Obie reprezentacje w odmiennych nastrojach przystępowały do drugiego meczu w Lidze Narodów. Podopieczne Daniele Santarelliego dość niespodziewanie przegrały po tie-breaku z Japonią, natomiast Holenderki bez straty seta uporały się z Bułgarią. Zdecydowanymi faworytkami tego spotkania były jednak mistrzynie Europy, które w trzech ostatnich edycjach tej imprezy nie oddały Pomarańczowym nawet seta.
Na taki scenariusz zanosiło się także w Antalyi. Początek spotkania został całkowicie zdominowany przez siatkarki znad Bosforu. Już po pierwszych akcjach Turczynki objęły prowadzenie 5:0. W ich szeregach od samego początku fenomenalnie funkcjonował blok. Dość powiedzieć, że w całym premierowym secie zdobyły w tym elemencie aż siedem punktów, przy żadnym rywalek.
Holenderki starały się dotrzymywać mistrzyniom Europy kroku w ataku, jednak i tu siła rażenia świetnie dysponowanych tego dnia Melissy Vargas i Ebrar Karakurt była nieco mocniejsza. Turczynki kontrolowały przebieg wydarzeń na boisku w pierwszym secie, a zakończył go autowy atak Marrit Jasper (14:25).
ZOBACZ WIDEO: Czerkawski po karierze miał mnóstwo zajęć. Teraz zdradza, kim jest dziś
Druga partia miała odmienny przebieg. Początek należał tym razem do podopiecznych Felixa Koslowskiego, które szybko objęły trzypunktowe prowadzenie (3:0). Gospodynie jednak długo nie pozwoliły czekać swojej publiczności na odrobienie strat (8:8). W kolejnym fragmencie to one powróciły do swojej znakomitej gry z pierwszego seta. Mistrzynie Europy znakomicie radziły sobie w ofensywie, a świetną serię w polu zagrywki zanotowała Karakurt (15:9).
Im bliżej końca drugiego seta, tym gra Holenderek wyglądała lepiej. Pomarańczowe świetnie spisywały się w obronie i przede wszystkim w ataku. Pierwsze skrzypce w tym elemencie grała Anne Buijs. To właśnie ona skończyła kluczowe akcje, dające jej drużynie zwycięstwo w tej części spotkania.
Scenariusz mógł powtórzyć się w kolejnym secie. Podrażnione Turczynki uspokoiły swoją grę i ponownie zbudowały wydawałoby się bezpieczną przewagę (15:9). Po raz kolejny jednak w pewnym momencie poziom ich siatkówki zaczął drastycznie spadać. Seria sześciu kolejnych punktów spowodowała, że Holenderki doprowadziły do remisu (21:21). Końcówka jednak należała tym razem do Turczynek, a decydujące "oczko" zapisała na swoim koncie Karakurt.
Podopieczne włoskiego szkoleniowca od tej pory kontrolowały już sytuację na boisku. W czwartej odsłonie prowadziły od początku do końca, nie pozwalając Holenderkom choćby na osiągnięcie wyniku remisowego. Niekwestionowaną liderką w decydujących fragmentach i całym meczu była Vargas. Turczynki wygrały pewnie do 18, czym zapisały na swoim koncie pierwsze zwycięstwo w Lidze Narodów 2024.
Liga Narodów kobiet, Grupa 1 (Antalya)
Holandia - Turcja 1:3 (14:25, 25:23, 23:25, 18:25)
Holandia: Van Aalen, Plak, Baijens, Buijs, Jasper, Lohuis, Reesink (libero) oraz Dambrink, Dijkema, Timmerman
Turcja: Aydin, Vargas, Karakurt, Gunes, Sahin, Arici, Gizem (libero) oraz Ivegin, Aykac (libero)
Czytaj także:
- Niemki pokazały moc na początek Ligi Narodów. Debiutantki rozbite
- To już oficjalne. Gwiazdor opuszcza Asseco Resovię Rzeszów