Przed spotkaniem trudno było wskazać faworyta. Obie drużyny w tabeli dzielił tylko punkt i nie są jeszcze pewne utrzymania. Zwycięzca mógł zrobić wielki krok do tego, by zapewnić sobie dalszą grę w PlusLidze. W pierwszym meczu tych ekip górą był GKS, który wygrał po tie-breaku. Norwid prowadził już w Katowicach 2:1, ale ostatecznie musiał uznać wyższość rywala.
Spotkanie rozpoczęło się od wyrównanej gry, choć to katowiczanie mieli przewagę (8:4). Częstochowianie starali się odrobić dystans do przeciwników i udało się to im przy stanie 14:14. Głównie dzięki dobrej grze w ataku Dawida Dulskiego, który był liderem zespołu i motorem napędowym ofensywnych akcji beniaminka PlusLigi. Swoimi zagrywkami rywali nękał za to Bartłomiej Janus i to gospodarze wyszli na prowadzenie (18:15). Tej zaliczki już miejscowi nie oddali, triumfując w pierwszej partii do 21.
W drugim secie gra toczyła się punkt za punkt, ale w środkowej fazie seta znów błędy zaczęli popełniać goście. Były one kosztowne w skutkach. Po autowym ataku Marcina Walińskiego i popsutej zagrywce Jakuba Jarosza Norwid prowadził już 17:13. W końcówce przyjezdni nie zdołali nawiązać walki z siatkarzami Exact Systems Hemarpolu i ten tym razem triumfował do 19.
ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła
Ten sezon pokazał, że dla Norwida nie ma takiej przewagi, której nie da się roztrwonić. I tak też było w tym spotkaniu. W trzeciej partii wszystko zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej gry. Goście poprawili grę w ataku, a liderem był Lukas Vasina. Do tego lepiej spisywali się w przyjęciu, co też miało przełożenie na skuteczniejszą grę. Norwid nie był w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Przez proste błędy tracił cenne punkty i ostatecznie uległ w trzeciej odsłonie do 22.
W czwartej partii w zespole z Częstochowy momentami widać było rezygnację i brak wiary w to, że z GKS-em można wygrać za trzy punkty. To goście nadal lepiej spisywali się na boisku, a częstochowianie mieli problemy z zakończeniem swoich ofensywnych akcji. GKS szybko uzyskał kilka "oczek" przewagi i kontrolował przebieg seta. Wygrywając do GKS doprowadził do tie-breaka.
Norwid w tym sezonie wygrał sześć meczów: wszystkie 3:1. W starciu z GKS przełamał tę passę. Początek tie-breaka to gra punkt za punkt, a przy zmianie stron to GKS prowadził 8:7. Kluczowym momentem był błąd Dulskiego w ataku, który dał prowadzenie katowiczanom 10:8. Po chwili po punktowej zagrywce Vasiny i ataku Walińskiego było już 12:8. Częstochowianie wrócili jednak do gry po zagrywkach Aymena Bouguerry, obronili dwie piłki meczowe i po autowym ataku rywali cieszyli się z wygranej.
Exact Systems Hemarpol Częstochowa - GKS Katowice 3:2 (25:21, 25:19, 22:25, 21:25, 16:14)
Exact Systems Hemarpol: Sobański, Hain, Dulski, Kogut, Janus, Kowalski, Jaskuła (libero) oraz Espeland, Bouguerra, Borkowski,
GKS: Waliński, Usowicz, Jarosz, Vasina, Krulicki, Saitta, Mariański (libero) oraz Mielczarek, Fenoszyn, Domagała
MVP: Dawid Dulski (Exact Systems Hemarpol Częstochowa).
Czytaj także:
Co z nowym kontraktem Nikoli Grbicia? Selekcjoner zabrał głos
Barkom rozbity w Nysie. Stal goni czołową ósemkę