Po dwóch wygranych mistrza Polski, przyszedł czas na pierwszy egzamin. SVG Luneburg to wicelider grupy D z aspiracjami do sprawienia niespodzianki. Niemcy, choć na tle finalisty ostatniej edycji Ligi Mistrzów wydawali się skazywani na pożarcie, łatwo punktów nie oddali.
Początek należał do polskiej ekipy i wydawało się, że tak właśnie powinien wyglądać ten mecz. Doskonale prezentował się Ryan Sclater, nieźle Tomasz Fornal i Norbert Huber. Do połowy seta właściwie wszystko układało się zgodnie z planem. Niestety im bliżej końca, tym większe kłopoty mieli podopieczni Marcelo Mendeza.
Kolejne błędy jastrzębian sprawiły, że czteropunktowa przewaga została roztrwoniona i decydujące fragmenty seta rozstrzygały się od stanu 19:19. Mistrzowie Polski nie wytrzymywali nerwowo i zaczęli popełniać błędy. Rywale to wykorzystali. Najpierw odrobili straty, a następnie objęli prowadzenie. Po trafieniu Jesse Elsera było 24:21. Goście obronili dwie piłki setowe. Trzecią, niestety, w aut posłał Mateusz Jóźwik.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zrobił to na siedząco. Po prostu magia
Przyjezdnym udało się pozbierać w drugim secie, choć początek należał do miejscowych. Szybka gra przez środek zaowocowała zbudowaniem dwupunktowej przewagi. W końcu, kiedy do gry wkroczył Tomasz Fornal i jego blok, losy partii się odwróciły. Przez długi czas nie udawało się jednak zbudować bezpiecznej przewagi. I to mimo że jak natchniony grał Norbert Huber (13:14).
Gospodarze byli nieugięci, co rusz trafiał Matthew Knigge. Solidnie prezentował się także Erik Rohrs. Marcelo Mendez miał prawo się niepokoić, bowiem dwupunktowa zaliczka to niewiele w obliczu decydującego fragmentu seta. Na szczęście to jego podopieczni wytrzymali presję. W kluczowym momencie pomylił się Yann Bohme, a chwilę później Jurij Gladyr dokończył dzieła atakiem z przechodzącej.
Mistrzowie Polski rozkręcali się w kolejnej partii pokazali, komu należy się miano faworyta tego starcia i komplet punktów. Nie było już mowy o błędach i taryfie ulgowej. Norbert Huber i Jean Patry zapewnili jastrzębianom udane otwarcie (4:8). Dzięki temu podopiecznym Marcelo Mendeza grało się znacznie łatwiej. Benjamin Toniutti, skoro szło, nie rezygnował jednak z wykorzystywania środkowego reprezentacji Polski w ataku (9:14).
Rywale mieli kłopot z powstrzymaniem mierzącego 206 cm środkowego, nie radzili sobie również z Marko Sedlackiem. Chorwacki przyjmujący, który tym razem pojawił się na boisku od początku w miejsce Ryana Sclatera, z powodzeniem wziął na swoje barki odpowiedzialność za zdobywanie kolejnych punktów. Można powiedzieć, że w dużej mierze to właśnie dzięki niemu pomarańczowo-czarni odzyskali kontrolę nad przebiegiem meczu.
Środowy wieczór należał jednak do Norberta Hubera, co dobitnie pokazał początek kolejnej odsłony. Benjamin Toniutti niemal do znudzenia korzystał z usług 25-latka, ale co się dziwić, skoro ten kończył każdą akcję jak w transie. Jego skuteczność zapewniła udane otwarcie i dużo spokoju już na początku czwartej odsłony (4:9).
Później było już tylko lepiej, bowiem przewaga mistrzów Polski rosła. Gospodarze ewidentnie nie trzymali ciśnienia, popełniając kolejne błędy. Z rywalami zabawiał się momentami Norbert Huber, udowadniając, że ten wieczór zdecydowanie należy do niego. Po tym, jak na kontrze trafił Tomasz Fornal, było 10:22 i jasne stało się, że komplet punktów poleci do kraju nad Wisłą. To właśnie przyjmujący polskiej kadry postawił kropkę nad "i", kończąc mecz udanym blokiem.
Liga Mistrzów gr. D:
SVG Luneburg - Jastrzębski Węgiel 1:3 (25:23, 21:25, 15:25, 13:25)
SVG Luneburg: Leeson, Elser, Elgert, Rohrs, Bohme, Knigge, Worsley (libero) oraz Kętrzyński;
Jastrzębski Węgiel: Toniutti, Sclater, Fornal, Szymura, Mbaye, Huber, Popiwczak (libero) oraz Patry, Skruders, Jóźwik.
Czytaj także:
Głośne transfery reprezentantów Polski? Oferują wielkie pieniądze
Lider oddalił się w grupie ZAKSY w Lidze Mistrzów