Udana końcówka roku w wykonaniu GKS-u pozwoliła awansować śląskiej drużynie na 14. pozycję, właśnie kosztem Cuprum Lubin. Czwartkowy pojedynek był dla Miedziowych szansą na odzyskanie straconego miejsca, jednak siedem przegranych spotkań z rzędu nie stawiało ich w roli faworyta.
Premierowa odsłona od samego początku prezentowała się bardzo wyrównanie. Jako pierwsi do ataku przystąpili goście, odskakując na dwa "oczka" po uderzeniach Pawła Pietraszki (6:4). Katowiczanie jednak szybko odpowiedzieli pięknym za nadobne. W ofensywie popisywał się Marcin Waliński, a blok Łukasza Usowicza wywindował drużynę gospodarzy na trzypunktowe prowadzenie (9:6).
Przez pozostałą część seta to podopieczni Pawła Ruska musieli gonić wynik. Gracze Cuprum kilkukrotnie byli blisko wyrównania, jednak w tym przeszkadzały im błędy własne. Zerwane ataki i zepsute zagrywki Miedziowych otworzyły rywalom drogę do zwycięstwa. GKS wykorzystał swoją szansę, wygrywając odsłonę 25:22.
ZOBACZ WIDEO: Zdjęcia wrzucili do sieci. Zobacz, gdzie Ronaldo zabrał swoją ukochaną
Katowiczanie poszli za ciosem i w kolejnej partii szybko wypracowali sobie kilkupunktową przewagę (7:4). Cuprum jednak włączyło się do walki i ponownie mogliśmy oglądać ciekawe widowisko. Mimo tego w dalszym ciągu to GKS dyktował tempo gry, ani na moment nie oddając prowadzenia.
Cuprum nie złożyło broni, do końca walcząc o odwrócenie losów rywalizacji. Miedziowi najbliżej tego byli w końcówce, wyrównując wynik przy stanie 21:21. Ostatnie akcje mogły się podobać. Zaciętą walkę na swoją korzyść jednak potrafili rozstrzygnąć gospodarze, a Jakub Jarosz przypieczętował wygraną Gieksy asem serwisowym (25:23).
Cuprum Lubin seta ostatniej szansy rozpoczął od prowadzenia 4:1. Taki wynik jednak nie utrzymał się długo. Katowiczanie szybko włączyli się do zabawy, robiąc różnicę bardzo dobrą zagrywką i blokiem. Gieksa odrobiła straty i z biegiem partii odzyskała inicjatywę na boisku, prowadząc po kolejnym punktowym bloku 13:10.
Miedziowi robili, co mogli, aby utrzymać się w grze, jednak ich największym problemem były błędy własne. W kluczowych momentach w ofensywie mylili się Wojciech Ferens oraz Jake Hanes, a rozpędzony GKS takich prezentów nie marnował (19:16). Katowiczanie korzystny wynik dowieźli do samego końca, wygrywając cały mecz za pełną pulę.
GKS Katowice - KGHM Cuprum Lubin 3:0 (25:22, 25:23, 25:22)
GKS: Jarosz, Saitta, Krulicki, Usowicz, Waliński, Vasina, Mariański (libero) oraz Domagała
Cuprum: Hanes, Gelinski, Lipiński, Pietraszko, Berger, Kwasowski, Masłowski (libero), Granieczny (libero) oraz Lorenc, Ferens, Strulak
MVP: Marcin Waliński (GKS Katowice)
Zobacz także:
Nowy rok, stara ZAKSA. Jurajscy Rycerze na zwycięskim kursie
Klątwa nowej hali wreszcie przełamana. "To były bardzo długie dwa lata"