Lider PlusLigi szybko otrząsnął się po porażce w finale Tauron Pucharu Polski, powracając na zwycięskie tory po wygranym 3:0 spotkaniu z Bogdanką LUK Lublin. Jastrzębski Węgiel jednak w dalszym ciągu zmaga się z problemami zdrowotnymi. Z urazami walczą oszczędzani w meczu z lubelskim zespołem Rafał Szymura i Benjamin Toniutti.
Trefl Gdańsk do łatwych przeciwników również nie należy. Podopieczni Igora Juricicia w tabeli zajmują 5. pozycję, jednak muszą uważać na depczący im po piętach LUK Lublin. W poprzedniej kolejce gdańszczanie dali się we znaki Aluron CMC Warcie Zawiercie, ulegając świeżo upieczonym triumfatorom Pucharu Polski dopiero po tie-breaku.
Jastrzębski Węgiel był jednak faworytem sobotniego starcia i swoją siłę pokazał już na samym początku premierowej odsłony. Pierwsze akcje były popisami Norberta Hubera, który błyszczał w ataku i bloku. Mistrzowie Polski różnicę robili także w polu serwisowym, a gdy asem rywali poczęstował Jurij Gladyr, goście prowadzili już pięcioma punktami (10:5). Gdańszczanie natomiast nie pomagali sobie błędami, które pojawiały się zarówno na zagrywce, jak i w ofensywie.
Podopieczni Igora Juricicia mimo słabego otwarcia z akcji na akcję grali coraz lepiej. Gospodarze więcej bronili, a udane interwencje potrafili zamieniać w punkty. Krok po kroku Trefl odrabiał straty i po dotknięciu siatki przez Tomasza Fornala tracił do rywali już tylko jeden punkt (14:15). Mimo zaciętej pogoni gospodarzy jastrzębianie nie oddali prowadzenia. W końcówce szalę zwycięstwa na stronę mistrzów Polski przechyliła świetna dyspozycja w bloku i na zagrywce, a seta asem serwisowym zakończył Jean Patry (25:20).
Trefl w pierwszym secie miał kłopoty z efektywnością zagrywki. W drugiej partii gospodarze błędy zamienili w punkty, a show Jordana Zaleszczyka w polu serwisowym pozwoliło zbudować Gdańskim Lwom kilkupunktową przewagę na samym początku odsłony (6:2). Jastrzębianie szybko włączyli się do walki, jednak zespół z Trójmiasta długo odpierał ataki rywali. Po obu stronach nie brakowało ciekawych i efektownych akcji, które razem tworzyły fantastyczne i stojące na wysokim poziomie siatkarskie widowisko.
W drugiej części seta do głosu doszli podopieczni Marcelo Mendeza. Jean Patry oraz Tomasz Fornal nie zwalniali ręki w ofensywie, a gdy polski przyjmujący dołożył także punkt zagrywką, przyjezdni wyszli na prowadzenie (15:14). Jastrzębianie wykorzystali swój moment i po chwili powiększyli przewagę do trzech "oczek". Gdańszczanie cały czas walczyli o odwrócenie losów rywalizacji, ale wydawało się, że po kolejnej serii gości i prowadzeniu 24:20, są oni już pewni wygranej.
Nic bardziej mylnego. Trefl Gdańsk fenomenalnie bronił piłek setowych rywali. W ofensywie błyszczał Jan Martinez, a nie pierwszy as serwisowy Jordana Zaleszczyka w tym secie zapewnił gospodarzom remis (24:24). O losach odsłony zadecydowała więc emocjonująca gra na przewagi. Obie drużyny miały swoje szanse na zakończenie partii, jednak ostatnie słowo należało do niesionych dopingiem gospodarzy, którzy triumfowali 30:28 po efektownym bloku Zaleszczyka.
Pod koniec drugiego seta na boisku po stronie Trefla Gdańsk pojawił się Mikołaj Sawicki. Przyjmujący został w podstawowym składzie i już na samym początku kolejnej odsłony poczęstował rywali asem serwisowym. Gospodarze rozpoczęli seta od prowadzenia, jednak niewielka przewaga szybko została zniwelowana przez Jastrzębski Węgiel, który także nie zwalniał ręki w polu serwisowym.
Trzecia partia prezentowała niezwykle wyrównany poziom. Obie drużyny długo szły ramię w ramię, wymieniając się na prowadzeniu. Dopiero w końcówce inicjatywę na boisku przejęła drużyna Gdańskich Lwów. Mikołaj Sawicki znów postraszył rywali zagrywką, a atak Kewina Sasaka pozwolił zbudować gospodarzom dwupunktową i jakże cenną w tym momencie seta przewagę (19:17).
Jastrzębianie nie pozostali obojętni na taką grę gdańszczan i potrafili odrobić kilkupunktową stratę. Ponownie więc losy rywalizacji ważyły się do samego końca. W decydujących akcjach po stronie mistrzów Polski zabrakło jednak dokładności między innymi na rozegraniu, gdzie od drugiego seta mogliśmy oglądać Edvinsa Skrudersa. Trefl natomiast nie zmarnował swoich okazji i wygrywając 28:26, objął prowadzenie w meczu.
Zmotywowani siatkarze z Trójmiasta kolejną partię rozpoczęli od świetnej pracy na siatce i prowadzenia 2:0. Tym razem jednak Jastrzębski Węgiel szybko odpowiedział pięknym za nadobne. Mistrzowie Polski uruchomili swój szczelny blok i włączyli szósty bieg na zagrywce, odwracając wynik rywalizacji (5:2). Zdeterminowani goście ani myśleli zwalniać tempa. W polu serwisowym po raz kolejny zabłysnął Jurij Gladyr, a fantastyczna akcja w wykonaniu Marko Sedlacka powiększyła prowadzenie jastrzębian do sześciu "oczek" (11:5).
Jastrzębski Węgiel po fantastycznym początku kontynuował świetną grę, utrzymując kilkupunktowy zapas nad zespołem z Trójmiasta. Podopieczni Marcelo Mendeza dominowali przede wszystkim w elementach bloku oraz zagrywki. Trefl na przestrzeni seta miał swoje problemy i dopiero w końcówce złapał swój rytm, próbując jeszcze zaskoczyć rywali. Jastrzębianie jednak do końca zachowali chłodną głowę, a Jean Patry efektownym atakiem przypieczętował zwycięstwo zespołu z Górnego Śląska (25:20).
Decydującą partię lepiej rozpoczęli mistrzowie Polski, którzy szybko zbudowali sobie kilkupunktową przewagę (4:1). Jastrzębianie dominowali na boisku przez pierwszą część seta, jednak Trefl uparcie gonił rywali, co zaowocowało wyrównaniem wyniku przy stanie 7:7. Jastrzębski Węgiel zaciekle bronił się przed atakami gospodarzy, lecz niesieni dopingiem gdańszczanie odrabiali każdą stratę i finalnie to oni cieszyli się z wygranej w meczu, triumfując po uderzeniu Mikołaja Sawickiego (15:13).
Trefl Gdańsk - Jastrzębski Węgiel 3:2 (20:25, 30:28, 28:26, 20:25, 15:13)
Trefl Gdańsk: Sasak, Kampa, Urbanowicz, Zaleszczyk, Orczyk, Martinez, Koykka (libero) oraz Sawicki, Gałązka
Jastrzębski Węgiel: Patry, Toniutti, Gladyr, Huber, Sedlacek, Fornal, Popiwczak (libero) oraz Skruders, Sclater
MVP: Jan Martinez (Trefl Gdańsk)
Zobacz także:
Liderowi Tauron Ligi grozi wycofanie z rozgrywek. Rzecznik PLS komentuje
Reprezentacja Polski urosła w siłę. Mistrzyni Europy mówi, co zmienił Lavarini