytem i liczył na odniesienie trzeciego w tym sezonie zwycięstwa.
Radomian jednak nie można było lekceważyć. W ostatnim meczu z GKS-em Katowice Norwid tez był faworytem, a przegrał po tie-breaku. I jak się okazało, historia lubi się powtarzać. Zgodnie z oczekiwaniami od początku pierwszej partii to częstochowianie byli stroną przeważającą. Szybko zdobyli bezpieczną przewagę (7:2) i nie oddali jej do ostatniego punktu, triumfując do 17. Czarni popełniali masę prostych błędów zarówno w przyjęciu, rozegraniu, jak i ataku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodzianka na treningu Bayernu. Zobacz, kto odwiedził piłkarzy
Dla trenera Pawła Woickiego był to udany powrót do Częstochowy. W mieście tym spędził najlepsze lata swojej zawodniczej kariery, a w czwartek jego zespół dał mu trochę powodów do radości. Jednak zanim do tego doszło, to gra gości wyglądała kiepsko. To Norwid nadal przeważał i grał zdecydowanie skuteczniej we wszystkich elementach. Potwierdzeniem tego jest łatwe zwycięstwo w drugim secie: 25:19.
Po dwóch fatalnych partiach, w trzeciej Czarni postawili się rywalom. Po raz pierwszy w tym meczu wyszli też na prowadzenie (9:8). W ekipie z Częstochowy skuteczność stracili Rafał Sobański i Damian Kogut, co przełożyło się na wynik. Czarni powiększali swoją przewagę (17:13, 20:15) i uwierzyli w to, że mogą odwrócić losy meczu.
Wtedy też do gry wrócili miejscowi. Norwid zdobył cztery punkty z rzędu i było już tylko 20:19 dla radomian. To była zresztą szalona końcówka. Czarni prowadzili już 23:20, ale potem do głosu doszli częstochowianie i było 23:23. Seta zakończył serwis w wykonaniu Wiktora Rajsnera, po którym błąd w przyjęciu popełnił Sho Takahashi. W meczu było już tylko 2:1 dla gospodarzy.
W czwartej odsłonie to radomianie szybko uzyskali przewagę (11:7) i kontrolowali sytuację na boisku (15:8). Gospodarzom nie wychodziło dosłownie wszystko i ten set poszedł na stracenie. Czarni, dzięki konsekwentnej grze i błędom rywali, zdobyli pierwszy w tym sezonie meczowy punkt, a apetyt był na więcej. W tym secie ESH zdobył tylko 13 punktów.
O losach zwycięstwa zadecydował tie-break. W lepszych nastrojach do niego przystępowali radomianie i już na początku potwierdzili dobrą grę. Seta rozpoczęli od prowadzenia 5:1 i właśnie ten początek ustawił całą partię. Tym samym goście wygrali pierwszy w tym sezonie mecz.
Exact Systems Hemarpol Częstochowa - Enea Czarni Radom 2:3 (25:17, 25:19, 23:25, 13:25,
Exact Systems Hemarpol: Dulski, Kogut, Janus, Keturakis, Sobański, Hain, Takahashi (libero), Jaskuła (libero) oraz Borkowski, Kowalski, Espeland, Schmidt, Bouguerra.
Enea Czarni: Hofer, Kufka, Meljanac, Formela, Rajsner, Todorović, Nowowsiak (libero), Teklak (libero) oraz Ostrowski, Buszek, Gniecki, Gomułka,
MVP: Brodie Hofer (Enea Czarni Radom)
Czytaj także:
Nieudane pożegnanie z Iławą w wykonaniu AZS-u. Barkom zwycięski
Gwiazda PlusLigi podjęła decyzję. Wybrała klub na nowy sezon