Reprezentant Polski wspomina dramatyczne chwile. "Życie stanęło mi przed oczami"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Łukasz Kaczmarek w koszulce reprezentacji Polski
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Łukasz Kaczmarek w koszulce reprezentacji Polski

Łukasz Kaczmarek miał spore problemy zdrowotne w sezonie 2019/20. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze i teraz stanowi o sile reprezentacji Polski. W Podcaście Olimpijskim w Interii wrócił wspomnieniami do tamtego okresu.

Choć Łukasz Kaczmarek miał okazję opowiadać tę historię już kilkakrotnie, zawsze wzbudza w nim duże emocje. Nie było wtedy jasne czy przez swoje problemy będzie mógł kontynuować karierę sportową i w ogóle jak będzie wyglądało jego życie.

Zdiagnozowano mu zapalenie mięśnia sercowego i trafił do polsko-amerykańskiej kliniki. -  To było tak, że dwa dni wcześniej graliśmy mecz z Rzeszowem. Oczywiście, ambitny Łukasz nie patrzył na to, że ma temperaturę i przeziębienie. Stwierdził, że skoro jest sportowcem, to ma silny organizm i sobie z tym poradzi. Generalnie następnego dnia po meczu zadzwoniłem do fizjoterapeuty i powiedziałem, że czuje silne uczucie w okolicach klatki piersiowej i delikatne drętwienie w jednej ręce - wspominał Kaczmarek w Podcaście Olimpijskim w Interii.

Siatkówka zeszła na dalszy plan i rozpoczęła się walka o zdrowie. - Na jakiś czas ból ustąpił. Poszedłem spać. Była 3-4 w nocy. Obudziłem się z wielkim ściskiem w klatce piersiowej i zdrętwiała mi cała lewa ręka. Ja spałem sam w pokoju i nie miałem siły zawołać żony, która spała z córeczką w pokoju obok. Ścisk był na tyle silny, że było mi trudno cokolwiek zrobić. Później trafiłem do szpitala i pojawiła się taka myśl u mnie, że całe życie stanęło mi przed oczami - wyznał.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodzianka na treningu Bayernu. Zobacz, kto odwiedził piłkarzy

Wykonano mu potrzebne badania, a potem musiał uzbroić się w cierpliwość, oczekując na wyniki. Nie był pewien, co dalej i czas ten był dla niego bardzo trudny.

- Na rezonansie okazało się, że nie ma powikłań. Czekała mnie kilkumiesięczna przerwa. Później musiałem zaczynać od zera. Po trzech miesiącach zacząłem spokojnie trenować i doszło do takiej sytuacji, że wracając do gry, dzień przed meczem złamałem piątą kość śródstopia - dodał.

Szczęście w nieszczęściu - igrzyska w Tokio przełożono na 2021 rok przez pandemię COVID-19. Siatkarz Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle mógł więc spokojnie, w swoim tempie wracać do pełni zdrowia.

Czytaj też: 
Jastrzębski Węgiel z jasnym celem. Siatkarski plan na środę
Nokaut w dwóch rankingach. Punkty, bloki, asy 12. kolejki Tauron Ligi

Źródło artykułu: WP SportoweFakty