Niespodziewane porażki, niekończąca się seria kontuzji, zmiana trenera, prezesa i na koniec dopiero 10. miejsce w PlusLidze. Tak w najkrótszy sposób można podsumować miniony sezon w wykonaniu Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Marcin Janusz, który po fatalnych rozgrywkach ligowych stawił się na zgrupowaniu reprezentacji Polski, nie ukrywa, że trudno zapomnieć o tym, co działo się przez kilka ostatnich miesięcy.
- Zdecydowanie bardziej wolałbym grać w finałach PlusLigi czy Ligi Mistrzów. My w tym sezonie graliśmy tak, że nie daliśmy sobie tej szansy. Nikt nie ukrywa, że ten sezon był niesamowicie trudny - dla nas wszystkich, dla całego środowiska siatkarskiego w Kędzierzynie. Dalej to z tyłu głowy siedzi. Nie odczuwałem radości z tego, że sezon się kończy - szczególnie w takim stylu - przyznał Marcin Janusz w rozmowie z Interią.
Doświadczony rozgrywający nie ukrywa, że trudno było ukryć przed kibicami i dziennikarzami problemy, jakie trapiły zespół. Szerokim echem odbiła się w środowisku m.in. wizyta prezesa Piotra Szpaczka w klubowej szatni, po jednym z przegranych meczów. To zdecydowanie nie wpłynęło korzystnie na atmosferę nie tylko wokół, ale również wewnątrz zespołu.
- Problemów mieliśmy masę, czy to sportowych, czy pozasportowych. Nie będę o nich mówił publicznie, bo uważam, że tego typu problemy najlepiej rozwiązywać w zamkniętym gronie, w klubie. Im mniej tego typu rzeczy wychodzi na światło dzienne, tym lepiej dla klubu. A w tym sezonie niestety była masa sytuacji, gdzie cała Polska mówiła o tym, co dzieje się u nas, wewnątrz klubu. A mniej skupiała się na siatkarskich elementach. Dla nas, zawodników, to była bardzo niekomfortowa sytuacja. My chcemy grać w siatkówkę, skupiać się na pracy. To droga do wygrywania - przyznał rozgrywający reprezentacji Polski.
Szansę zrehabilitowania się siatkarze ZAKSY będą mieli w kolejnym sezonie ligowym, choć już z mocno zmienionym składem i pod wodzą nowego trenera. Adama Swaczynę zastąpić ma Andrea Giani, a miejsce Aleksandra Śliwki, Bartosza Bednorza, Łukasza Kaczmarka czy Andreasa Takvama zajmą prawdopodobnie Rafał Szymura, Igor Grobelny, Bartosz Kurek i Mateusz Poręba.
Czytaj także:
Szokujące wiadomości zaczęły spływać tuż po tym, jak wyjechała z Rosji
ZOBACZ WIDEO: Poważnie zachorowała. Pojawiły się obrzydliwe komentarze