Transferowy hit w PlusLidze. Gwiazda zmienia klub

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / PlusLiga / Rafał Szymura
Materiały prasowe / PlusLiga / Rafał Szymura
zdjęcie autora artykułu

Rafał Szymura zakończył po sezonie 4-letnią przygodę z Jastrzębskim Węglem. Jego nowym pracodawcą będzie były triumfator Ligi Mistrzów.

Jastrzębski Węgiel ma za sobą udany sezon. Zawodnicy Marcelo Mendeza drugi rok z rzędu zostali mistrzami Polski, pokonując w emocjonującej finałowej rywalizacji Aluron CMC Wartę Zawiercie. Ponownie zameldowali się też w finale Ligi Mistrzów, jednak w decydującym starciu musieli uznać wyższość Itasu Trentino.

Jedną z czołowych postaci zespołu w poprzednich miesiącach był Rafał Szymura. Przyjmujący prezentował bardzo dobrą dyspozycję, dzięki czemu po raz kolejny otrzymał powołanie do reprezentacji Polski. Od dłuższego czasu wiadomo jednak było, że w kolejnym sezonie będzie grał w innych barwach.

Nowym-starym klubie w karierze Szymury jest Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. 29-letni zawodnik do ZAKSY trafił w 2017 roku, następnie po dwóch sezonach spędzonych w Kędzierzynie-Koźlu zdecydował się na zmiany, przechodząc do GKS-u Katowice. Będący jednym z filarów zespołu z Katowic Szymura po sezonie przeniósł się do innego klubu ze Śląska.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

- Jestem nastawiony optymistycznie, mamy zbudowaną mocną drużynę. Na pewno będzie ona zupełnie inna niż ta, która była wcześniej. Zawsze przechodząc do nowej drużyny jestem pozytywnie nastawiony i tak też jest w tym wypadku. Myślę, że stworzymy dobrą, zgraną grupę i będziemy walczyć w każdym meczu. Osobiście stawiam sobie cel aby być jak najwyżej w zestawieniu i razem z ZAKSĄ walczyć o medale - przyznał Szymura dla oficjalnej strony klubu.

Rafał Szymura ma na swoim koncie kilka tytułów mistrza kraju, Puchar Polski, dwa Superpuchary oraz dwa srebrne medale Ligi Mistrzów.

Czytaj także: Pokonały Chemika Police, sięgnęły po Puchar CEV Czytaj także: Brazylia wystawiła rezerwy, żeby specjalnie przegrać. Efekt?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty