Katastrofa personalna w Grupie Azoty ZAKSA. Asseco Resovia wykorzystała problemy rywala

Materiały prasowe / CEV / Ogromny krok Polaków w kierunku finału
Materiały prasowe / CEV / Ogromny krok Polaków w kierunku finału

Problemy Grupy Azoty ZAKSA nie mają końca. Przeciwko Asseco Resovii Adam Swaczyna musiał sięgnąć do głębokich rezerw i posłać do gry członka sztabu szkoleniowego, aby skompletować meczowy skład. W tej sytuacji wygrana gości 3:0 nikogo nie zdziwiła.

Po pladze kontuzji, jaka dopadła Grupę Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w obecnym sezonie, wydawało się, że nic gorszego wicemistrzów Polski nie może już spotkać. A jednak, przed meczem z Asseco Resovią zespół dopadł tajemniczy wirus, który wyeliminował z gry Łukasza Kaczmarka, Bartosza Bednorza i Korneliusza Banacha. Z konieczności na parkiecie pojawili się natomiast Daniel Chitigoi i Krzysztof Zapłacki, którzy dzień wcześniej opuścili szpital. Wobec wspomnianych problemów doszło do tak kuriozalnej sytuacji, że w kadrze meczowej rola przyjmującego przypadła nominalnemu libero Tomaszowi Gawronowi. W składzie znalazł się także Justyn Ziółkowski na co dzień pracujący z zespołem jako... trener przygotowania fizycznego.

W tej sytuacji trudno było mówić o hicie kolejki, który mógłby dostarczyć kibicom większych emocji. Rzeszowianie, którzy w obecnych rozgrywkach również zmagają się z problemami zdrowotnymi, od początku przejęli inicjatywę. Francuski duet Yacine Louati - Stephen Boyer błyskawicznie wypracował bezpieczną przewagę (1:6). Atakujący ekipy z Podkarpacia był szczególnie bezwzględny dla rywali, zarówno w ataku, jak i polu zagrywki (6:13).

Trener Adam Swaczyna nie miał zbyt wielu argumentów, aby cokolwiek zmienić w grze swojego zespołu. Co gorsza, przy stanie 10:17 boisko opuścić musiał Dmytro Paszycki, który poślizgnął się przy próbie bloku, doznając przy tym urazu stawu skokowego. Grający w eksperymentalnym zestawieniu walczyli ambitnie, ale nie byli w stanie przeciwstawić się dużo silniejszym kadrowo przyjezdnym. Asseco Resovia na otwarcie triumfowała bardzo pewnie, grając na dużym luzie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza

Doskonale prezentujący się Daniel Chitigoi nie wyszedł na drugiego seta. Osłabionego po ostatnich przejściach Rumuna na boisku zastąpił Justyn Ziółkowski. Mimo to gospodarze potrafili zaskoczyć rywali. Seria doskonałych zagrywek Bartłomieja Klutha wyprowadziła ZAKSĘ na prowadzenie 7:2. W pewnym momencie interweniować musiał Giampaolo Medei, który uczulał swoich zawodników, że spotkanie samo się nie wygra. To podziałało, bowiem chwilę później rzeszowianie byli już na prowadzeniu (8:9).

Mimo problemów kędzierzynianie nie złożyli broni. Dobrze radził sobie Bartłomiej Kluth, do którego trafiała większość piłek. Zadziwiał również Justyn Ziółkowski, trudny do zatrzymania w ataku z lewego skrzydła. Na Asseco Resovię to jednak nie wystarczyło. Nie zawodzili bowiem Torey Defalco i Stephen Boyer, nie do zatrzymania był także ofensywnie usposobiony Karol Kłos. Przyjezdni triumfowali po raz drugi, choć tym razem przekonali się, że wygrana w tym meczu nie przyjdzie im łatwo.

Przed trzecim setem Adam Swaczyna zdecydował się dać odpocząć Marcinowi Januszowi. Za kilka dni zespół czeka bowiem rewanżowe starcie w Lidze Mistrzów z Halkbankiem Ankara. Miejsce reprezentanta Polski zajął czwarty rozgrywający w zespole Mateusz Biernat. Za Davida Smitha pojawił się natomiast Twan Wiltenburg. Mimo to kędzierzynianie przez dłuższy czas posiadali inicjatywę, udowadniając, że sportowego charakteru nie można im odmówić. W pewnym momencie grający głębokimi rezerwami gospodarze prowadzili bowiem 12:9.

Rzeszowianie nie potrzebowali tym razem interwencji szkoleniowca, aby zreflektować się w swojej grze. Atomowe zagrywki Stephena Boyer pozwoliły błyskawicznie odrobić straty. Minęła jednak dłuższa chwila, zanim przyjezdni na dobre przejęli kontrolę nad wynikiem. Po raz pierwszy na prowadzeniu znaleźli się po asie serwisowym Yacine'a Louati (18:19). Losy seta rozstrzygnęły się ostatecznie po grze na przewagi. Szalę zwycięstwa na korzyść zespołu z Podkarpacia przechylił Yacine Louati. Kibice ZAKSY docenili jednak heroiczną postawę zespołu, skandując po meczu, mimo przegranej, gromkie "dziękujemy".

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (17:25, 21:25, 24:26)

Grupa Azoty ZAKSA: Janusz, Zapłacki, Chitigoi, Paszycki, Kluth, Smith, Shoji (libero) oraz Takvam, Gawron, Wiltenburg, Ziółkowski, Biernat;

Asseco Resovia: Kłos, Kozub, Louati, Mordyl, Defalco, Boyer, Potera (libero) oraz Wróbel, Bucki, Drzyzga, Lewandowski.

MVP: Karol Kłos (Asseco Resovia)

Tabela PlusLigi:

#DrużynaPktMZPSety
1 Jastrzębski Węgiel 88 35 30 5 95:33
2 Aluron CMC Warta Zawiercie 86 37 30 7 98:43
3 PGE Projekt Warszawa 72 34 24 10 80:42
4 Asseco Resovia Rzeszów 68 34 24 10 84:51
5 Bogdanka LUK Lublin 61 34 21 13 76:57
6 Trefl Gdańsk 56 36 17 19 72:67
7 PSG Stal Nysa 50 34 16 18 67:70
8 Indykpol AZS Olsztyn 48 34 14 20 64:70
9 Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 47 34 16 18 61:63
10 PGE GiEK Skra Bełchatów 46 32 16 16 59:64
11 Barkom Każany Lwów 38 32 13 19 52:70
12 Ślepsk Malow Suwałki 35 32 12 20 48:71
13 KGHM Cuprum Lubin 32 34 10 24 46:81
14 GKS Katowice 30 32 10 22 46:76
15 Steam Hemarpol Norwid Częstochowa 24 30 7 23 34:77
16 Enea Czarni Radom 20 30 7 23 29:76

Czytaj także:
Gorzki wieczór w Suwałkach. Gospodarze byli bezradni
Gorąco w Ukrainie. Kapitan reprezentacji uznany za zdrajcę

Komentarze (3)
avatar
Andrzej Śliwowski
5.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ZAKSA to chyba jedyna drużyna która na przestrzeni ostatnich czterech lat po sukcesach w LM osłabiała swój skład sprzedając czołowych zawodników zamiast próbować wzmocnić jeszcze skład i stała Czytaj całość
avatar
olka84111
4.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chociaż jestem kibicem Resovii i cieszą mnie trzy punkty to satysfakcji wielkiej nie ma, wśród chłopaków też jej nie było. Biję brawo dla Zaksy która mimo takich problemów podjęła walkę i ten t Czytaj całość
avatar
Skrzat40
4.02.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Szacun za walkę. Gdyby prezes nie zwolnił trenera, to jeszcze on mógłby zagrać bo dobry był z niego gracz i widać, że nadal się "nie zapuścił". A tak to było o jednego potencjalnego "gracza" mn Czytaj całość